Autor: Jakub Łaszkiewicz
Wydawnictwo: Waspos
Data premiery: 8 marca 2018 roku
Ilość stron: 182
Kategoria: literatura młodzieżowa
Moja ocena: 6/10
Powieść obyczajowa napisana przez szesnastolatka? Czy to się może udać? O tym możemy się przekonać, czytając „Wszystkie dziewczyny Wertera”!
Tomek jest uczniem pierwszej klasy liceum. W dniu swoich siedemnastych urodzin dostaje dziwne wskazówki, które doprowadzają go na jego imprezę urodzinową. Tam pojawia się dziewczyna, która jak każda inna przedstawicielka tej płci może zmienić jego życie w piekło.
Okazuje się, że życie chłopaka zaczyna się komplikować, gdy nowo poznana dziewczyna nie chce zniknąć z jego myśli. Dodatkowo w szkole pojawiają się dresiarze, matematyk nie chce dać Tomkowi spokoju, a rodzice, zamiast go w tym czasie wspierać, kłócą się o drobiazgi.
Jak to jest z tymi dziewczynami? Czy rzeczywiście tylko przewijają się przez życie, a później chłopcy o nich zapominają?
W życiu Tomka było wiele dziewczyn. Jedne były tylko koleżankami, inne przyjaciółkami, a z jeszcze innymi chodził na randki. A jak z nimi nie postępować? To właśnie w tej książce pokazuje Jakub Łaszkiewicz!
Z bardzo mieszanymi uczuciami sięgałam po tę powieść. No bo nie oszukujmy się – co może nam ukazać szesnastolatek? Gdy dowiedziałam się, że to już druga napisana przez niego książka, poprzeczka trochę się podniosła – skoro wcześniej pojawił się na rynku, to może jednak naprawdę dobrze mu idzie pisanie?
Tytuł powieści jest bardzo sugestywny – zanim zaczęłam czytać tę powieść, miałam wizję bohatera werterycznego, zapewne cierpiącego z powodu niespełnionej młodzieńczej miłości, ogarniętego depresją i z nacięciami na nadgarstkach. A kogo znalazłam? Chłopca, który łamie dziewczęce serca, jest nieświadomy tego, co dzieje się w jego życiu, ale za to pisze wierszyki. Przyznaję, trochę się w tym miejscu zawiodłam.
Przed każdym z rozdziałów można znaleźć cytaty z różnych filmów, piosenek. Niektóre z nich były naprawdę świetne, dobrze dopasowane do dalszej treści. Ale znowu – trochę mnie zabolało, kiedy przeczytałam „serio, Abba?”, kiedy dzieciak był na dyskotece, a później czytałam cytaty z piosenek Taco Hemingwaya… Nie mówię, że były złe, ale i tak – to boli.
Czytając tę książkę, dużo się uśmiałam. Różnie bywało – raz śmiałam się, bo było śmiesznie, a innym razem śmiałam się z powodu infantylności tej książki. Ale śmiech to zdrowie, więc nieważne dlaczego – śmiejmy się i czytajmy!
Książka napisana jest lekko, dzięki czemu szybko się ją czyta. Dodatkowo proces czytania przyspieszony jest z powodu niewielkiej liczby stron. Zdarzało mi się, że niektóre rozdziały musiałam zmęczyć, ale większość czytało mi się przyjemnie i złe wrażenie zniknęło.
Cudowną postacią w tej książce była babcia Tomka. Moim zdaniem jest to najlepiej wykreowana przez autora postać, zabawna, waleczna, w razie potrzeby wredna i oczywiście troskliwa. Gdy widziałam, że w danej scenie wystąpi babcia, od razu wiedziałam, że będzie ciekawie i na mojej twarzy pojawiał się uśmiech.
Trzeba też przyznać, że pośród wielu problemów z dziewczynami, Tomek umiał je ładnie potraktować na randce. Choć na co dzień był raczej postacią nudną, nieromantyczną (choć przydomek Werter sugerował trochę inaczej…), tak na randkach mnie zaskakiwał tym, jak bardzo dbał o to, by wszystko poszło po jego myśli. A czasami naprawdę musiał się namęczyć, by uzyskać taki efekt!
Bardzo ciężko jest mi określić, komu polecałabym tę powieść. To nie jest literatura piękna i nie można tego od niej oczekiwać. Mam świadomość, że gdybym czytała ją w wieku 13 lat, prawie na pewno by mi się bardzo spodobała. Teraz była to dla mnie książka dla rozluźnienia, raczej do pośmiania się aniżeli do wyciągnięcia czegoś głębszego. Jeżeli ktoś właśnie tego szuka – ta powieść spełni jego oczekiwania.
Za możliwość przeczytania powieści,
serdecznie dziękuję wydawnictwu Waspos <3
serdecznie dziękuję wydawnictwu Waspos <3
Czytaliście albo planujecie to zrobić? Dajcie znać w komentarzu na dole! <3
Do przeczytania!
Pozdrawiam!
Lexi D.
Do przeczytania!
Pozdrawiam!
Lexi D.
Raczej to już nie mój target wiekowy.:)
OdpowiedzUsuńPrzyznam się bez bicia, że pierwszy raz słyszę o tym tytule :)
OdpowiedzUsuńCzyli mamy bardzo podobne odczucia :D <3
OdpowiedzUsuńSzczerze, to raczej nie czytam takich książek młodzieżowych, ostatnio mi się one jakoś przejadłby, ale może w sumie skuszę się kiedyś, bo Twoja recenzja mnie trochę zaciekawiła.
OdpowiedzUsuńDodaję bloga do obserwowanych i liczę na rewanż.
http://recenzentka-doskonala.blogspot.com/2018/05/przedpremierowo-moje-serce-w-dwoch.html
Słyszałam już o niej, ale jakoś mnie do siebie nie zachęciła. Z takimi młodymi autorami zawsze mam problem, bo nie mogę się wczuć w ich świat, a tym samym powieść. Na razie sobie odpuszczę, ale może z ciekawości kiedyś ją przeczytam.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam:
Biblioteka Feniksa