sobota, 10 października 2015

Rozdział XXIV.

Moi drodzy! Dzisiaj dodaję rozdział, chociaż pod poprzednim nie było odpowiedniej ilości komentarzy. Ostatnio na moim blogu nie ma wysokiej aktywności, jest jeszcze mniejsza. A szkoda, bo rozważam zorganizowanie w najbliższym czasie konkursu. Ale rozdział dodaję z jeszcze innego powodu, nie tylko po to, by podwyższyć aktywność. Historia, którą możecie czytać na tym blogu, jest pisana przeze mnie dokładnie od roku! A już na początku listopada będziemy świętować pierwsze urodziny bloga! Może więc warto troszkę podwyższyć aktywność? ;) Im więcej będzie tutaj komentarzy tym lepiej, ale następny rozdział pojawi się, gdy pod tym postem będzie 8 komentarzy! Moje się nie liczą :P I liczy się tylko jeden pozostawiony przez Was :P Powodzenia! :D
____________________________________

- Eleo. - szepnęłam tylko. Całkowicie mnie zaszokowała.
- Wiesz co w tym jest najgorsze? - powiedziała przez łzy.
- Co? - zapytałam, choć wiedziałam, że i tak zaraz mi powie.
- Już nigdy nie przeczytam książki. To boli.
- A co, audiobook to coś złego? - zapytał Kenji. Spojrzałam na niego spode łba.
- Audiobook? Przecież to zabicie wyobraźni i dobrej książki!
- Tak tylko powiedziałem... - wymamrotał anioł.
 Audiobooka sobie wymyślił.
- Jesteś jej aniołem stróżem, powinieneś wiedzieć, kiedy coś powiedzieć, a kiedy nie.
- Ola? - znów powiedziała Eleonora.
- Tak, Eleo?
- Jaki kolor ma moje znamię?
- Myślisz teraz o tym znamieniu? - potrząsnęłam głową. Przypomniałam sobie, że ona tego nie widziała, ale nie miałam pojęcia, co mogłabym powiedzieć.
- Chcę się o czymś upewnić.
Podniosłam jej włosy do góry i spojrzałam na kark.
- Twoje znamię ma białe wypełnienie.
- Tak też sądziłam... - w jej głosie brzmiał tylko żal i smutek.
- Eleo, co to znaczyło?
- Nie pamiętasz? - tym razem to ona była zdziwiona.
- Wiesz... nie. - odpowiedziałam szczerze.
- To znaczy, że jestem medium.
- Czyli ty...
- Tak.
Biedna Eleo. Stracić wzrok, gdy kocha się czytać, to chyba najgorsza rzecz jaka mogła ją spotkać.
- Po co im to było?! - powiedziałam wściekła.
- To by się stało prędzej, czy później. - zaczęła ich bronić moja przyjaciółka.
- No i co z tego?! Do tego czasu przeczytałabyś jeszcze ze 100 książek! A oni ci to odebrali.
Ziemia pod naszymi nogami zaczęła się trząść.
Eleonora wymacała moje ramię, które na szczęście nie było daleko i zaczęła mnie lekko głaskać. Ziemia się uspokoiła.
- Ola, musisz się opanować. Nic nie dzieje się bez powodu.
- Może masz rację. Co nie zmienia faktu, że niszczyć życie mogliby jakiemuś głupiemu śmiertelnemu, a nie tobie.
- A może oni nie myśleli, że ja będę medium...
- Co masz na myśli?
- No wiesz... Jakiś czas temu trochę poczytałam o historii naszych rodzin. Nigdy nie zdarzyło się, by ktoś ze szlachetnego rodu był medium. Jestem pierwsza.
- Och, Eleo. - objęłam ją. - Jak myślisz, co się teraz stanie? - wyszeptałam jej do ucha.
- Nie wiem. - odszepnęła w odpowiedzi. - No właściwie to coś mi już świta, ale nie powinnam ci mówić.
- Słucham?! - wyprostowałam się.
- Olu, zrozum. Chciałabym ci móc powiedzieć wszystko, ale... Sama nie wiem. To wszystko jest takie nowe.
- Rozumiem. - naburmuszyłam się, choć nie chciałam by usłyszała to w moim głosie. - Idę się przejść. Niedługo wrócę.
Wyszłam z pomieszczenia, zanim Eleonora mogłabym mnie zatrzymać. Gdyby mnie poprosiła o zostanie z nią, pewnie bym to zrobiła, choć byłoby to bolesne.
Chciałam stamtąd wyjść jak najszybciej.
Nie odeszłam daleko, gdy dołączyła do mnie Alessia. Choć nie przyznałabym jej tego, bardzo ucieszyłam się z jej towarzystwa.
- Dokąd idziesz?
- Na świeże powietrze.
Szłam prosto przed siebie, mając nadzieję, że idę w odpowiednim kierunku.
- Ale wiesz, że to w drugą stronę? - zaśmiała się.
- No i co się śmiejesz? Nie znam topografii tego zakichanego miejsca.
- Chodź za mną, wyjdziemy sobie do ogrodu.
Rzeczywiście znała drogę. Bez chwili wahania, zaprowadziła mnie do małego ogrodu. Usiadłyśmy na ławce, za żywopłotem.
- Ach...
- Co tak jęczysz? - zapytałam.
- To miejsce mi przypomina o moim dawnym domu.
- Ten mały ogródek?
- Nie... Raczej to, że jesteśmy w zamkniętym miejscu, gdzie jest ogród, ta ławka...
- Alessio muszę ci o czymś powiedzieć. - wypaliłam, zanim do końca przemyślałam swoją decyzję.
- O co chodzi? - zapytała zaniepokojona.
- Niedawno miałam dziwny sen.
- To się bardzo często zdarza wśród ludzkości, wiesz?
- Ale ten był naprawdę dziwny. Byłaś w nim ty. Miałam go zanim cię poznałam.
Chyba ją trochę zaskoczyłam.
- I co było w tym śnie? - zapytała zaintrygowana.
- Nie wiem, czy powinnam o tym mówić... - już nie byłam taka pewna.
- Mów.
- Ech... pojawiłam się w pięknym zamku. Wiesz, takim jak z Disneya. Chodziłam po wszystkich pokojach, ale nie było tam ludzi. Gdy to zauważyłam, zaczęłam biec, a potem trafiłam do ogrodu. Na początku, widząc pukiel włosów ucieszyłam się, ale... okazało się, że ta osoba... Ta osoba była martwa. I to ty byłaś tą osobą.
Na jej twarzy pojawiło się przerażenie. Chyba zrozumiała o co mi chodziło.
- Leżałam w ogrodzie? - upewniła się.
- Tak.
- Za żywopłotem?
- Yyy tak. Skąd wiesz?
- To... chyba widziałaś w śnie moją przeszłość.