Strony

piątek, 10 czerwca 2016

Rozdział XXXIV.

Witam! Długo wyczekiwany rozdział  XXXIV już specjalnie dla Was! Tak jak zwykle daję Wam  liczbę komentarzy, którą chciałabym byście uzyskali pod rozdziałem, żeby kolejny pojawił się po dwóch tygodniach na blogu. Tym razem limitem jest 14, czyli  liczba dni jaka została do rozpoczęcia się wakacji od dnia dzisiejszego (10 VI)! Trzymam kciuki i życzę miłego czytania!



_______________________________




- Nie mów mi. Nie chcę wiedzieć.
Jego mina mówiła wszystko. Coś z moim znamieniem było nie tak.
- Spokojnie. Nie jest tak źle, jak by się mogło wydawać.
- Nie rozumiesz?! Na balu mają pokazać publicznie moje znamię. Wszyscy się dowiedzą, prędzej czy później.
- To nic złego! Przekonasz się.
Nie byłam przekonana. Jeszcze nigdy się tak nie bałam. Dostałam dreszczy, czułam, że się zaraz popłaczę. Widząc to, Mike zapytał:
- Zatańczysz?
Spojrzałam prosto w jego oczy. W krwisto-czerwone oczy.
- Za chwilę. Chodź ze mną.
Zaprowadziłam go do odległego od sali balowej korytarza.
- Ufasz mi?
- Bezgranicznie. - odpowiedział bez namysłu.
- Nie bój się.
Powolutku zebrałam energię. Czułam, jak ciepło mocy przechodzi z mojego serca prosto do palców. Wtedy się skupiłam i zaczęłam myśleć, o tym, co chciałam zrobić.
Zaczęłam od włosów. Od samych cebulek do końcówek, zaczęły zmieniać barwę z krwistej czerwieni na kasztanowy brąz. Później skupiłam się na jego oczach. szkarłat tęczówek powoli zaczął nabierać niebieskiej barwy, by finalnie jego oczy miały wspaniały fiołkowy odcień.
- Gotowe. - uśmiechnęłam się do niego. Patrzył na mnie szeroko otwartymi oczami. Po chwili w powietrzu obok nas pojawiło się lusterko. Zaczął się intensywnie przypatrywać swoim włosom i oczom.
- Jak? - wyszeptał. - próbowałem na wiele sposobów, ale nigdy nie udało się mi uzyskać długotrwałego efektu.
- Najwidoczniej moje moce są silniejsze od twoich.
Mocno mnie przytulił. Wtuliłam się, moja głowa odnalazła się w idealnym miejscu - między obojczykiem a jego szyją.
- Dziękuję. - szeptał w moje włosy.
- No! To teraz możemy iść zatańczyć. Niech zrozumieją, że istoty piekielne nie są potworami.
Spojrzał na mnie smutno. Uważał się za potwora. Widziałam to w jego oczach.
- Mikołaju von Plata. - przytknęłam dłonie do jego ciepłych policzków i skierowałam  jego twarz tak, by jego oczy patrzyły wprost na mnie. - Nie jesteś potworem, rozumiesz? Nigdy nim nie byłeś i nigdy nim nie będziesz. Dopóki moja dusza będzie istnieć, nie pozwolę, by ktokolwiek tak o tobie myślał.
Wiedział, że jestem w stanie tego dokonać. Próbował to ukryć, ale przez chwilę w jego oczach pojawił się strach.
- Wiem.
Przyłożył swoje dłonie do moich, które lekko zaczęły drżeć dotykając jego policzków. Gdy poczułam jego dotyk - przestały. Złapał je delikatnie, jakby były bardzo kruche i pozwolił działać sile grawitacji, by opadły na wysokość ud, tak jak zwykle. Przez chwilę trzymał obie moje dłonie, ale po chwili jedną puścił, by poprowadzić mnie z powrotem do sali balowej.
Już po jednym kroku poczułam  na sobie wzrok większości osób zgromadzonych. Jednak nie zraziło mnie to i ruszyłam wraz z Mike'iem wprost na środek parkietu.
Nagle zmieniła się muzyka. Z wcześniej puszczonej muzyki do walca, nuty przeszły na muzykę do tanga. Szybko przywołałam magię by nauczyć się kroków. Uśmiechnęłam się do Mikołaja.
- To co, spróbujesz mi dorównać?
Odpowiedział mi równie szerokim uśmiechem.
- Nie przewróć się.
Nie bałam się, że popełnię błąd. Wiedziałam, że magia płynąca wraz z krwią w moich żyłach wspomoże mnie w każdym kroku.
Każdy jego ruch odczuwałam każdą komórką ciała. Czułam jego oddech na swojej szyi.  Gdy pochylałam się do tyłu jego palce przyjemnie muskały mój brzuch.
Po chwili muzyka skończyła grać. Ludzie patrzyli na nas z szeroko otwartymi oczami
- Tańczyliśmy tak dobrze, czy tak bardzo przerażający jest widok naszej dwójki razem? - zapytałam nadal odczuwając endorfiny, które włączyły się w trakcie tańca.
- Chyba oba.
Z oddali przypatrywał nam się Kevin z klasycznym dla siebie szerokim uśmiechem.Podeszliśmy do niego.
- Nie wiem, które z was tańczyło bardziej agresywnie.
- Agresywnie? - miałam ochotę wybuchnąć śmiechem.
- Rzucaliście się na siebie, jak dwie wygłodniałe pumy!
- Nie przesadzaj. - cała nasza trójka roześmiała się na głos.
- Wyglądasz świetnie, Wasza Wysokość. - mrugnął do mnie.
- Tobie też nie można odmówić szyku, Milordzie.
Myślałam to, co mówiłam. Jego barwy rodowe (granat, mięta i bordo), zostały wspaniale wykorzystane w jego ubiorze. Bordowa marynarka i miętowa koszula pod nią, idealnie podkreślały wspaniałą sylwetkę mojego przyjaciela. Granatowe spodnie idealnie dopełniały efekt.
- Gdzie zgubiłeś Eleonorę? - zapytałam, gdy nie mogłam odnaleźć przyjaciółki wśród tłumu.
- Chyba rozmawia przy stole z aniołami.
- Chodźmy do niej.
Kevin poprowadził nas przez tłum do stolika, przy którym siedziała Eleo z aniołami. Spośród nich tylko Maurycy był niezadowolony z mojej obecności, ale obecność Mike'a chyba nie zadowalała nikogo poza Eleonorą.
- Cześć Mikołaj. Dawno się nie widzieliśmy. A nie, czekaj. Już się nie widzimy.
- Przykro mi z powodu twojego wzroku Eleonoro. Jestem pewien, że nowo nabyte zdolności jakoś ci to wynagrodzą.
- Na to liczę. Jak na razie mam same problemy w związku z tym.
- Och, Eleo... - Przytuliłam ją. Na moje ramię opadła łza, a na policzku mojej przyjaciółki pojawiały się kolejne.
- Po prostu... To jest takie przytłaczające! W jednej chwili widzę i zastanawiam się, co tym razem czytać, a minutę później myślę, czy kiedykolwiek jeszcze coś przeczytam.
Starłam kciukami łzy z jej twarzy.
- Pamiętaj, że zawsze masz nas. Będziemy cię wspierać, rozumiesz? Spróbujemy ci pomóc odzyskać wzrok.
- Jak? Już setki razy próbowano. Jeszcze nigdy medium nie odzyskało wzroku. A jeśli odzyskuje, to znaczy, że tego dnia umrze, bo moc ma za słabą by utrzymywać ciało.
- Nigdy nie próbowano...
- Nawet o tym nie myśl! - Kenji krzyknął. Domyślił się, co chciałam powiedzieć. Na twarzy Eleonory pojawił się uśmiech.
- A teraz Ola powie...
- Nie będziesz mi mówił, o czym mam myśleć!
Eleonora wybuchła śmiechem.
- Za każdym razem to jest tak samo zabawne. - jeszcze przez chwilę chichotała. A ja zastanawiałam się, czy powinnam się już o nią martwić.
- Medium tak ma. - odezwał się Mike. - Gdyby Eleonora chciała, mogłaby dowiedzieć się, co powiemy za rok o tej samej porze.
- Nie chce mi się tak wytężać umysłu, ale jutro o 15 Ola powie, że jest głodna.
- Dzięki. - mruknęłam. Całe grono zaczęło się śmiać, nawet Maurycy.
- A kiedy ona nie mówi, że jest głodna? - zapytał Kevin.
- Kiedy jem, choćby. - spuściłam wzrok.
Mikołaj mnie przytulił. Wiedział, że nie lubię mówić jedzeniu. Zwrócił się do Kevina.
- Gdzie są truskawki?

5 komentarzy:

  1. Tam w jednej wypowiedzi Eleonory nie powinno być: :W jednej chwili widzę i zastanawiam się..." zamiast "W jednej chwili widzę i zastanawiać się..."
    Poza tym świetny rozdział i ja już chce wiedzieć jakie ona ma znamię <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Sorka, że tak późno, ale byłam tak zabiegana, że o komentarzu zapomniałam! Chyba najbardziej ze wszystkich postaci lubię Eleonorę. Ten jej sarkazm i ironia losu. Świetne. Dawaj więcej Eleo :D

    OdpowiedzUsuń

Jak już tu jesteś, to może zostawisz coś po sobie? Dzięki!