Autor: Danuta Korolewicz
Wydawnictwo: Lucky
Data wydania:
12 sierpnia 2019 roku
Liczba stron: 304
Kategoria: literatura obyczajowa
Moja ocena: 6/10
„Willa pod czarnym tulipanem” – historia mroczna niczym tytułowe tulipany czy może lekka historia?
Główna bohaterka, Lidia, jest malarką. Po trudnym zerwaniu jeszcze nie doszła do siebie, ale może liczyć na wsparcie przyjaciół. Pewnego dnia dostaje zaproszenie od tajemniczego hrabiego Tulipanowskiego, wedle którego artystka może mieć okazję spędzić niezwykły weekend w jego willi na prywatnej wyspie. Pełna wątpliwości nie może przestać o tym myśleć, nawet w trakcie wystawy jej prac, towarzyszy jej pewien lęk.
W końcu decyduje się na przygodę, w której okazują się jej towarzyszyć przyjaciele oraz… były, o którym chciała zapomnieć.
Niestety nagła burza sprawia, że goście są zamknięci na wyspie oraz odcięci od świata. Nie pomaga również fakt, że gospodarz zniknął, a ich pobyt przedłużył się o tydzień i nie mają możliwości powrotu do domu.
Gdy poznają legendę o obrazie znajdującym się w willi, a później zaczyna się ona dziać na ich oczach, wszyscy goście zaczynają panikować. Czy rzeczywiście powinni się obawiać o siebie?
Poznawszy opis, można sobie wstępnie wyobrazić przebieg historii. Tylko detale sprawiają, czy pozycję czyta się przyjemnie. A jak to było z tą lekturą?
Lidia należy do bardzo irytujących bohaterek. Muszę przyznać, że czytając jej przemyślenia, często przewracałam oczami (nierzadko pojawiały się w opisach wnioski, które czytelnik bez problemu wysnułby z kontekstu). Bardzo często nie rozumiałam podejmowanych przez nią decyzji i moim zdaniem były zbędne dla akcji powieści.
Historia była bardzo wciągająca i mimo że od początku miałam podejrzenia, jak losy bohaterów się potoczą, to byłam ciekawa, w jaki sposób do tego dojdzie. Zdarzały się momenty zaskoczenia, a także rozczarowania, gdy coś nie działo się wedle mojego wyobrażenia (choć było to pozytywne rozczarowanie).
Niestety główną wadą tej historii były bardzo sztywne dialogi. Każda wypowiedź brzmiała, jakby była pisana pod przymusem – często bohaterowie poprzez wypowiedź mówili, co się dzieje (tylko niestety brzmiało to nierealistycznie. To tak jakby osoba, która siedzi z nami w pokoju, nagle mówiła coś oczywistego – np. na stole jest woda, czyli ktoś ją przyniósł). Gdyby poprawić te dialogi poprzez usunięcie takich elementów, które powinny się pokazać w opisie, myślę, że pozycję czytałoby się znacznie przyjemniej.
Bardzo mi się podobało wprowadzenie pod koniec równoległej akcji, która działa się na lądzie. Ten wątek mógłby być jeszcze bardziej rozszerzony, bo proces śledczy był niezwykle intrygujący. Niemniej forma, w jakiej możemy czytać pozycję, była wystarczająca dla pozytywnego odbioru.
Na pewno nie jest to pozycja wybitna. Rozważałabym ją raczej na luźny wieczór, gdy musimy się wyłączyć, a nie chcemy oglądać telewizji. Lektura nie powinna nam zająć dużo czasu, a może pozwolić na dużo pola do popisu dla wyobraźni, gdyż wspomnianych jest tam wiele obrazów.
Pewnie nie tylko mnie może nie do końca przekonywać fakt, że „dziwnym trafem” na wyspę trafiają znajomi głównej bohaterki, podczas gdy pozostali goście w większości przypadków się nie znali. Takie dziwne zbiegi okoliczności pojawiają się w tej pozycji dość często, dlatego, jeśli ktoś jest bardzo dbały o szczegóły, to ta pozycja może w nim często wywoływać irytację. Jednak jak już wspominałam – jeśli potrzebujemy coś poczytać tylko dla wyłączenia myślenia, to ta pozycja na pewno spełni to zdanie.
„Willa pod czarnym tulipanem” to historia, o której dużo można powiedzieć już po poznaniu samego opisu. Warto jednak zapoznać się z czymś więcej niż tylko tylna okładka, bo historia na pewno zaskoczy czymś czytelnika.
Za możliwość przeczytania pozycji serdecznie dziękuję
wydawnictwu Lucky! <3
Wiem kochani, że bardzo długo mnie nie było. Było to spowodowane moimi problemami osobistymi. Mam jednak nadzieję, że w najbliższym czasie znowu uda mi się odżyć, a w najbliższym czasie planuję z tego powodu nowe recenzje! Mam nadzieję, że przynajmniej część stałych czytelników została ze mną i że mogę na Was liczyć!
Do przeczytania!
Pozdrawiam!
Lexi D.