_____________________________________________
- Mogę wam pomóc.
Po rozmowie z Erykiem zdecydowałem się porozmawiać z dyrektorką akademii.
- W czym niby?
- Wiem, co się dzieje w szkole. Anioły które tu przybędą, nie wystarczą by chronić wszystkich uczniów.
- Co sugerujesz?
- Jestem w stanie załatwić, by do szkoły przybyło od tak miliony demonów. Na świecie nie ma tylu aniołów.
- A skąd to niby wiesz?
- Jako zaświatowiec mam dostęp do różnych źródeł informacji, z których jasno wynika, że nie ma tylu aniołów.
- Nie mogę uwierzyć...
- W co?
- Zgadzam się. Niech szkoła będzie bezpieczna. Ale demony mają się nie rzucać w oczy i nie zrobić krzywdy magom.
- Da się załatwić.
- Kiedy przybędą?
- Postaram się, by w ciągu godziny.
- Wspaniale.
Wyszedłem z jej gabinetu. Rozważałem jak dostać się do piekła, nie zostawiając za sobą zbyt dużego demonicznego śladu. Zdecydowałem się na samochód Oli. Miałem nadzieję, że się nie obrazi, że go pożyczyłem.
Diabeł miał niezły interes w przekazaniu takiego ferrari Oli. Śmiertelnicy o tym nie wiedzą, ale samochody tej marki zostały zaprojektowane specjalnie dla istot magicznych, ponieważ zacierają ślad magiczny. Każde stworzenie ma swój ślad, ale ten od aniołów, demonów i magów jest najmocniejszy, dlatego też trzeba go specjalnie zacierać. Nie wiem właściwie dlaczego akurat ten model, ale jakoś nie chcę w to głębiej wnikać.
Ruszyłem. Szykowałem się na to, co nieuniknione. Jechałem prosto na ścianę budynku. Tego samego co ostatnio z Olą. Szatan zadbał o to, by w wielu miejscach na planecie znajdowała się mała szczelina między światem żywych a piekłem. Ma to służyć małej grze diabła z Bogiem, ponieważ chodzi o to, kto pierwszy przechwyci duszę zmarłego. Byłem pierwszą osobą, która zmarła na tej wyspie oraz była magiem.
Władca piekieł się mnie chyba spodziewał. Cerber nie zaczął mnie atakować, co było dużą zaletą.
- Czemu tak szybko wróciłeś, demonie?
- Myślę, że znasz odpowiedź na to pytanie.
- Znam, ale chciałbym ją usłyszeć.
- Akademia potrzebuje pomocy demonów.
- A czemu miałbym chcieć oddać moje demony?
- Nie oddać. Raczej...wypożyczyć.
- Użyj czasownika, jakiego tylko chcesz, ale powiedz mi, dlaczego miałbym to zrobić.
- Ponieważ będzie tam twoja córka. Chyba zależy ci na jej bezpieczeństwie, prawda?
- Nie do końca... Zależy mi tylko na tym, by żyła.
- Czy ty masz świadomość, że Bonzo niedługo zamiast okaleczać, zacznie zabijać?!
- Wtedy zainterweniuję.
- Wtedy, może być już za późno.
Szatan namyślił się. Po chwili zapytał:
- Ilu chcesz?
- A ilu jesteś w stanie udostępnić?
- Liczba nie gra roli, gdy chodzi o mój ród.
- Co najmniej tysiąc.
- Dostaniesz 10.
- 10 demonów?!
- 10 tysięcy demonów.
- Skąd ta decyzja?
- No, błagam. Dziennie do piekła trafia 75 tysięcy dusz, z czego 1 procent zmienia się w demona. W ciągu miesiąca zdobędę więcej niż stracę.
- Masz dziwne podejście do zmarłych dusz.
- Alessandra è più importante di chiunque altro...
- Od kiedy masz takie podejście do niej?
Zrozumiałem jego słowa, ponieważ jako demon miałem prawo do używania magii dla siebie i pierwsze, co zrobiłem, to nauczyłem się wszystkich języków świata, bo pomyślałem, że może to być użyteczne.
Zdziwiło mnie jednak, że diabeł użył języka aniołów. Włoski jest jedynym językiem, którego nie można używać na terenie piekła. Osoby zmarłe, posługujące się nim, były nieme, chyba że nauczyły się jakiegokolwiek innego języka.
- Jak już ci kiedyś wspominałem, mam wobec niej plany. A teraz nie zawracaj mi głowy, muszę przeprowadzić casting na demona, który zaraz się zacznie. Stworzenia piekieł czekają.
Szatan zniknął. Obróciłem się, a za mną stała cała armia demonów.
- Macie się nie rzucać w oczy na terenie akademii. Za chwilę pokażę wam mapę, na podstawie której dowiecie się, jakie pozycje macie zająć. Połowa z was będzie tylko w pogotowiu, gdyby zaczęła się jatka. Zaledwie 100 będzie bardziej na widoku, reszta w ukryciu ma obserwować uczniów, w poszukiwaniu oznak szaleństwa, ataku Bonza albo czegokolwiek innego. Bądźcie przygotowani. Dowodzenie przejmuję ja, ale podzielcie się na zespoły około 100-osobowe, które będą miały wyznaczone zadania i pozycje.
Wszystko poszło gładko. Po chwili stało przede mną 100 zespołów, a na czele każdego stał jeden dowódca. Szybko omówiliśmy szczegóły i byliśmy gotowi.