Strony

czwartek, 24 grudnia 2015

Rozdział XXVI.

- Kevin! - nawet nie zauważyłam, gdy się do niego przytuliłam. Kompletnie zapomniałam, że przybył ze mną i Eleonorą. - Co z Kubą?
- Śpi. Nie mogę  uwierzyć, że on całe dnie to robi.
- Kevinie. - odezwał się anioł za moim przyjacielem.
- Co, Maurycy?
- Odejdź od niej. Emanuje od niej zła energia.
- Taaa, wiem. No i? Nie skrzywdziła mnie w ciągu ostatnich 4 lat znajomości, a nagle ma zrobić to teraz?
- Aktywowali wasze magiczne moce. Nawet nie wiesz, jak może być teraz potężna.
- Jasne. Zaraz mnie obleje wodą? A może uleczy? Stworzy eliksir usypiający? Błagam.
- Alessio, byłaś świadkiem, jakby co? - zwrócił się do mojej anielicy.
- Ona go nie skrzywdzi Marc. - odpowiedziała mu tylko.
- To jest twoja podopieczna? - przewrócił oczami. - nieźle dobrali anielicę i czarownicę, nie powiem.
- Masz coś do mnie?! - warknęłam. Już nie lubiłam tego anioła. Tak jak za Kenjim nie przepadałam, tak Maurycego po prostu znienawidziłam.
- Ach, no wiesz, sam nie wiem. Mój podopieczny przyjaźni się z niebezpieczną istotą człekopodobną. Powinienem być zachwycony?
- Powinieneś się mniej obchodzić z nienawiścią. - przez chwilę spoglądaliśmy na siebie wściekle. Musiałam wyglądać zabawnie, skoro różniło nas co najmniej 30 centymetrów. Na szczęście anielice nie są tak wysokie, jak ich męskie odpowiedniki. One są mniej więcej mojego wzrostu. - A poza tym nie jestem istotą człekopodobną. Ja JESTEM człowiekiem.
- Ludzie nie są w stanie od niechcenia niszczyć całej planety.
- Maurycy, daj spokój. - odezwała się Alessia.
- Daj spokój? Daj spokój?! Jesteś aniołem stróżem! Sama powinnaś ją przejrzeć od razu. Nie boisz się, że zniszczy świat?! Nie martwisz się, jak będą cię później traktować w niebie?!
- Nie zależy mi na ich opinii. - odpowiedziała niewzruszona. Podziwiałam ją. Na jej miejscu nie umiałabym zachować spokoju przy takim dupku. - Porozmawiajmy. Bez świadków. - spojrzała wymownie na Kevina i mnie.
- Nie zostawię go z NIĄ. - patrzył na mnie wściekle.
- Zaraz wejdą do środka. Tam jest Kenji. Jest doświadczony, nie to co ty.
Chyba stwierdzenie, że nie jest doświadczony trochę go opuściło na duchu, ale w końcu zgodził się odejść kawałek. Kevin wszedł ze mną do pokoju, w którym mam mieszkać z Alessią i Eleo.
- Helloł bejbe! - mój przyjaciel nie dał po sobie poznać zdenerwowania, jakie panowało jeszcze trzydzieści sekund temu.
- Kev. - powiedziała tylko moja przyjaciółka. Na jej twarzy pojawił się uśmiech, ale widać było, że nadal nie może się pozbierać, po tym jak straciła wzrok.
- Co ci jest? - zapytał zaniepokojony.
- Ech...
- Eleo straciła wzrok. - spojrzałam na niego smutno.
- No nie. Tego już za wiele. Nie dość, że przez nich pierwszy raz w życiu przespałem więcej niż 6 godzin, Ola nie może się spotkać ze swoim chłopakiem, a Eleo straciła wzrok. Co z nimi jest nie tak?!
Poczułam, że na moje policzki wpełzł ogromny, czerwony rumieniec, gdy Kevin wspomniał o Mike'u, jako moim chłopaku. Choć w sumie rzeczywiście tak było, myśl o tym, że jesteśmy razem wydawała się niezwykła.


***


Pamiętam, że w szkole było bardzo głośno o tym, że ja i Mikołaj jesteśmy razem. Na początku, ta sława nas trochę przerażała, ale później mieliśmy już wywalone na to co się o nas mówi. Najdziwniej czuliśmy się między naszymi przyjaciółmi. Ja ludzi poznawałam przez niego, a on przeze mnie, więc każdy z nich o nasz związek pytał się, gdy był na pewnym gruncie. Później nie miało już znaczenia kogo się pytało.
Karolinę poznałam w dniu, w którym się wprowadziłam do akademii. Poznałyśmy się w pokoju. Prawie cały czas słyszałam o tym, jaki to jej brat jest głupi, nudny, arogancki i bezczelny. Po jej opisie stwierdziłam, że strasznie nie lubię jej brata. Ale nigdy nie chciała mi powiedzieć, kto nim jest. Jego tożsamość była długo przede mną ukryta. Właściwie, dowiedziałam się od Mikołaja, że ma siostrę na moim roczniku, o imieniu Karolina. Gdy to usłyszałam, zaczęłam podawać dokładny opis wyglądu mojej współlokatorki, a on cały czas potwierdzał moje dane. Później zaczęłam się głośno śmiać, a Mike pytał się, czy wszystko ze mną w porządku. Jak już poznał wersję, jakim to oni są rodzeństwem, którą rozpowiada Karolina, poczuł się zawstydzony, ale też zaczął się śmiać. 
Kevina przedstawił mi Mikołaj. Na początku byłam niepewna tej znajomości, wydawał mi się zbyt pewny siebie, za bardzo lubił imprezować. Później jednak zrozumiałam, że bez Kevina w naszej paczce, to nie byłoby to samo. Do tej pory tak uważam.
Eleonora jest najbardziej nadzwyczajną osobą. Poznałam ją na zajęciach, które miałyśmy wspólnie i już na początku zrozumiałyśmy, jak wiele mamy ze sobą wspólnego. Obie kochałyśmy książki, nienawidziłyśmy div, lubiłyśmy gry planszowe i szachy. Gdy Mike ją poznał trochę się przeraził, bo na pierwszy rzut oka, Eleo wygląda jak kujon. Nikt nawet nie podejrzewa, jaka groźna może być, gdy się tylko postara. Mikołaj po jakimś czasie to zrozumiał i zaczął obdarzać ją ogromnym szacunkiem. 


***


- Kevin, nie gorączkuj się tak. - powiedziałam tylko.
- Eee tam. Widać, że w was też się gotuje. 
Zaczęłyśmy się śmiać.
- Kevin, Kevin, Kevin... - powiedziała Eleonora. - W nas się nie gotuje. W nas się smaży.
- Na dużym ogniu. - dodałam.
- I jeszcze z olejem. 
- Dobra, dobra. Jak myślicie co miało na celu to całe nie wiadomo co, dla którego musieliśmy tu przyjeżdżać?
- Chyba się domyślam. - odparłam, po krótkiej chwili milczenia.
Oboje spojrzeli na mnie wyczekująco.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jak już tu jesteś, to może zostawisz coś po sobie? Dzięki!