niedziela, 19 maja 2019

„Wiele powodów, by wrócić” - recenzja #66

Autorka: Augusta Docher

Wydawnictwo: OMG Books

Cykl:

Najlepszy powód, by żyć (tom 2)

Data premiery: 

15 kwietnia 2019 roku

Liczba stron: 352

Kategoria: literatura młodzieżowa

Moja ocena: 9/10












„Wiele powodów, by wrócić” to kontynuacja niezwykłej historii Dominiki Bąk, którą mogliśmy poznać w „Najlepszym powodzie, by żyć”. Czy tak jak pierwszy tom, ta historia jest w stanie poruszyć każdego czytelnika? 


Pozycja ta zaczyna się dokładnie w momencie, w którym zakończył się tom pierwszy – w chwili, gdy Marcel dowiedział się, że Amelka, jego córka, była w domu jego rodziców, a nie ze swoją matką – Wiktorią. 

Marcel zdecydował, że Amelka będzie wraz z nim mieszkać u Dominiki. Na szczęście mogli liczyć na pomoc pani Judyty i pani Helenki. 

Pewnego dnia Tomek poprosił brata, by ten pojechał z nim po nowy samochód – lekarz nie czuł się na siłach po nocnym piciu. W drodze do domu samochód zdecydował się ujawnić swój defekt... 

Gdy poduszka powietrzna nie zadziała, Marcel uległ poważnemu wypadkowi. Trafił do szpitala, gdzie jego bliscy odwiedzali go każdego dnia i liczyli na to, że w końcu wybudzi się ze śpiączki. Czy jednak Marcel będzie chciał się wybudzić, po tym, co zobaczy w trakcie, gdy lekarze będą walczyć o jego życie? 

Dominika przez cały okres śpiączki ukochanego wierzyła, że wszystko wróci do normy. Jednak taki wypadek może doprowadzić do trwałych uszkodzeń. Czy dziewczyna poradzi sobie, gdy okaże się, że ukochany zapomniał swoich ostatnich 2 lat życia? 
„Wiele powodów, by wrócić” to powieść, której bardzo długo wyczekiwałam. Gdy czytałam zakończenie „Najlepszego powodu, by żyć”, zupełnie nie spodziewałam się takiego rozwoju wydarzeń. Autorka zaskoczyła mnie nie tylko wypadkiem Marcela, ale także wprowadzeniem jego perspektywy. 

Zanim sięgnęłam po tę pozycję, czytałam, że można po nią sięgać, bez znajomości pierwszego tomu. Jeżeli mam być szczera, to uważam, że nie jest to dobry pomysł. Oczywiście, nikomu nie zabronię takiego czytania, ale zabiera to całą zabawę oraz nie pozwala nam w pełni poznać bohaterów. To właśnie znajomość pierwszego tomu dała mi poczucie, że zachowania bohaterów mają sens. Często łapałam się na myśli „Jeju, co on/ona robi?!”, by po chwili sobie dodać „A, no tak, przecież wtedy...”. Tak jak w prawdziwym życiu – aby zrozumieć niektóre zachowania, należy znać pobudki, które do tego mogły doprowadzić, by mieć pełny obraz sytuacji. Zatem, jeśli ktoś jeszcze nie czytał „Najlepszego powodu, by żyć”, a zainteresował go drugi tom, zachęcam do nadrobienia wcześniej zaległości! 

To, co bardzo podoba mi się w obu historiach, to inspiracja faktami. Autorka nie wymyśla schorzeń i sposobów leczenia – ona opisuje, jak to rzeczywiście wygląda (wyzbywając się krwawych szczegółów, w końcu jest to literatura młodzieżowa), po wcześniejszym poznaniu osób, które takie wypadki przeżyły. I chociaż postaci w książkach same w sobie są fikcyjne, to nie mogę wyjść z podziwu – sama nie mogę sobie wyobrazić swojej reakcji na takie wydarzenia – czy ja też byłabym wystarczająco silna? Cieszę się, że Augusta Docher pozwoliła mi przybliżyć się do takich przypadków i choć częściowo wyobrazić sobie, co takie osoby czują. 

W tym miejscu muszę też odwołać się do słownictwa, jakim bohaterowie wyrażali swoje emocje i odczucia. Często możemy czytać w recenzjach, że jest ono aż przesadne. Jako rówieśniczka bohaterów muszę przyznać, że czasami faktycznie bolało mnie, gdy Marcel mówił „cool”, które po prostu jest w slangu młodzieżowym uznawane za przestarzałe (oczywiście mogę się mylić, ale ostatnim razem, gdy usłyszałam takie słowo w rozmowie, było to może 5 lat temu, aczkolwiek nie wykluczam sytuacji, że może w innych grupach to słowo cały czas jest żywe). Nie mniej jest to literatura młodzieżowa i autorka moim zdaniem, pomijając przykład „cool”, bardzo dobrze posługiwała się językiem młodzieżowym – taka literatura musi często hiperbolizować takie zjawiska – takie historie muszą pokazać typowego nastolatka (bo nawet u takich dzieje się źle!) i wręcz posługiwać się stereotypami. Jeżeli sięgamy po ten gatunek, musimy liczyć się z tym, że cechą literatury młodzieżowej jest właśnie nadmierne wykorzystywanie języka młodzieży. Jeżeli zatem ktoś boi się takiego zabiegu, to odradzam nie tylko sięgania po tę powieść, ale także całego gatunku. Jeżeli jednak jesteście ciekawi, może nie typowego obrazu nastolatka, co właśnie tego stereotypowego, to gorąco zachęcam!

Tym, co dla mnie jeszcze było bardzo ciekawego w tej pozycji, to doświadczenia Marcela z czasu śpiączki. Był on w stanie między życiem a śmiercią i muszę przyznać, że to wyobrażenie było bardzo interesujące  spotkania ze zmarłymi i ich słowa, dotyczące życia. Augusta Docher przedstawiła ciekawe wyobrażenie życia po śmierci i uczucia, jakie mogą towarzyszyć osobie, która jest jej bardzo bliska. Jeżeli ktoś tak jak ja, bardzo lubi motyw zaświatów w literaturze, to ten wątek w tej powieści na pewno go zaciekawi!

„Wiele powodów, by wrócić” dało mi wiele powodów, by się wzruszyć i trzymało mnie w napięciu, aż nie dotarłam do ostatniej strony. Mam nadzieję, że i Wy znajdziecie wiele powodów, by tę powieść przeczytać!

Za możliwość przeczytania pozycji serdecznie dziękuję
wydawnictwu OMG Books <3

Czytaliście tę pozycję albo pierwszy tom? A może dopiero macie w planach? Dajcie znać w komentarzach!

Do przeczytania!
Pozdrawiam!
Lexi D.

6 komentarzy:

  1. Muszę jeszcze nadrobić pierwszą część, ale na pewno postaram się zrobić to jak najszybciej. 😊

    OdpowiedzUsuń
  2. Raczej nie moja bajka ale podoba mi się Twoja drobiazgowa recenzja
    pozdrawiam

    Czytanka na dobranoc

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że recenzja się spodobała :)
      Pozdrawiam serdecznie!

      Usuń
  3. Nie czytałam pierwszej części :)

    OdpowiedzUsuń
  4. literatura młodzieżowa to chyba nie dla mnie. Ale masz mądry sposób myślenie i pisania i czytałam z satysfakcją. Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń

Jak już tu jesteś, to może zostawisz coś po sobie? Dzięki!