Strony

piątek, 14 czerwca 2019

„Gaming House” – recenzja #70

Autor: Dominika Smoleń

Wydawnictwo: Waspos

Data premiery: 21 maja 2019 roku

Liczba stron: 370

Kategoria: literatura obyczajowa

Moja ocena: 4/10














„Gaming House” to książka, o której wydawnictwo zapewnia, że jest „wspaniałą, lekko humorystyczną historią”. Czy rzeczywiście tak jest?


Powieść przedstawia losy ośmiorga przyjaciół, którzy mieszkają w jednym domu. Swój dom nazywają Gaming House, ponieważ uważają go za swój mały raj – miejsce, gdzie mogą grać, ile tylko chcą i nie muszą słuchać marudzenia rodziców. Większość z nich nie opuszcza domu, jeśli nie mają w danym momencie wykładów albo nie przypada jego kolej na zrobienie zakupów (a są tacy, którzy do tego potrzebują GPSa!).

Jak żyją w tak dużej grupie? Czy fascynacja grami rzeczywiście jest w stanie spajać tak dużą grupę?


Dominika Smoleń miała bardzo ciekawy pomysł – gry komputerowe są teraz bardzo popularne, a książek, w których bohaterowie w nie grają, do tej pory nie spotkałam. Niestety – choć sam pomysł był naprawdę ciekawy, jego realizacja mnie nie przekonała. Geek to osoba introwertyczna, która w takiej grupie, nawet jeżeli osób lubianych, po prostu nie dałaby rady tak długo przetrwać. Dodajmy, że prawdziwym geekiem była może jedna osoba – Filip. Michał i Gabriel byli po prostu graczami, którzy wykorzystywali swoje umiejętności, do zaciągnięcia panienek do łóżka. Aleksander, najmłodszy z przyjaciół jeszcze nie skończył szkoły i zdarzało mu się grać, ale mimo wszystko jednak się uczył – nie to, co pozostali, którzy przypomnieli sobie o nauce jakoś na tydzień przed sesją. Dziewczyny chyba ani razu w książce nie grały, ich zajęcia najbardziej przypominały coś naturalnego. Rafał był po prostu zakochany w Klarze i czasami wchodził w głupie zakłady z chłopakami.

Okładka książki jest naprawdę ładna i przyciąga wzrok. Niestety, moim zdaniem nie jest adekwatna do treści – daje wrażenie, że jest to lekka, przyjemna, letnia historyjka. Tymczasem bohaterowie prawie w ogóle nie wychodzą z domu. Wydaje mi się, że bardziej pasowałaby pierwsza okładka, która z góry daje wrażenie, że bohaterowie będą uzależnieni od komputera. Może nadal nie oddawałaby treści, ale przynajmniej lepiej odzwierciedlałaby nastrój, jaki towarzyszy czytelnikowi.

Pierwsza okładka vs Aktualna

Historia jest opowiadana przez wszystkich bohaterów – niestety brakowało mi cofnięcia się do różnych wydarzeń przez inne postaci. Każde z nich przedstawia historię w pierwszej osobie, co tylko bardziej wprowadza zamieszanie przy czytaniu. Brakowało mi również umiejscowienia akcji w czasie – choćby zwykłym napisaniu, w jakim dniu tygodnia miała miejsce akcja. Raz rozdziały kontynuowały poprzednie, innym razem działy się następnego dnia, po czym nagle przenosiliśmy się o kilka tygodni – a przynajmniej tak mi się wydaje.

Oczywiście w książce nie zabrakło dbania o poprawność polityczną – pojawiały się osoby różnej narodowości, o różnym kolorze skóry. Były też osoby o różnej orientacji – trzy główne bohaterki były biseksualne – co jasno podkreśliły. Klara, mimo że miała chłopaka, również przejawiała zainteresowanie przyjaciółkami. Chociaż i tak przy Michale czy Gabrielu była przykładem cnót.

Z pozytywnych aspektów – bardzo się cieszę, że na końcu książki pojawił się mały przewodnik po LoLu – nigdy w tę grę nie grałam, więc dzięki niemu rozumiałam, o czym przyjaciele mówili.

Książka moim zdaniem miała bardzo duży potencjał. Możliwe, że gdyby autorka zdecydowała się na mniejszą liczbę bohaterów, historia wypadłaby znacznie lepiej.

Jeżeli chodzi o grupę docelową – moim zdaniem książka najbardziej przypadłaby do gustu 15-17latkom – są to osoby już świadome wulgaryzmów (podejrzewam wręcz, że używają ich częściej niż dorośli), więc te nie powinny ich gorszyć, a może i nawet humor tej książki byłby dla nich zrozumiały. Dla starszych czytelników lektura może być mniej przyjemna i powodować zmieszanie.

Chciałabym móc napisać, że wszyscy powinni czytać tę książkę. Chciałabym polecać ją wszystkim, bo w końcu dochody z tej książki idą na cele charytatywne. Niestety, książka bardzo mnie zawiodła – miało być humorystycznie, zamiast tego otrzymałam przerażenie narastające z każdą stroną. Jeśli ktoś jest ciekawy, to oczywiście nie bronię sięgnięcia po tę pozycję – trzeba przekonać się na własnej skórze, czy książka przypadnie do gustu.

Za możliwość przeczytania pozycji serdecznie dziękuję
Autorce i Wydawnictwu Waspos!

Czytaliście tę pozycję? Jak Wasze wrażenia? Albo może macie w planach? Dajcie znać w komentarzach!

Do przeczytania!
Pozdrawiam!
Lexi D.

2 komentarze:

Jak już tu jesteś, to może zostawisz coś po sobie? Dzięki!