Kolejne
godziny mijały mi, jak przez mgłę. Słyszałam wypowiedzi
Karoliny, a gdy mnie o coś pytała – odpowiadałam jej.
Przymierzałam ubrania, a gdy przyszło co do czego to za nie
płaciłam. Weszłyśmy nawet do księgarni, tylko po to by wykupić
wszystkie książki, jakie znajdowały się na liście przekazanej
nam przez Eleonorę.
W
końcu nadszedł wieczór. Robiło się ciemno, jak to zwykle bywa o
tej porze roku. Na ulicach zapaliły się latarnie, choć przecież
było wystarczająco widno.
Nie
mogłam skupić się na uroku tego miasta. Mój umysł cały czas
zaprzątała myśl o NIM. Czułam pustkę, gdy nie stał obok, smutek
jakiego nikt nie powinien odczuwać.
A
potem stało się to.
Towarzysząca
mi Karolina, nagle się zatrzymała. Nie, nie z własnej woli. To
jakiś mężczyzna ją złapał od tyłu. Byłyśmy wtedy gdzieś w
centrum, w okolicach Bramy Portowej. Patrzyłam na nią
przestraszona, a jej oczy błagały mnie o pomoc. Nie wiedziałam co
zrobić.
Mężczyzna
w czarnym kombinezonie i kominiarce przyprawił mnie o dreszcze.
Trzymał ręce na szyi mojej przyjaciółki i kiwał głową do
kogoś, kogo nie mogłam zauważyć, bo nie spuszczałam wzroku z
Karoliny. Czułam się podle, że tak po prostu patrzyłam, jak ją
zabierają, choć sama też nie byłam w lepszym położeniu.
Stałam
na środku ulicy, patrząc na mężczyzn, którzy zapewne chcieliby
mi zrobić krzywdę. Właśnie w tej chwili rozległ się pewien głos
w mojej głowie: Użyj mocy...
Ależ
mądry był ten głos. Jakbym wcześniej na to nie wpadła! Ale co
miałam zrobić? Użyć zaklęcia ognia i spalić
go żywcem? A może zaklęcia ziemi, podnieść całe słupy
chodnika, tylko po to, by człowieka wywalić? Nie, nie mogłam tego
zrobić.
Wtedy
mnie oświeciło.
Nie
miałam użyć mocy, jaką władali madzy. Miałam użyć zaklęcia
potężniejszego niż potrafiłaby wypowiedzieć moja matka. Przed
oczami pojawiła mi się formułka. Gdy serce me w
płomieniach, sprawcy tego ma stać się coś gorszego...
No
i... powiedziałam to.
Nie
wiedziałam co się dzieje. Po prostu... najpierw zbir stał przede
mną, a potem... już zamienił się w obłok dymu. Tak kolejni
znikali. Niestety, wraz z nimi moja przyjaciółka.
***
- Mike! Mike!
- usłyszałem krzyk. Ola mnie potrzebowała. Natychmiast
zmaterializowałem się obok niej, żeby dowiedzieć się, co się
stało.
- Co jest? -
zapytałem zmartwiony. Wtedy zauważyłem, co jest nie tak. Ola była
sama, Karolina zniknęła. - Co się stało z moją siostrą?
- Nnie wiem,
ja... - była cała zdruzgotana. Trzęsła się, niby z zimna, niby
z przerażenia.
- Spokojnie. -
objąłem ją. - Powiedz mi co się stało, nie musisz się
spieszyć.
I opowiedziała.
Oczywiście nie obyło się bez pochlipywania, wycierania nosa, ale w
końcu poznałem całą historię.
- Ola, użyłaś
bardzo potężnego zaklęcia. - powiedziałem po wszystkim.
- Jak bardzo
potężnego? - chlipnęła.
- To
zaklęcie... przenosi tych którzy pragną ci zrobić krzywdę, jak
i tych, którzy się z nimi stykają.
- Gdzie ich
przeniosłam? - zapytała zdruzgotana.
- Do piekła.
- Ale...
Nie... nie... nie... - znowu zaczęła głośno płakać.
- Kochanie,
uspokój się. - nie lubiłem patrzeć jak płacze. Wyglądało to,
jakby się torturowało małą świnkę morską, bezbronną, zależną
od otoczenia i ludzi. Ola uwielbia te zwierzęta i sama myśl o tym,
że mogłoby im się coś stać przyprawia ją o ból głowy. Nie
należy do osób twardych. Jeszcze nie. Szatan zrobi wszystko, żeby
to się zmieniło. Tylko ja znałem jego plany dotyczące Oli.
Najgorsze było to, że nie mogłem ich wyjawić. To tak, jakby
łączyła mnie z Lucyferem przysięga, a tak naprawdę był to ten
okropny kontrakt, który trzeba podpisać zaraz po śmierci...
***
- Podpisz się
tutaj. - jakiś demon wskazał mi dziwny kawałek pergaminu.
- Nie mam
czym. - odpowiedziałem bez zastanowienia.
- Tego nie
podpisuje się długopisem, barani łbie. - odpowiedział
niegrzecznie księgowy szatana.
- To niby
czym? - nerwy prawie mi puściły. Ledwo trafiłem do świata
zmarłych, a już nie chciałem w nim być. Chciałem uciec, jak
najszybciej.
- Jedziesz po
tym palcem, a krew sama się pojawi.
- A co to niby
jest?
- To jest
kontrakt.
- Po co mi on?
- Po co mi on?
- Jeśli go
nie podpiszesz, znikniesz.
- A co za różnica? I tak nie żyję!
- A co za różnica? I tak nie żyję!
- Nie
chciałbyś się spotkać z ukochaną?
- Co? - skąd on mógł wiedzieć o Oli?
- Jeśli twoja dusza zniknie, nie odzyskasz dziewczyny. Jako poddany Lucyfera, będziesz mógł przenikać do ludzkiego świata.
- Co? - skąd on mógł wiedzieć o Oli?
- Jeśli twoja dusza zniknie, nie odzyskasz dziewczyny. Jako poddany Lucyfera, będziesz mógł przenikać do ludzkiego świata.
Ten argument mnie
przekonał. Nakreśliłem na pergaminie „Mikołaj Plata”.
Poczułem ucisk w
żołądku. Coś się działo. Coś złego. Po chwili czułem, jak
wypala mi oczy i włosy. Mogłem spokojnie wyczarować sobie
lusterko. Nie zrobiłem tego.
- Co się ze
mną dzieje?!
- Przechodzisz
przemianę. - demon wzruszył ramionami.
- Dlaczego
pali mi oczy i włosy?!
- Czarodzieje
tak mają.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jak już tu jesteś, to może zostawisz coś po sobie? Dzięki!