Strony

piątek, 5 maja 2017

„Konkurs na żonę”; recenzja #23 [PRZEDPREMIEROWA]

Autor: Beata Majewska
Wydawnictwo: Książnica
Data premiery: 10 maja 2017 roku
Ilość stron: 304
Kategoria: literatura obyczajowa
Moja ocena: 10/10
















„Konkurs na żonę” to pełna humoru i niezwykłych zwrotów akcji powieść autorstwa Beaty Majewskiej.
Gdy umiera wuj Hugona Hajdukiewicza, mężczyzna wraca do Polski, gdzie poznaje testament krewnego. Z dokumentu młody prawnik dowiaduje się, że, jeżeli chce zarządzać całą firmą wuja, musi przed trzydziestymi urodzinami wziąć ślub i mieć potomka. By zyskać to, czego pragnie, Hugo wraz z przyjacielem wdraża w życie plan „Żona”.
Plan „Żona” wydawał się genialnym pomysłem. Hugo miał przeznaczyć pieniądze na bibliotekę i zorganizować konkurs, z którego zwyciężczynią miał umówić się na randkę. Jednak czy autorka zwycięskiego tekstu okaże się być idealną partnerką?
Łucja Maśnik pochodzi z dużej, mieszkającej na wsi rodziny. Jest jedną z niewielu krewnych, którym udało się uciec z małej mieściny do Krakowa, gdzie rozpoczęła naukę na Uniwersytecie Jagiellońskim. Dziewczyna była na tyle inteligentna, że wydawało się, iż nie da sobą nigdy zmanipulować.
Gdy Łucja dowiedziała się o konkursie w uniwersyteckiej bibliotece, zdecydowała się wziąć w nim udział, gdyż wiedziała, że każdy grosz jej się przyda. Wyniki konkursu ją zaskoczyły – nie spodziewała się, że dostanie drugie miejsce. Idąc po odbiór nagrody, studentka nie wiedziała, że jednym z organizatorów jest mężczyzna, którego kiedyś zobaczyła w bibliotece. Nie mogła się też domyślać, że ten zaprosi ją na randkę.


Czy pierwsza randka pójdzie po myśli Hugona?
Czy Hugo oświadczy się Łucji?
Jak przyjaciele wpadli na pomysł organizacji konkursu?
Czy Łucja wyczuje podstęp?


W powieści zakochałam się, czytając już pierwsze strony. Historia mnie oczarowała, nie mogłam się od niej oderwać, a gdy byłam zmuszona do zrobienia sobie przerwy, wyobrażałam sobie różne scenariusze dalszych wydarzeń.
Sama nie rozumiem dlaczego, ale bardzo polubiłam Hugona. Choć był on typowym playboyem i chciał wykorzystać Łucję, nie jestem w stanie go nie lubić. Ma on w sobie „to coś”, co sprawia, że zawsze mam o nim pozytywne myśli. Jest to postać ciekawie wykreowana, z przykrą, rozlegle opisaną w powieści przeszłością, a przy tym z każdym kolejnym rozdziałem obserwowałam zachodzącą w nim zmianę, która bardzo mnie cieszyła.
Powieść napisana jest lekkim, przyjemnym do czytania językiem. Pomysł na historię był bardzo ciekawy, a jego realizacja – bezbłędna.
Łucja jest dla mnie bardzo trudną do zrozumienia postacią. Z jednej strony to bardzo inteligentna dziewczyna, a z drugiej – dzieciątko, które nie rozumie realiów świata, na jakim przyszło jej żyć. Skłonności do płaczu z byle powodu nie ułatwiają zrozumienia toku jej myślenia. Jej naiwność doprowadzała mnie do szału, aczkolwiek to właśnie ona tak wpłynęła na akcję powieści i innych bohaterów.
„Konkurs na żonę” pozwolił mi na nowo poznać twórczość Beaty Majewskiej. Po przeczytaniu dwóch tomów serii o Wędrowcach (pisanej pod innym pseudonimem – Augusta Docher) zakochałam się w twórczości tej autorki, a ta powieść sprawiła, że przypomniałam sobie, dlaczego tak lubię jej książki. Jej styl pisania jest jedyny w swoim rodzaju i każda powieść spod jej pióra sprawia, że nie mogę się powstrzymać od czytania.
Moim zdaniem powieść jest wspaniałym początkiem serii i już nie mogę się doczekać, aż będę miała możliwość przeczytania „Biletu do szczęścia”. Gorąco polecam „Konkurs na żonę”, bo to wspaniała powieść pełna pasji, od której nie da się oderwać!



Za egzemplarz recenzencki serdecznie dziękuję wydawnictwu i autorce :)


2 komentarze:

  1. Kurcze, szkoda że nie mogę tej książki od razu przeczytać :/ Wydaje się ona naprawdę świetna i z dużą dawką humoru :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Książka jest naprawdę świetna <3 Zaznaczone 15 cytatów o czymś świadczy ^^

      Usuń

Jak już tu jesteś, to może zostawisz coś po sobie? Dzięki!