niedziela, 25 czerwca 2017

Dlaczego nie warto ściągać e-booków?

Cześć kochani!

Dzisiaj zdecydowałam się napisać o zjawisku, które niestety możemy zaobserwować w internecie, mimo że wiele osób walczy, by tak się nie działo. Chodzi mi oczywiście o ściąganie e-booków, za które tak naprawdę nie płacimy (a jak ktoś mi tu zaraz zacznie pisać, że płacimy za transfer, to pragnę przypomnieć, że często jest jakiś tam darmowy transfer odświeżany raz w tygodniu, a jeżeli ktoś decyduje się płacić, to i tak pieniądze nie trafiają do autora tekstu, który ściągamy).


Wielu osobom wydaje się, że ściągnięcie e-booka to nic złego. Ba! Takie osoby to się umieją tym chwalić. Zdarza się, że śmieją się z osoby, która zapłaciła za e-booka, czy papierową książkę, no bo przecież można było ściągnąć.

Tylko czemu nikt nie myśli o konsekwencjach takich czynów?

1. Okay, w teorii ściągnięcie czegoś z internetu nie jest przestępstwem. Ale czy wiecie, skąd tamta osoba miała tego e-booka? Może miała go nielegalnie? A może i legalnie, ale jak wiadomo, są pewne przepisy w kwestii udostępniania. Z tego też mogą wyniknąć pewne problemy, a wydawałoby się, że raczej nie chcemy mieć problemów z prawem :/



2. Autor tekstu nie dostaje pieniędzy za ściąganego w ten sposób e-booka.
Wyobraźmy sobie sytuację - pracujemy po 8 godzin dziennie, przez cały miesiąc (nie ważne gdzie, może to być budowa, nauczanie czy ścinanie włosów, chodzi ogólnie o pracę) i nagle dowiadujemy się, że nie dostaniemy wypłaty. Dlaczego? Przecież wszystko jest zrobione.
I tak samo ma autor - wie, że książka została przeczytana, czasami nawet czyta, jak ktoś się o niej wypowiada. A tu nagle - dowiaduje się, że mimo takiego grona czytelników, nie dostaje pieniędzy za napisaną przez siebie książkę, bo się okazuje, że nikt jej nie kupił tylko ściągnął. I postawcie się teraz na miejscu autora. Nie mówię tu od razu, że pisarz tworzy tylko dla pieniędzy, ale z drugiej strony pieniądz daje nam poczucie wynagrodzenia. A jak mamy się czuć spełnieni, jak pieniędzy za pracę brak, a trudu włożyło się bardzo dużo?

3. Nie każdy autor ma łatwo.
Bądźmy szczerzy - nie każdy autor sprzedaje miesięcznie po tysiące egzemplarzy. Nie mówiąc już o debiutantach. Początkujący pisarze na rynku mają bardzo ciężko i często dostają warunek, że jeżeli chcą wydać kolejny tom potrzebują sprzedać określoną ilość egzemplarzy. A jak to zrobić, gdy ich książka jest dostępna w internecie i ludzie zamiast za nią zapłacić, po prostu ją ściągają?
To się nie opłaca ani piszącemu, ani ściągającemu. No bo spójrzmy na to w ten sposób - autor nie wyda swojej kolejnej książki i będzie mu przykro, poczuje, że jego praca poszła na marne, straci wiarę w siebie. A taki ściągający? Jeżeli książka przypadnie mu do gustu i będzie chciał więcej to nie będzie miał takiej możliwości. I to tylko ze swojej winy.


Wiem, że niektórzy ściągają e-booki i mają wymówkę, że ich nie stać na tę książkę. Nie uważam tego za dobry argument, gdyż:

1. Ostatnimi czasy naprawdę można znaleźć tanie książki i jeżeli się cierpliwie czeka na okazję, to można kupić wymarzoną książkę za 10 zł.

2. Istnieje coś takiego, jak biblioteka i tam książki można wypożyczać za darmo. Mało tego! Biblioteki płacą za te książki, więc wiemy, że autor dostaje jakieś pieniądze za sprzedaż!

3. Są różne akcje, w których można dostać darmowe e-booki za wydanie pieniędzy np. na stacji paliw. Ale można też zyskać e-booki bez wyłożenia gotówki - co najmniej raz w roku jest taka akcja, dzięki której w kilku miejscach w dużych miastach (aczkolwiek ostatnim razem umożliwiono mieszkańcom małych miejscowości wzięcie w tym udziału) są plakaty, na których znajdują się kody do darmowych e-booków. Co prawda taką książkę można czytać chyba przez miesiąc lub dwa, ale i tak lepsze to, niż ściąganie z internetu.

4. Ostatnio coraz częściej mówi się o punktach, w których leżą książki, czekające na nowego właściciela. Ich założenie jest takie, że biorąc powieść, zostawiacie coś od siebie, ale wiadomo, że nie zawsze tak to działa. Nie zmienia to faktu, że często na takich półkach można znaleźć ciekawe tytuły (ja ostatnio przechodząc obok takiej półki u siebie w mieście, widziałam tam m.in. "Cień wiatru" Zafona).



Do napisania tego postu zainspirowało mnie pewne zdjęcie opublikowane na facebooku, gdzie pewna dziewczyna poprosiła innych o stronę internetową, skąd mogłaby ściągnąć jakiegoś e-booka, a ludzie zamiast pisać, żeby legalnie go kupiła, to podawali strony :/


A co Wy sądzicie o ściąganiu e-booków?
Jak reagujecie, gdy ktoś pyta się o strony, z których można ściągnąć daną książkę?
I jakie powody dodalibyście, by nie ściągać e-booków?
Dajcie znać w komentarzach!

Pozdrawiam!
Lexi D.

27 komentarzy:

  1. Moim zdaniem ściąganie czegokolwiek (nieważne czy są to właśnie e-booki, piosenki czy filmy) jest strasznie nie w porządku w stosunku do twórcy. Najgorsze jest chyba to, że ludzie często chwalą się tym i są dumni, że zyskali coś w ten sposób. Zdarza się, że jak rozmawiam z ludźmi i dowiadują się, iż ja kupuję zamiast ściągać, to są zdziwieni :/

    OdpowiedzUsuń
  2. Ok, biblioteka kupiła książkę, zapłaciła za nią raz, a potem inne osoby wypożyczają za darmo. Ktoś kupił e-booka, zapłacił za niego, a potem wrzucił go do netu - inne osoby ściągają za darmo. Nie za bardzo widzę różnicę. Poza tym nie wiem czy wiesz, ale osoby, które piracą kulturę, potem kupują więcej legalnie niż osoby nie ściągające niczego z netu. Wszystkie przeprowadzone badania to potwierdzają. Piraci interesują się kulturą i jeśli tylko będą mieć na to środki, to zaczną kupować książki, chodzić do kina czy na koncerty. Jeśli ktoś interesuje się kinem/grami/książkami, spiraci coś za dzieciaka, spodoba mu się, to później, jako osoba dorosła, kupi to sobie legalnie (tym sposobem mój mąż ma półkę gier, w które już nie gra, ale kiedyś miał pirata, więc teraz kupił z sentymentu). Ja nie kupuję książek w ciemno, bo szkoda mi kasy. Ale na coś sprawdzonego zawsze wydam. I teraz powiedz mi, kto ma lepszy wpływ na tych biednych, okradanych autorów: ja, kiedy ukradnę z sieci 20 książek rocznie, ale kupię z 10, czy ktoś, kto nie ściąga, ale też nic nie kupuje?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak już poruszasz tę kwestię...
      Niedawno była pewna sytuacja z "Klątwą Przeznaczenia", gdzie recenzentka udostępniła takiego e-booka. Czyli ona nie zapłaciła nic, a ludzie sobie poczytali, a akurat autorki tej książki muszą sprzedać 1000 egzemplarzy, żeby kolejny tom mógł się pojawić, a taki e-book bardzo to utrudnił.
      Ale już nie patrząc na ten konkretny przykład.
      Spójrzmy Twoim tokiem myślenia: jedna osoba zapłaci 40 zł za e-booka, i biblioteka będzie miała egzemplarz też za 40 zł. Różnica jest taka, że osoba, która ma e-booka i go udostępni sprawi, że e-book już będzie latał po internecie i to będzie cały czas ten sam plik. A biblioteka nie jest jedna. Bibliotek jest mnóstwo, choćby w moim mieście. Gdyby każda biblioteka wykupiła po jednym egzemplarzu (bo jak wiadomo ludzie chodzą do najbliższych bibliotek, więc gdyby chcieli przeczytać daną książkę, to poprosiliby o jej zamówienie) to już będzie ich ponad 50. Dalej chcesz mi mówić, że dla autora nie ma różnicy, czy ktoś weźmie z biblioteki czy ściągnie z internetu?
      Skoro biblioteki są ogólnodostępne, to czemu taki pirat nie pójdzie do biblioteki i jeżeli książka się spodoba, to nie kupi jej później? Bo nie do końca rozumiem, jaki w tym problem? Wielokrotnie czytałam o sytuacjach, gdy ktoś po niezwykłym znalezisku w bibliotece pobiegł do księgarni i kupił tę książkę.
      Nadal uważam, że autor woli biblioteki, a potwierdziła to autorka, z którą mam przyjemność pisać od czasu do czasu – Monika Magoska-Suchar. Mało tego! Ona sama zachęca do zamawiania w bibliotekach jej książki, a jak są zniżki na e-booki lub papierowe wersje, to to udostępnia!

      Dziękuję za komentarz :)
      Pozdrawiam!

      Usuń
    2. Nie no, świetnie! W moim przypadku plik pdf wyciekł do sieci miesiąc przed premierą książki. MIESIĄC! Pobrało go mnóstwo osób, które zawsze korzystają z nielegalnych plików i NIGDY nie kupują moich książek. NIGDY! Wiem o tym, bo to ten typ, który czyta po 20 książek w miesiącu i tłumaczą się tym, że po prostu nie stać ich na zakup książki, czy chociażby ebooka. Ja jako autor jestem stratna. Wydawca również. To jest kradzież, a jak widzę takie durne komentarze, że wysyłanie ebooków w świat za darmo jest jak wypożyczenia książek w bibliotece, to po prostu brak mi słów. Napisz książkę, wydaj ją, a potem daj się komuś okradać i wtedy możemy porozmawiać na ten temat poważnie, bo pieprzysz gimbazowe głupoty.

      Usuń
    3. Różnica polega na tym, że niedawno został wprowadzony przepis, że autor otrzymuje wynagrodzenie od wypożyczonej książki w bibliotece. I nie tylko autorzy, ale także tłumacze i ilustratorzy. Nie znam szczegółów, bo nie jestem autorką, ale z całą pewnością wypożyczenie a ściągnięcie nie jest tym samym.

      Usuń
    4. @Biblioteka Feniksa: Ciekawe, nie wiedziałam o tym. A czy wiesz może, skąd się bierze kasa na te wypłaty dla autorów (pytam z ciekawości).

      Ja naprawdę rozumiem autorów, bo zdaję sobie sprawę, że z tworzenia ciężko jest wyżyć i chciałabym, żeby świat był idealny. Napisałam swój komentarz z perspektywy odbiorcy kultury, który nie ma finansowych możliwości, by ją konsumować tak, jak by chciał. Tak, kradnę książki z neta i nie wypieram się tego. Wiem, że moja postawa jest moralnie naganna. Gdyby w mojej bibliotece było więcej nowości, wypożyczałabym więcej a kradłabym mniej. Jest mnie stać wydać 100 zł na książki raz na dwa, trzy miesiące - tyle kupuję.

      Usuń
    5. Weź się do roboty, to będzie Cię stać na książki! Tylke mam do dodania.

      Usuń
  3. Lexi D mądre słowa,tyle w temacie bo nie ma co dyskutować z osobami,które wolą za darmo ściągać, niż kupić. Zawsze wymówka będzie. Ja jak mnie nie stać na książkę, próbuje ją dostać na promocjach. Ebooków niestety nie czytam bo raz nie mam czytnika😉dwa źle mi się czyta np.na telefonie. A ebooka mam swojego-dostałam od autora za którego jestem wdzieczna,ale książkę papierową i tak mam😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      Do tej pory raz otrzymałam egzemplarz recenzencki w formie e-booka i przyznam, że nie czytało się tego przyjemnie, zwłaszcza, że na telefonie :/ E-booki czytam tylko w podróży :)
      Pozdrawiam! ;)

      Usuń
  4. Niestety :< E-booki to fajna sprawa, dopóki nie jest się osobą, która na tym traci :/ Mam nadzieję, że kiedyś coś zaradzą z piraceniem :/

    OdpowiedzUsuń
  5. Ściąganie takich ebooków to zwykła kradzież i tyle. Sama przyznam się bez bicia, że czasami pobieram książki z internetu, ale tylko wtedy gdy mam daną pozycję w wersji papierowej, a nie chce dźwigać np. książki do szkoły czy do miasta. Lecz to też nie tak często. Wolę czytać książki w wersji papierowej, no chyba, że mam egzemplarz przedpremierowy to wiadomo, że muszę ebooka przeczytać :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Wiem, że się czepiam, ale wyjustuj tekst, bo źle się czyta 🙈🙈 I tekst gorzej przez to wygląda.

    A co do tego co napisałaś. Zgadzam się w 100%. Kupuję dużo książek i nie wyobrażam sobie pobierać z Internetu z nielegalnych źródeł. Taki czyny powinny mieć konsekwencje prawne. Może wtedy ludzie by się czegoś nauczyli.

    Pozdrawiam @magical_reading

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wstawiając tekst z pliku nie zauważyłam, że się usunęło justowanie :/ Dzięki za zwrócenie uwagi :)

      Mówi się, że niby są konsekwencje prawne dla tego, który udostępni plik, ale to zależy głównie od wydawcy, a nie każdemu wydawcy chce się kłócić :/ Mam nadzieję, że kiedyś to się zmieni.
      Pozdrawiam!

      Usuń
  7. Czytam e-booki, nie kupuję tylko wypożyczam legalnie na legimi i takim sposobem mogę mieć nowości zaraz po premierze a nie je krasc. Jest różnica i to ogromna. I aż mnie strzela jak słyszę że kogoś nie stać. Sorry mam dwoje dzieci jedna pensje i jeśli podoba mi się jakaś książka wczesniej przeczytana szukam promocji, biorę udział w konkursach do skutku. No i są jeszcze wymiany. Jeśli się chce jest mnóstwo opcji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie! Ja np. się uczę i najzwyczajniej w świecie nie mam czasu na dorabianie, więc kupowanie książek jest ograniczone. Jeżeli już dostaję jakieś pieniądze na urodziny czy święta, to nie wydaje ich od razu, tylko staram się je przetrzymać, szukając dobrej oferty na książkę, którą chcę przeczytać.

      Usuń
  8. Sciaganie ebooków to zwykła kradzież. Ale też osoby które je udostępniają powinno się jakoś weryfikowac przecież to ten sam problem co z muzyka, filmami itd.
    Ja jestem zwolennikiem papierowych książek ale czytnik posiadam i jeśli już to są strony na których wykupuje się abonament i nie wychodzi to aż tak dużo - jeśli się sporo czyta.
    Pozdrawiam
    Tomandbooks.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Ściąganie z neta to po prostu kradzież i tyle w temacie. Nie da się tego inaczej określić, ale u nas jeszcze jest inne myślenie i niestety społeczne przyzwolenie. A wystarczy się postawić na miejscu takiego autora/autorki, który poświęcił swój cenny czas i włożył wielki wysiłek w napisanie danej powieści i zwyczajnie należny mu się wynagrodzenie.
    Myślę, że bierze się to jeszcze z jednej rzeczy - ludzie nie chcą płacić za coś czego nie mają fizycznie w ręku. Tak samo jest z grami czy muzyką przez internet. Powoli to się zmienia i miejmy nadzieję, że będzie coraz lepiej.
    Pozdrawiam!
    houseofreaders.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  10. ja nie jestem entuzjastką e-booków, więc ich ani nie czytam ani nie ściągam. Wolę tradycyjną książkę. Stwierdzenie, że czytanie papierowych książek, to droga impreza jest lekko przesadzona. Księgarnie często robią promocje i to nie małe, można taniej kupić używane książki w internecie (ludzie się pozbywają książek i sprzedają za grosze) jak i internetowe antykwariaty. Zawsze jest sposób, by znaleźć metodę na tanią książkę, jeżeli nie mamy możliwości kupić normalnie.

    OdpowiedzUsuń

Jak już tu jesteś, to może zostawisz coś po sobie? Dzięki!