wtorek, 22 marca 2016

Rozdział XXXI.

Moi drodzy! Jak zwykle daję Wam tu pewną liczbę komentarzy do dodania. Ile? 10. Dacie radę? Wierzę, że tak! Przy okazji chciałabym Was prosić, byście udostępniali moje posty za pomocą G+1, ponieważ daje to możliwość dotarcia do większej ilości osób. Zapraszam także do dodania mnie do kręgów w google, co da Wam możliwość sprawdzania, czy dodałam kolejny post, ponieważ udostępniam tam linki. Będę też wdzięczna za obserwowanie mojego bloga, głosowanie w ankietach i wybierania reakcji na posty. To chyba tyle. Wesołych Świąt! (Tak to już tak blisko! :) )


_____________________________________________




- Mogę wam pomóc.
Po rozmowie z Erykiem zdecydowałem się porozmawiać z dyrektorką akademii.
- W czym niby?
- Wiem, co się dzieje w szkole. Anioły które tu przybędą, nie wystarczą by chronić wszystkich uczniów.
- Co sugerujesz?
- Jestem w stanie załatwić, by do szkoły przybyło od tak miliony demonów. Na świecie nie ma tylu aniołów.
- A  skąd to niby wiesz?
- Jako zaświatowiec mam  dostęp do różnych źródeł informacji, z których jasno wynika, że nie ma tylu aniołów.
- Nie mogę uwierzyć...
- W co?
- Zgadzam się. Niech szkoła będzie bezpieczna. Ale demony mają się nie rzucać w oczy i nie zrobić krzywdy magom.
- Da się załatwić.
- Kiedy przybędą?
- Postaram się, by w ciągu godziny.
- Wspaniale.
Wyszedłem z jej gabinetu. Rozważałem jak dostać się do piekła, nie zostawiając za sobą zbyt dużego demonicznego śladu. Zdecydowałem się na samochód Oli. Miałem nadzieję, że się nie obrazi, że go pożyczyłem.
Diabeł miał niezły interes w przekazaniu takiego ferrari Oli. Śmiertelnicy o tym nie wiedzą, ale samochody tej marki zostały zaprojektowane specjalnie dla istot magicznych, ponieważ zacierają ślad magiczny. Każde stworzenie ma swój ślad, ale ten od aniołów, demonów i magów jest najmocniejszy, dlatego też trzeba go specjalnie zacierać. Nie wiem właściwie dlaczego akurat ten model,  ale jakoś nie chcę w to głębiej wnikać.
Ruszyłem.  Szykowałem się na to, co nieuniknione. Jechałem prosto na ścianę budynku. Tego samego co ostatnio z Olą. Szatan zadbał o to, by w wielu miejscach na planecie znajdowała się mała szczelina między światem żywych a piekłem. Ma to służyć małej grze diabła z Bogiem, ponieważ chodzi o to, kto pierwszy przechwyci duszę zmarłego. Byłem pierwszą osobą, która zmarła na tej wyspie oraz była magiem.
Władca piekieł się mnie chyba spodziewał. Cerber nie zaczął mnie atakować, co było dużą zaletą.
- Czemu tak szybko wróciłeś, demonie?
- Myślę, że znasz odpowiedź na to pytanie.
- Znam,  ale chciałbym  ją  usłyszeć.
- Akademia potrzebuje pomocy demonów.
- A czemu miałbym chcieć oddać moje demony?
- Nie oddać. Raczej...wypożyczyć.
-  Użyj czasownika, jakiego tylko chcesz, ale powiedz mi, dlaczego miałbym to zrobić.
- Ponieważ będzie tam twoja córka. Chyba zależy ci na jej bezpieczeństwie, prawda?
- Nie do końca... Zależy mi tylko na tym, by żyła.
- Czy ty masz świadomość, że Bonzo niedługo zamiast okaleczać, zacznie zabijać?!
- Wtedy zainterweniuję.
- Wtedy, może być już za późno.
Szatan namyślił się. Po chwili zapytał:
- Ilu chcesz?
- A ilu jesteś w stanie udostępnić?
- Liczba nie gra roli, gdy chodzi o mój ród.
- Co najmniej tysiąc.
- Dostaniesz 10.
- 10 demonów?!
- 10 tysięcy demonów.
- Skąd ta decyzja?
- No, błagam. Dziennie do piekła trafia 75 tysięcy dusz, z czego 1 procent zmienia się w demona. W ciągu miesiąca zdobędę więcej niż stracę.
- Masz dziwne podejście do zmarłych dusz.
-  Alessandra è più importante di chiunque altro...
- Od kiedy masz takie podejście do niej?
Zrozumiałem jego słowa, ponieważ jako demon miałem prawo do używania magii dla siebie i pierwsze, co zrobiłem, to nauczyłem się wszystkich języków świata, bo pomyślałem, że może to być użyteczne. 
Zdziwiło mnie jednak, że diabeł użył języka aniołów. Włoski jest jedynym językiem, którego nie można używać na terenie piekła. Osoby zmarłe, posługujące się nim, były nieme, chyba że nauczyły się jakiegokolwiek innego języka. 
- Jak już ci kiedyś wspominałem, mam wobec niej plany. A teraz nie zawracaj mi głowy, muszę przeprowadzić casting na demona, który zaraz się zacznie. Stworzenia piekieł czekają.
Szatan zniknął. Obróciłem się, a za mną stała cała armia demonów.
- Macie się nie rzucać w oczy na terenie akademii. Za chwilę pokażę wam mapę, na podstawie której dowiecie się, jakie pozycje macie zająć. Połowa z was będzie tylko w pogotowiu, gdyby zaczęła się jatka. Zaledwie 100 będzie bardziej na widoku, reszta w ukryciu ma obserwować uczniów, w poszukiwaniu oznak szaleństwa, ataku Bonza albo czegokolwiek innego. Bądźcie przygotowani. Dowodzenie przejmuję ja, ale podzielcie się na zespoły około 100-osobowe, które będą miały wyznaczone zadania i pozycje.
Wszystko poszło gładko. Po chwili stało przede mną 100 zespołów, a na czele każdego stał jeden dowódca. Szybko omówiliśmy szczegóły i byliśmy gotowi. 

wtorek, 15 marca 2016

Zachęcajka #1

Witam kochani! Od teraz planuję wstawiać na blogu "Zachęcajki". Co to dokładnie będzie?
Będą to posty a'la recenzje, ale znacznie krótsze. Będę w nich próbowała Was zachęcić do niektórych mniej znanych książek. Mam nadzieję, że takie wpisy zachęcą Was do czytania nieznanych wcześniej autorów oraz mojego bloga.





Tytuł: Niech Ci się coś pięknego przyśni
Autor: Massimo Gramellini
Tłumaczenie: Joanna Ugniewska
Wydawnictwo: W.A.B.
Data premiery: 09.04.2014
Ilość stron: 224
Kategoria: literatura piękna
Moja ocena: 9/10








Zanim cokolwiek - cofnij się pamięcią do czasu, gdy miałaś/miałeś 9 lat. Jest Sylwester. Jak wygląda to u Ciebie?
Znajomi bawią się w Twoim domu? A może ty bawisz się u nich?
Towarzyszą Ci rodzice, prawda?

Massimo nie sądził, że w tego Sylwestra wszystko się zmieni.
Jego matka umiera. Ojciec mówi mu, że dostała zawału.
Chłopiec myśli, że matka umarła, ponieważ go nie kochała. Z czasem poznaje prawdę.
Powieść była dla mnie niezwykle inspirująca. Czytając ją, płakałam, ponieważ sytuacje przytaczane były naprawdę przykre. Co gorsza, działy się naprawdę.
Książkę przypasowuje się do literatury pięknej, ale patrząc na to, iż jest ona oparta na życiu autora, zastanawiam się, czy nie można też tego uznać za autobiografię. Ale to takie moje przemyślenia.
Powieść była napisana lekkim, przyjemnym dla oczu językiem. Zazwyczaj odkładałam ją na bok, po smutnych scenach, ponieważ bałam się, że po nich nadejdą kolejne. Najbardziej urzekła mnie historia Salema. Jeśli chcecie się dowiedzieć, o kim mowa, polecam otworzyć powieść na stronie 149, gdzie rozpoczyna się rozdział XXV.
Powieść opowiada o dochodzeniu do prawdy, zmianach jakie zachodzą w nas pod wpływem smutku, a także o stosunkach międzyludzkich.Pokazują, jak się zachowujemy, gdy poniesiemy stratę, bądź gdy stanie się to komuś nam bliskiemu.
Uważam, że powieść jest naprawdę godna polecenia. W każdym wieku można ją czytać, choć myślę, że zrozumienie jej nie musi przychodzić z łatwością.
 Na końcu, by jeszcze bardziej Was zachęcić, przedstawię moje ulubione cytaty:
"[...] Krótki odpoczynek racz jej dać, Panie. Obudź ją, zrób jej kawy i odeślij z powrotem."
"[...] wyznał mi, że wybiera się na safari ze stadem bankierów. Życzyłem lwom smacznego."


 O następnych takich postach będę pisała na paskach bocznych. Możliwe, że będą się pojawiały ankiety, o tym czy znacie jakieś książki. Liczę na Wasze wsparcie! :)

Pozdrawiam, miłego wieczoru, bądź dnia,
Lexi D.

piątek, 11 marca 2016

Girl Book Tag

Witam! Oto Girl Book Tag, autorstwa Pauliny, która mnie do niego nominowała. Nie przedłużając - oto moje odpowiedzi:


1. Troskliwa - postać, której nie można nie pokochać.
Pierwszą postacią, jaka mi się skojarzyła, jest Sloane z "Plagi Samobójców". To, jak pomaga chłopakowi... Nie chcę spojlerować, więc więcej wolę nie pisać.

2. Kumpela - postać, z którą mogłabyś/mógłbyś się przyjaźnić.
Katy z serii Lux Jennifer L. Armentrout. Jest blogerką i ogólnie bardzo fajną postacią.

3. Kokietka - postać, która pojawia się zawsze w nieodpowiednim momencie.
Hm... myślę, że pasowałaby Aniela z "Cienia anioła" Iwony Czarkowskiej. Pojawia się w dziwnych momentach.

4. Rozpustna - postać myśląca tylko o sobie.
Elisabeth w "Cześć księżniczko" i ogólnie całej serii Klub Outsiderów Blue Jeansa. Jeny, jak ja nie lubię tej dziewczyny!

5. Poprawna - postać, która musi mieć wszystko zaplanowane i przygotowane na każdą okazję.
Emma z "Play" Javiera Ruescasa. Zdecydowanie!

6. Zachwycona - postać zgadzająca się na wszystko, rzadko mająca swoje zdanie.
Hahaha Lena pewnie też się zaśmieje - skojarzyło mi się ze Słoneczkiem z serii Niefortunnych zdarzeń Lemony'ego Snicketa. W końcu jest niemowlakiem!

7. Lwica - postać, która ma zawsze wysokie wymagania i trudno ją czymkolwiek zadowolić.
Lexington z "52 powody, dla których nienawidzę mojego ojca". Dla niej ubrania muszą być z górnej półki, tak jak i cała reszta!

8. Agresywna - postać kick ass.
Diletta z "Dzień, w którym umarłam" Belen Martinez Sanchez. Ona to miała temperament!

9. Zmienna - postać, która często zmienia uczucia.
Abby z "Lustrzany świat Melody Black". W końcu miała chorobę afektywną dwubiegunową!

10. Zraniona - postać po przejściach.
Lucy - bohaterka "Pory na życie" Cecelii Ahern. Z jej przejściami wiele się wiązało.

Mam nadzieję, że moje odpowiedzi Was satysfakcjonują. Wybrałam dość specyficzne pozycje, mając nadzieję, że osoby, które będą czytały ten post nie będą znały co najmniej jednej z powieści wymienionych, by zachęcić do przeczytania ich.

Czas na nominacje:

Lena (wspominana już w 6 punkcie)
Blue Spark
Oliwię Olinek Ciri
Paczi P.
Caxi i Anelim

Tak szybko też powiem, że jeśli chcecie szybko kolejny rozdział, to polecam skomentować ostatni, ponieważ jak na razie, zapowiada się, że kolejny będzie dopiero dzień, po dniu wiosny. Chyba wolelibyście mieć w najbliższym czasie, co? ;)

Życzę miłego wieczoru (czy też dnia, nie wiem kiedy to czytacie xD)!
Pozdrawiam,
 Lexi D.


wtorek, 1 marca 2016

Poznajcie mnie

Witam! Dzisiaj mam dla Was specjalny post. Nie jestem  pewna, jak do końca powinnam go napisać, ale zrobię co w mojej mocy, by Was zaintrygować i byście mogli mnie zrozumieć.
Chciałabym zostawić tu część siebie. Poznajmy się, zbliżmy się do siebie. Dowiedzcie się, jaka jestem, dlaczego piszę, co mnie do tego pobudza. Może Was zainteresuję, a może sprawię, że odrzucę Was do mojego bloga. Liczę jednak na to pierwsze, ale to od Was wszystko zależy.
No to... Zapraszam.

Nie chcę pisać, jak adminki na stronach na facebooku. Nie chcę wypisać Wam listy bezsensownych faktów w stylu "Mam na imię Ola", "Lubię pisać". Nie o to chodzi w tym poście. Chcę się pokazać jako ktoś naturalny, a nie robot.
Urodziłam się i mieszkam w Szczecinie - miejscowości, która już była wspominana w opowiadaniu. Wśród moich znajomych jestem jedną z niewielu osób, które mogą pochwalić się całkiem niezłą znajomością miasta - a jest ono trzecim największym pod względem powierzchni. Nie mam wielu przyjaciół - nauczyłam się, że przyjaciół nie wolno mieć wielu, bo wtedy się wszystko psuje. Nie zmienia to faktu, że ludzie raczej odbierają mnie dość pozytywnie - jestem miła, pomocna, szczera. Jestem też uparta jak osioł, sarkastyczna, wredna, często w złym humorze. Ludzie nauczyli się, że ze mną trudno jest wygrać. Poznali mnie już z wielu stron - jako szaloną imprezowiczkę, cichą czytelniczkę, głośną rozmówczynię i wrażliwą dziewczynę. 
Czasami zastanawiam się, czy ludzie rzeczywiście mnie znają. Wtedy przypominam sobie, o jednej osobie, która rozumie mnie bez słów. Wie kiedy jest mi źle, a ja wiem kiedy, trzeba jej pomóc. Moją przyjaciółkę znam właściwie od zawsze - znamy się już prawie 13 lat, a w tym roku skończymy 16. Jest dla mnie bardziej siostrą, niż kimkolwiek innym. 
W moim otoczeniu, ludzie nauczyli się nie krytykować książek. Jestem bardzo nieprzyjemna, gdy słyszę, że jestem głupia z powodu mojej  pasji. Umiem zacząć krzyczeć, bić kogoś. Zwykle jednak utrzymuję emocje na wodzy i po prostu idę gdzie indziej albo odwracam się. Książki są dla mnie bardzo ważne, bez nich nie byłoby mnie. Każdą, którą posiadam, głaszczę, przytulam, czule się do niej uśmiecham. Są dla mnie niczym włosy, a ja jestem ich głową - osobno, każde z nas źle wygląda, ale razem tworzymy piękną całość.
Choć nie przepadam za sportami, jest jeden, któremu oddaję się bez reszty. Mówię tu o siatkówce. Od zawsze, miałam słabość do tych piłek i bardzo im współczułam, gdy na w-fie w podstawówce musieliśmy nimi grać w zbijaka. Jak można tak źle piłki  traktować?! To tak, jakby wykorzystywać kartki książek, jak papier toaletowy... Zło... Siatkówkę uwielbiam  za to, że muszę być skupiona, dzięki czemu nie myślę o tym, że nie lubię koleżanki, która stoi obok mnie na boisku. Przy okazji, w czasie gry, wykorzystuję moją siłę. Niewiele dziewczyn może się pochwalić siłą większą od chłopców. Choć rzeczywiście są przypadki, gdy jestem od nich słabsza, raczej nie zdarza się to często. Dam tu nawet przykład z sytuacji, która mnie niedawno spotkała. Przyszła moja znajoma z ciężkim (według niej) plecakiem. Prawdopodobnie ważył koło 20 kilogramów. Podniosłam go małym palcem lewej dłoni. Przyglądał się temu mój kolega. Stwierdził, że on też tak potrafił. Gdy przekazałam mu plecak, ledwo utrzymał go całą dłonią. Wyobraźcie  sobie, jak się śmiałam!
A teraz powiem może o czym innym - Dlaczego piszę?
Zacznę od tego, że miłość do książek zawdzięczam J.K. Rowling, Rafałowi Kosikowi i Stephenie Meyer. Od ich powieści zaczęłam spotkania z literaturą. Będąc w piątek klasie szkoły podstawowej zaczęłam pisać pierwsze opowiadanie - nie skończyłam go do tej pory, ale miało około 30 stron (nie wiem, czy je odzyskam, ponieważ znajdowało się na komputerze, który się popsuł i czekam aż go oddadzą z naprawy). Później założyłam bloga, na którym pisałam historię o Janice, inspirowaną powieścią Ricka Riordana. Skończyłam je pisać, gdy poczułam, że jest zbyt dziecinne. Zanim skończyłam tamto pisać, czułam się dziwnie. Zaczęłam widzieć pewne sceny, wymyślałam różne przygody. Przez to zaczęłam pisać Dobrą córkę zła. Rozpoczęło się to dokładnie pod koniec września 2014 roku. Napisałam kilka pierwszych rozdziałów i wtedy wpadłam na pomysł, by na mojej stronie na facebooku wstawić pierwszy rozdział i poznać opinię innych ludzi. Wtedy było tam około 60 polubień. Teraz strona ma ich 114. Ludziom przypadło do gustu, więc zdecydowałam się założyć bloga. Pierwszy post wstawiłam 15 listopada 2014r., o ile się nie mylę. 
Pisanie sprawia mi wielką radość. Gdy mam wenę, czuję się jak ptak, mam  ochotę wzlecieć wysoko w niebo, pisać i pisać. Po jakimś czasie, Dobra córka zła stała się moim marzeniem - Marzeniem, że kiedyś zaistnieję w książkowym świecie, ludzie będą kupować moją książkę z myślą "Spełniła swoje marzenie, więc może zainspiruje mnie, bym i ja to zrobił/a". Może to się kiedyś spełni, może nie. Wiem, że zanim wyślę pytanie do wydawnictwa, o wydanie tego, musiałabym mieć większe poparcie czytelników - stąd też te prośby o komentarze. Proszę Was o nie z dwóch powodów - bym czuła, że ktoś mnie czyta,  bym chciała pisać dalej i by moje marzenie miało większą szansę się spełnić. Liczę, jak głupia, że do 45 rozdziału będzie tu wielu czytelników,  przestanę pisać, i te osoby kupią moją powieść, by przeczytać kolejne 21 rozdziałów.


Pisałam to, myśląc, czy aby na pewno  to publikować. Cóż mi po tym, że mnie poznacie? Może to jest po prostu głupie? Nie wiem... 
Jeśli macie do mnie pytania,  walcie śmiało. Może coś Was zaintrygowało, może chcecie  mnie poznać jeszcze bardziej... Mam nadzieję, że czytaliście to zainteresowani, a nie bo liczyliście, że jednak jest to kolejny rozdział. Liczę na Wasze wsparcie w wielu kwestiach i wierzę, że mnie nie zawiedziecie.
Rozważam  też dodawanie różnego rodzaju  artykułów pisanych przeze mnie - chodzi o to, że zastanawiam się nad przyszłością dziennikarki, gdyby pisarstwo nie wypaliło. Co myślicie?
Miłego dnia!