Strony

sobota, 28 marca 2015

Rozdział XIII.

Przeniosłem Olę i siebie do akademii. Nie było mowy, by została w tym mieście, bo mogłaby się tam rozkleić.
Tylko szatan mógł coś takiego zaplanować. To on wymyśla każdą zbrodnię jaka się dzieje, a potem używa ludzi, których najłatwiej opętać, by mieć rozrywkę.
Nauczyciele i anioły od razu się na nas rzucili, jak tylko zauważyli nasz powrót. Olę zabrali do skrzydła szpitalnego, a mnie na przesłuchanie.
- Co się stało?! - anioły pytały, wszystkie na raz. - Co jej zrobiłeś?! Jak to zrobiłeś?! Dlaczego to zrobiłeś?!
Nienawidzę aniołów. Co prawda są po stronie nieba, do którego ja mogłem trafić po śmierci, ale no błagam. Obwiniają mnie o całe zło świata! Ja jestem demonem, a nie szatanem.
- Po pierwsze : Przestańcie się drżeć. - odpowiedziałem ze stoickim spokojem, którego nawet ja się po sobie nie spodziewałem. - Po drugie: Dlaczego niby ja miałbym jej to zrobić?
- Wszystko co złe, jest dziełem demonów. - odparł anioł, chyba ten, który jest szefem ochrony szkoły.
- Aż tak mało was wyedukowali? - zapytałem. - Przecież to szatan to wszystko robi, a nie my!
- Ale wy jesteście jego podwładnymi. Wykonujecie jego rozkazy. Więc jaki ty miałeś? Sprawić, żeby już nigdy nie mogła być szczęśliwa? Okaleczyć?
- Tak się składa, że moim rozkazem było ją chronić.
- Po co szatan miałby ją chronić? Jest córką potężnej czarownicy, sama też sobie da radę.
- Nie powiesz mi chyba, że nie czujesz, jaka energia od niej emanuje?
- A jaka niby powinna?
- Ale wy tępi jesteście! - zacząłem się histerycznie śmiać. Nie wyczuli piekielnej energii, która przecież jest widoczna z odległości kilometra!
- Czy jest coś o czym nie wiemy? - zapytał jakiś inny anioł.
- A jest coś o czym wiecie? - zapytałem nadal się śmiejąc. Nie mogąc wytrzymać wyszedłem z pomieszczenia.

***

- Nic mi nie jest. - powiedziałam po raz kolejny.
Łóżko na którym leżałam, było bardziej niż niewygodne. Było twarde, jakbym leżała na desce, a nie na materacu. Nauczyciele stojący nade mną denerwowali mnie swoją obecnością. Jedyne na co miałam wtedy ochotę to pojechać do piekła. Pojawić się tam  i wygarnąć wszystko szatanowi, każde zło skierowane w moją stronę, zniszczenie wszystkich moich marzeń i tego co kocham.
- Wypuśćcie mnie. - powiedziałam.
- Nie ma mowy! Jesteś w złym stanie! - krzyknął nauczyciel wychowania do życia pośród ludzi. Bardzo nudny człowiek.
Nie chciałam tam zostać. Jedyne czego pragnęłam, to krzyczeć, krzyczeć i jeszcze raz krzyczeć. Szatan musiał mi za to zapłacić. A jeśli nie chciał tego zrobić samodzielnie, to już moja była w tym głowa, żeby cierpiał bardziej ode mnie.
- Wypuśćcie mnie. - powtórzyłam. Tym razem powiedziałam to w inny sposób. Użyłam magii. Wpływ jest zły. Obiecałam sobie nigdy z tego nie skorzystać, ale to była wyjątkowa sytuacja. - Nic mi nie jest. Nic się nie stało.
Zaklęcie działało. Nauczyciele powoli zapominali co tam robili i dlaczego. Wykorzystałam tę sytuację i uciekłam. Biegłam przez pomieszczenie, aż w końcu stanęłam przed wielkimi drzwiami. Gdy je otworzyłam, zastałam za nimi Laurę.
- Ooo, cześć. - wydała się zdziwiona moim widokiem.
- Cześć. - odpowiedziałam, próbując ją wyminąć.
- Jak się czujesz? - udawała, że jej na mnie zależy. Należałyśmy do tej samej paczki przyjaciół, ale nigdy jej nie lubiłam. Jest samolubna, fałszywa.
- Wszystko jest dobrze, dziękuję. - na jej twarzy przez chwilę zamajaczył smutek, jakby żałowała, iż jest ze mną wszystko w porządku.
- Co się stało z Karoliną? - nie chciałam odpowiadać na to pytanie. Na szczęście z pomocą przybiegła mi Eleonora, która właśnie wychodziła zza zakrętu.
- Ola! - krzyknęła radośnie. - Tak się cieszę, że nic ci nie jest!
- Tak... ja też. - odpowiedziałam.
- Masz dla mnie książki? - ta dziewczyna była niesamowita. Byłam umierająca, a i tak interesowała ją bardziej literatura!
- Tak, mam. Później ci je przekażę, dobrze?
- Jasne. A słyszałaś już o... - nie dokończyła zdania. Dopiero wtedy zauważyła stojąca obok Laurę. W końcu zdecydowała się nie dokończyć zdania. - Yhm... muszę iść. Przypomniałam sobie, że umówiłam się z kimś. Do zobaczenia!
Cokolwiek to było, nie mógł usłyszeć o tym byle kto. Laura nie mogła się o tym dowiedzieć, a to oznaczało, że będzie mnie coraz bardziej nienawidzić. Super. Po prostu EXTRA.
Poszłam do łazienki. Laura nie podążyła tam za mną.

***

Po godzinie spotkałam się z Mike'iem. Tęskniłam za nim. 
- Słyszałeś coś może? - zapytałam.
- A co miałbym słyszeć? - odpowiedział pytaniem zdziwiony.
- Sama nie wiem... Eleonora chciała mi coś powiedzieć, ale potem zauważyła Laurę i się uciszyła.
- Mogło to dotyczyć Laury?
- Nie sądzę. Eleonora nie należy do osób, które lubią plotkować.
- A co ciebie z nią łączy?
- Jesteśmy przyjaciółkami.
- Nie to miałem na myśli. - uśmiechnął się. Odsłonił swoje piękne, białe zęby. Patrząc na niego, myślałam o nim raczej, jak o aniele, a nie demonie. Nawet po śmierci był przystojny. Szkoda tylko, że odebrało mu to wolną wolę. - Co ciebie łączy z nią raczej w stylu : pochodzenie matek, czy kolor oczu...
- Co do tego ma kolor oczu? - zaczęłam się śmiać.
- Nie miałem lepszego przykładu. - zawtórował mi jego perlisty śmiech. 
- No więc... sama nie wiem... - nigdy się nad tym nie zastanawiałam. Ale później mi przyszło coś do głowy. - nasze matki są w tym samym zgromadzeniu. Obie należą do arystokracji naszego świata.
- Czy jest szansa, żeby ostatnio kontaktowała się z matką?
- Szansa jest zawsze. Ale nie wiem, jak wysoka. - wystawiłam mu język.
- Nie bądź taka mądra, bo głupich zabraknie. 
- Bo jeszcze pomyślę, że uważasz mnie za głupią. - udałam focha. Oczywiście takiego pełnowymiarowego i w ogóle... z tupnięciem nogi, skrzyżowaniem ramion i wściekłym spojrzeniem. A on oczywiście złapał haczyk i jak moja prywatna rybka, objął mnie, prosząc o wybaczenie. Nie wierzyłam, że mam takie szczęście. Było tak, jakby szatan nigdy mi go nie odebrał. A tak przecież było.
To przypomniało mi o tym, że Karolina jest w piekle i trzeba ją było stamtąd wydostać.
- Twoja siostra... - zaczęłam.
- Spokojnie. Niedługo zjawimy się tam z wizytą. - jego uśmiech wskazywał na to, że naprawdę to planuje. To był dobry znak. Jeden z niewielu od bardzo dawna.

2 komentarze:

Jak już tu jesteś, to może zostawisz coś po sobie? Dzięki!