czwartek, 26 maja 2016

"Fangirl": Recenzja #2

 Witam kochani! Dzisiaj mam dla Was recenzję "Fangirl" autorstwa Rainbow Rowell. Mam nadzieję, że pomogę swoją opinią obrać decyzję, co do przeczytania książki, tym którzy jeszcze tego nie zrobili ;)


Tytuł Oryginału: Fangirl
Autor: Rainbow Rowell
Tłumaczenie: Magdalena Zielińska
Wydawnictwo: Otwarte
Data premiery: 27 lipca 2015 
Ilość stron: 380
Kategoria: literatura młodzieżowa
Moja ocena: 9/10







"Fangirl" nie wzbudza emocji. Ona jest emocjami.
Cath wie, co to znaczy być czyimś cieniem. W końcu jest "tą drugą". Między nią, a jej siostrą bliźniaczką - Wren, są dwie różnice, które pomagają innym je rozróżnić - ich włosy mają inną długość i Cath nosi okulary. Mimo niemal identycznego wyglądu, ich usposobienie jest zupełnie inne - Cath jest spokojna, porządna, cicha. Jej siostra to jej przeciwieństwo - jest energiczna, głośna i można ją uznać za typową imprezowiczkę. Przez całe życie były ze sobą mocno związane, ale gdy idą do college'u wszystko się zmienia - Wren nie chce być w pokoju, woli poznawać nowych ludzi i imprezować.
Gdy Cath pojawia się w swoim pokoju, spodziewa się spotkać tam dziewczynę. Jednak w pomieszczeniu znajduje się chłopak szeroko uśmiechnięty, który z czasem okazuje się mieć problemy z rozumieniem pojęcia "przestrzeń osobista". Jest to Levi, którego łączą dziwne relacje z współlokatorką Cath. Osobą z nią mieszkającą okazała się Raegan, która na pierwszy rzut oka wydaje się być przeciwieństwem głównej bohaterki. Cath zwykle jest tą, która unika innych, ponieważ jest nieśmiała. Nowo poznana dziewczyna wychodzi z założenia, że to jej powinno się unikać, co pokazuje na każdym kroku, zachowując się niczym Marsjanka.
Na drodze Cath pojawia się także pani profesor od kreatywnego pisania, która nie akceptuje zamiłowania bohaterki do pisania fikcji literackiej. Ale co bohaterka ma na to poradzić? Simon Snow i jego przygody są dla niej całym życiem. Jest stuprocentową fangirl, do tego stopnia historia ją pochłonęła, że zdecydowana się pisać swoją wersję wydarzeń, co doprowadziło do tego, że dziewczyna ma własnych fanów.
"Fangirl" była dla mnie niezwykłą lekturą. Czasem u Cath odnajdywałam swoją zaginioną bliźniaczkę, innym razem wydawała mi się obca i odległa. Tym, co mnie z nią łączy, zdecydowanie jest fakt, że żyjemy dzięki temu, że czytamy, a z drugiej strony działamy przez to w zupełnie inny sposób. Cath pisze fanfiki, bo nie jest w stanie wymyślić świata swojej powieści i się z niego cieszyć. Ja kreuję swoje światy, bo te już mi znane mnie wykańczają.
Nie mogę ukrywać, że dziwnie się czułam, gdy czytałam tę książkę przy innych osobach. Wyobraźcie sobie: siedzi dziewczyna i się śmieje pod nosem albo otwiera szeroko oczy i kręci głową. Znajomi widząc mnie się śmiali. Nie mogłam nic na to poradzić, dialogi w książce zostały wspaniale napisane. Za każdym razem nie mogłam doczekać się wymian zdań Cath z Levim, Reagan czy Wren. Intrygujące były też fragmenty powieści Gemmy T. Leslie czy tekstów Magicath.
A teraz z trochę innej beczki: W książce było bardzo dużo błędów i literówek! Utrudniało mi to czytanie, zbijało z rytmu. Mam świadomość, że nie jest to wina autorki, ale wydawnictwo wydając książkę powinno zapewnić jej korektę!
Jeśli ktoś szuka książki science-fiction, to nie warto sięgać po tę książkę. Jednak, gdyby ktoś szukał powieści pełnej emocji, wartkiej akcji, walki z problemami, dojrzewaniem to ta pozycja jest zdecydowanie dla niego. Na pewno każda fangirl odnajdzie w Cath choć cząstkę siebie. Gorąco polecam do zapoznania się z powieścią, ponieważ dialogi rozbawią nawet największego ponuraka!

Mam nadzieję, że recenzja Wam się podobała :) Przypominam, o komentowaniu poprzedniego rozdziału, ponieważ na 13 potrzebnych komentarzy, jest zaledwie 5 (serdecznie dziękuję tym, którzy skomentowali). Życzę wszystkim miłego weekendu!
Pozdrawiam,
Lexi D.

środa, 25 maja 2016

Zachęcajka #2 Trylogia Czarnego Maga




Tytuł: Trylogia Czarnego Maga
Autor: Trudi Canavan
Tłumaczenie: Agnieszka Fulińska
Wydawnictwo: Galeria Książki
Data premiery: 21.11.2011
Ilość stron: 1088 (czytając książki pojedynczo ponad 1500 stron)
Kategoria: fantastyka,fantasy
Moja ocena: 9/10






Główną bohaterką trylogii jest Sonea, dziewczyna ze slumsów, u której nagle wydał się talent magiczny. Myślę, że nie byłby to spojler, jeśli powiem, że powieści opowiadają o jej drodze do zamieszkania w Gildii Magów i uczenia się tam korzystania z magii.. Jak każda bohaterka książkowa, musi ona pokonać przeszkody na drodze, a nie jest to łatwe zadanie.
Czytanie tych książek było dla mnie jednocześnie ukochanym zajęciem, jak i katuszą. Pierwsza część trylogii, zwłaszcza jej pierwsza połowa, ciągnęła mi się niemiłosiernie. Nie jestem wielką fanką motywu wędrówki i ucieczki, a jego swego czasu było sporo. W drugiej części akcja bardzo się rozwinęła, dzięki czemu z zapartym tchem czytałam, ciekawa co się zaraz wydarzy. Niestety bardzo mnie zbijało z tropu, gdy w "Nowicjuszce" tak nagle pojawiło się tyle różnych perspektyw - za bardzo pomieszane były dla mnie wydarzenie dziejące się u Dannyla i Lorlena gdy chwilę wcześniej była akcja opowiadana z perspektywy Sonei czy Rothena. Mimo że wydarzenia były poustawiane chronologicznie, to jednak było to bardzo utrudniające, zwłaszcza że, jak już wcześniej wspominałam, nie lubię motywu wędrówki, którego było pełno, gdy czytałam co robił Dannyl.
Jestem wielką fanką wszelkich motywów  magii, walki dobra ze złem, problemów nastolatków, wszelkiego rodzaju zwalczania plotek, a tego można znaleźć wiele w trylogii. Oczywiście jak zawsze, nie mogło tam zabraknąć homofobów, intryg, tajemnic skrywanych głęboko. Dawało to powieściom uroku, którego często brakuje mi w innych powieściach z motywem magii.
Książkę polecam wszystkim, którzy lubią motywy, jakie powiedziałam, że w tej książce występują. Nie wspominałam też, ale w książce występuje oczywisty wątek miłosny. Mimo że ogólnie nie przepadam za wątkami miłosnymi w książkach, w tej był bardzo przyjemny do czytania. Nie było go dużo, ale wystarczająco, by można go wyczuć, nie był sztucznie zapisany, ale naturalny.
Zaletą książek jest też fakt, można je kupić w trzech wydaniach - klasycznym, w twardej oprawie całą trylogia i kieszonkowym. Można wybrać uznaną przez nas ładniejszą wersję okładki, dzięki czemu nie mamy problemów z patrzeniem na książkę. Oto inne wersje wydania tej trylogii:























To tyle z tej zachęcajki. Mam nadzieję, że chociaż część z Was zachęciłam do czytania tej trylogii. :)
Dziękuję tym, którzy to przeczytali, mimo że nie przekonali się, bądź już i tak przeczytali trylogię. Nie pisałam recenzji każdej z tych książek, ponieważ wtedy musiałabym  robić przerywniki między czytaniem każdej z powieści, a ja czytałam je jedną po drugiej, także mam nadzieję, że mi wybaczycie ;)

sobota, 21 maja 2016

Troszkę słowotwórstwa

Witajcie!
Post ten jest wymyśliłam przypadkiem. Pewnie wiecie, czym jest słowotwórstwo, a jeśli nie, to polecam zajrzeć do podręczników z języka polskiego. Nie będzie to oczywiście klasyczne słowotwórstwo, ponieważ będą tu wymyślone przeze mnie historie tworzenia słów.  Nie ma to na celu Was czegoś nauczyć, ale rozśmieszyć. Liczę, że mi się to uda :)

KREDYT
Dawno temu żyła sobie Edyta. Pewnego dnia potrzebowała wysokiej sumy pieniędzy. Pożyczyła je od swojego przyjaciela. Pieniądze, które musiała spłacić nazwała górą lodową. Przyjaciel zasugerował, że może oddawać je stopniowo, a więc Edyta nazwała małe sumy pieniędzy, które mu oddawała, krami. No więc znajomi mówili  "kry Edyty". I tak się zaczęło. Po wielu latach zaczęło to brzmieć "kredyty" i tak oto powstało słowo kredyt i jego zastosowanie.

MAJORKA
Nigdy Was nie zastanawiało, dlaczego tak się nazywa wyspa? Dawno temu na Sycylii odbył się jakiś pokaz, gdzie pokazano, jak wyglądają orki. Miało to się odbyć na innej wyspie, ale trudno się było tam dostać, więc niestety Sycylia musiała  gościć wielu ludzi. Gdy pokazano piękne zwierzęta, jakiś Anglik zaczął krzyczeć "My! My! My!", bo nie był w stanie krzyczeć nic więcej. Na widowni byli także Polacy, a z  nimi  małe dziecko. Ono zaczęło krzyczeć "Orka! Orka! Orka!". Osoba, która to usłyszała  stwierdziła, że brzmi to fajnie, więc wyspę, na której pierwotnie miało się dziać wydarzenie nazwano "Myorka", ale Polakom nie pasowała pisownia, więc zaczęto pisać Majorka.

Na razie tyle dla Was przygotowałam. Jeśli tego rodzaju posty Wam się będą podobać, to może zrobię z tego jakąś serię postów np. raz na dwa tygodnie, ale do tego potrzebuję Waszej aprobaty ;)

Przy okazji chciałabym przypomnieć, że niedawno na blogu pojawił się XXXIII Rozdział, gdzie limitem komentarzy jest 13, a na razie pojawiły się tylko 3! Jeśli ktoś nie czytał, to zapraszam ;)

Jeśli chcecie poznać moje opinie na jakiś temat możecie śmiało pisać komentarze, co byście chcieli tu przeczytać. Jeśli będzie to ciekawy i rozległy temat, to postaram się napisać o tym post, a jeśli nie, to w komentarzu o tym napiszę ;)

Dziękuję za przeczytanie tego krótkiego postu i zapraszam do obserwowania i komentowania mojego bloga, bo to motywuje mnie do działania! :)
Dziękuję obserwującym i komentującym za to, że jesteście!
Pozdrawiam,
Lexi D.

niedziela, 15 maja 2016

Q&A

Mamy już ostatni dzień w tygodniu postów! Pomyślałam, że miłym zakończeniem byłoby Q&A, czyli pytania od Was do mnie. A oto one:


Ulubiona czekolada?
Wśród marek, najbardziej lubię wedla, ale nie jestem w stanie wybrać smaku. Rozważam gorzką, gorzką z truskawkami i zwykłą z orzechami. Trudny wybór!


Lubisz kawę?
Uwielbiam!  Zwłaszcza, gdy 1/3 to mleko :3


Jest ciemno, noc wszyscy śpią, słyszysz pukanie do drzwi Twojego pokoju i cichy głos "wybrałem cię...". Co robisz?
"Eeee Eryk, to ty? Chyba nie tak powinien mówić łowca!" Nawiązując do Domu Nocy P.C i Kristin Cast ;)



Największa trauma? - o ile taką masz i chcesz się podzielić.
Nie wiem, czy jest największa, ale z pewnością jest ciekawa. Gdy miałam te 5-6 lat rodzice zabrali mnie i brata do znajomych na Sylwestra. Jak to mała dziewczynka, koło godziny 20 byłam zmęczona. Wtedy tata obiecał mi, że jak pójdę spać, to mnie na fajerwerki obudzi. No to zasnęłam, I wiecie co?! Nie obudził mnie! Sama się obudziłam! Od tamtej pory w Sylwestra nie sypiam :D



Największe osiągnięcie życiowe?
Wiecie, moje życie nie trwało już nie-wiadomo ile... Ale jak mam wybrać największe na moment obecny, to dostałam się do jednego z najlepszych gimnazjów w Polsce (najlepsze w moim mieście). Heh, wadą tego jest to, że o wysokich ocenach można sobie tylko pomarzyć...


Jaka była pierwsza przeczytana przez ciebie książka?
Szczerze powiedziawszy nie wiem. Jednak pierwszą książką, rodzaju tego jakie czytam teraz był "Harry Potter i kamień filozoficzny" przeczytany w trzeciej klasie podstawówki :)


Czy oprócz bloga Dobra córka zła prowadzisz innego bloga?
Zależy, co rozumiemy jako "prowadzenie". Na bloggerze mam 5 blogów, z czego 1 jest prywatny, bo planuję go prowadzić po angielsku (czyli angielską wersją Dobrej córki zła), żeby więcej osób mogło poznać tę historię. Pozostałe 3 to blogi, które są opublikowane, ale z nich nie korzystam. Jeden założyłam, bo w szkole chcieli tego na kółko teatralne. Inny to Liar, który zaczęłam pisać z pewną blogerką, ale jakoś nam nie idzie od dłuższego czasu. Co do tego 3, jest to opowiadanie, które pisałam zanim zaczęłam pisać Dobrą córkę zła, ale stwierdziłam że jest kiepskie, więc skończyłam je.


Czy zastanawiałaś się kiedyś by jak skończysz swoją historię wysłać ją do jakiegoś wydawnictwa?
Szczerze powiedziawszy zastanawiam się nad tym od wielu miesięcy. Prawda jest taka, że chciałam się zatrzymać w połowie, żeby czytelnicy kupili to jako powieść, by mogli poznać zakończenie. A  teraz nie wiem. Liczę na dużą aktywność na blogu, ponieważ wtedy historia ta miałaby większą siłę przebicia.

Czy twoi znajomi wiedzą, że prowadzisz bloga?
Część wie, część nie. Wszystko zależy od tego, jak często ze mną rozmawiają. Ale i tak większość z nich nie wchodzi na niego, ponieważ nie uważają że tu jest coś ciekawego. Niech żałują!


Co byś zrobiła gdyby ktoś włamał ci się na konto i usunął bloga?
No cóż... Na szczęście blogger ma na to sposób. Bloga można usunąć, ale po 2 tygodniach trzeba stwierdzić, że na pewno chce się to zrobić. W ciągu tego czasu na pewno zdążyłabym to anulować. Przy okazji, jako córka informatyka-programisty, nauczyłam się ochraniać swoje dane i pilnować bezpieczeństwa swojej skrzynki. Z tego wynika, że nie muszę się o coś takiego martwić. :)


Jakie jest Twoje hobby poza czytaniem i pisaniem?
O jej... Jeśli można to uznać za hobby, to bardzo lubię się uczyć języka włoskiego (co pewnie czasami widać w opowiadaniu).  Dodatkowo, lubię jeździć na waveboardzie, grać w siatkówkę i kupować książki.


Ulubiona dyscyplina sportowa?
Siatkówka! Kocham to!


Czy dzięki blogosferze poznałaś jakiś nowych znajomych?
Tak. Z wieloma osobami zawarłam współpracę, a z niektórymi jestem w dobrych stosunkach i od czasu do czasu z nimi popiszę. Dzięki blogosferze poznałam wiele ciekawych osób, które mnie rozśmieszają i motywują do pisania :D


Co sądzisz o akcjach typu Book Tour?
Bardzo mi się podobają. Niestety jeszcze w żadnym nie brałam udziału, ale liczę, że kiedyś na pewno to zrobię!


Dziękuję za wszystkie pytania :) Jeśli jeszcze macie jakieś pytania, to pytajcie ;) Jeśli będzie ich dużo, to może jeszcze niedługo jakieś Q&A zrobię, a jak nie, to odpowiem w komentarzach ;)

Mam nadzieję, że nie zawiodłam Was tym tygodniem  postów. Podobało Wam się? Chcielibyście czegoś takiego więcej?
Dziękuję Wam za czytanie postów i liczę że Was nie zanudziłam ;)
Pozdrawiam,
Lexi D.

sobota, 14 maja 2016

Śmiercionośny TAG

Mamy już 6 dzień w tygodniu codziennych postów! A więc tym razem trochę z szóstką... tak jakby. Myślę, że kojarzycie "Piekielny TAG", w którym było 6 pytań. Był to mój autorski tag. Dzisiaj powracam do Was z kolejnym tagiem swojego autorstwa. Jest oczywiście "Śmiercionośny TAG", czyli tag w, którym jest 17 pytań! Dlaczego tyle? A no właśnie! We Włoszech, Grecji czy Francji jest to bardzo nielubiana liczba, co da się bardzo łatwo wytłumaczyć. Jak wiecie, liczbę tę pisząc cyframi rzymskimi pisze się następujący sposób: XVII. Jest to anagram od słowa "vixi", które po łacinie oznacza "żyłem", z czego można wywnioskować - "już nie żyję", skąd prosty wniosek - "umarłem". Stąd też macie taką nazwę tagu. Wymyślenie sposobów na śmierć o dziwo było dla mnie łatwe i zabawne. Nie przedłużając już, o to mój autorski tag!

1. Poderżnięte gardło - Książka, w której wiele rzeczy działo się niespodziewanie.
Mam wrażenie, że tak było w "Czerwonej Królowej". To była jedna z tych książek, w których naprawdę nie wiedziałam, co stanie się w kolejnym rozdziale.

2. Samobójstwo -  Książka, którą ktoś ci polecił, a ty przeczytałaś z uprzejmości, mimo że ci się nie podobała.
"Zostań, jeśli kochasz".  Ta książka mi się nie spodobała. Była tak... mdła.

3. Żyletka - Książka, o której słyszałaś, że jest dobra, ale na koniec okazała się jeszcze lepsza.
Zdecydowanie mogę tu powiedzieć o serii Lux Jennifer L. Armetrout. Seria przerosła moje najśmielsze oczekiwania!
 

4. Powieszenie na stryczku - Książka była bardzo nudna i długo się ją czytało.
Teraz część osób będzie mnie chciała zasztyletować... "Zagubiony Heros" Ricka Riordana. Lubię jego twórczość, ale ta książka mnie zniechęciła do czytania serii o Olimpijskich Herosach (spokojnie, moja przyjaciółka i tak zagwarantowała mi czytanie pozostałych części, bo mi je kupowała na urodziny).

5. Kopnięcie prądem - Akcja rozpoczęła się na samym początku.
 Tak było w "Wampiry Hollywoodu" Adrienne Barbeau. Ciekawa książka, aczkolwiek horror, więc nie polecam jej osobom o słabych nerwach.

6. Jad węża - Książka, po której kac gwarantowany.
 "Dzień, w którym umarłam" Belen Martinez Sanchez. Przez dwa tygodnie nie mogłam się oderwać od świata tej książki.

7. Upadek z wysokości - koniec, którego się nie spodziewałaś.
 Wspaniała książka Blue Jeansa, czyli "Cześć księżniczko!". Szkoda, że wydawnictwo na razie nie daje informacji o trzeciej części :<

8. Pobicie - książka, przez którą czułaś, jakbyś wyzionęła ducha.
 "Eleonora i Park". Byłam pusta w środku, czytając to.

9. Płoniesz na stosie - W książce występowało wiele "gorących" wątków.
 "Lustrzany Świat Melody Black" Gavina Extence'a. A przynajmniej na początku...

10. Naturalna śmierć - Książka nie dobra, nie zła, ale w sam raz.
 I tu powiem o "Dawcy" Lois Lowry. Książka lekka do przeczytania, zrobiłam to w dzień.

11. Pogrzebany żywcem - brakowało ci tchu, gdy czytałaś tę książkę.
 Mogę to powiedzieć zdecydowanie o książkach autorstwa Somana Chainani'ego, czyli o trylogii Akademii i Zła.

12. Wypadek samochodowy - Książka, o której dowiedziałaś się przypadkiem i bardzo ci się spodobała.
 Napisana przez Danielle L. Jensen "Porwana Pieśniarka". Tak dobra, że nie wytrzymuję już, czekając na kolejną część!

13. Wygłodzona - Książka, której żałujesz, że autor/ka nie napisał/a kontynuacji.
 Taka cieniutka książka... "Greckie wakacje" Alyson Noel (polecam czytać w lipcu/sierpniu!). Mogłaby napisać chociaż jedną książkę o tych bohaterach...

14. Topielec - Książka, w której dużą rolę grały pieniądze.
 "52 powody, dla których nienawidzę mojego ojca", napisane przez Jessicę Brody. Bez wątku pieniędzy, nic by się tam nie wydarzyło!

15. Wybuch - Książka, w której było wiele wybuchów.
 Niezaprzeczalnie trylogia "Igrzysk Śmierci". 

16. Przedawkowanie leków - Książka, której kontynuacji jest aż za dużo.
 Chociaż seria Domu Nocy bardzo mi się podoba, to "Naznaczona" nie musi mieć aż tylu części. Gdyby autorki poprzestały gdzieś na 8/9 części byłabym w pełni spełniona.

17. Plaga, czyli kogo nominuję.
 No i kogo tu nominować?! No dobra, to lecimy! :P

1. Paulina
2. Lena
3. Caxi
4. Anelim

Tym razem poprzestanę na chińskiej "liczbie śmierci" ;)  Mam nadzieję, że tag się Wam spodobał. Oczywiście, jak zwykle pytania będą na mojej stronie na facebooku wraz z linkiem do postu.

piątek, 13 maja 2016

Coś niezwykłego, czyli trochę o szkołach

Piąty post w tygodniu postów. Bez zbędnej paplaniny, zapraszam do czytania.


Wszystkie osoby, które czytają ten post, wiedzą zapewne, czym jest szkoła. Instytucja ta kojarzy nam się ze sprawdzianami, kartkówkami i odpowiadaniem przy tablicy... a także rozmowami z rówieśnikami. Osoby dorosłe bardzo często mówią, że wolałyby chodzić do szkoły, niż musieć pracować. Podejście młodych jest pewnie wszystkim dobrze znane. Lecz znana jako osoba młoda, czy mam takie samo podejście?

Zdecydowałam się sporządzić te 4 wady i 4 zalety chodzenia do szkoły. Jeśli chodzi o te pierwsze, nie polecam brać ostatnich dwóch na poważnie, ponieważ pisałam je myśląc o tym, jak śmieszna była lekcja historii. Oczywiście są one prawdziwe, ale patrząc na wszystko takim okiem, wszystko co robimy okazałoby się złe. No to może zacznę od zalet.

Zalety


1. Poznajemy nowe osoby.
Bądźmy szczerzy - 1/2, a może nawet 3/5 naszych znajomości, gdy jesteśmy dorośli, to ludzie poznani w podstawówce, gimnazjum, liceum, technikum, zawodówce lub na studiach. Pozostali to poznani w pracy lub najbliższa rodzina. Warto więc chodzić do szkoły, choćby tylko po to, by później mieć z kim porozmawiać, o tym, jakim głupim się było mając tyle-i-tyle lat.

2. Uczymy się.
Nie dam Wam tu gadki w stylu "dzieci w Afryce nie mają się, jak uczyć, a wy to olewacie". Chodzi mi o to, że ucząc się poznajemy ciekawiące nas rzeczy, jak i te nudniejsze, a osobiście uważam, że warto spędzić te kilka godzin nudząc się, by pozostałe w wartościowy sposób wykorzystać w dorosłym życiu.

3. Umiejętności i zainteresowania.
To właśnie w szkole poznajemy siebie. Dowiadujemy się, co nas interesuje, jak lubimy spędzać wolny czas, a przede wszystkim - rozwijamy swoje umiejętności. W szkołach jest mnóstwo kółek zainteresowań. A nawet jeśli akurat dana placówka nie organizuje takich zajęć, to zazwyczaj pytając się nauczyciela przedmiotu, który Was interesuje, możecie dowiedzieć się, gdzie takie zajęcia się odbywają, bądź gdzie takich szukać.

4. Pokonujemy granice.
Nie mówię tu tylko o tych fizycznych. Na zajęciach wychowania fizycznego uczymy się, jak walczyć ze swoimi słabościami albo akceptować je i wykorzystywać na swoją korzyść. Ale dosyć o w-fie. W szkole kształtuje się również nasz charakter, często pokonujemy granice, takie jak myślenie z perspektywy innej osoby. Mówię tu choćby o metodzie 6 kapeluszy Edwarda de Bono (polecam zapoznać się z metodą, jest bardzo interesująca!).



Wady

  

 1. Zadania domowe.
Jakkolwiek to zabrzmi - uważam, że sama idea jest dobra. Niestety w ostatnich czasach, zadania domowe zamiast powtórzeniem z lekcji, stały się samodzielnym jej dokończeniem. Uczniowie przestają powtarzać po szkole tematy omawiane na lekcjach, ponieważ najpierw muszą ją sami skończyć przerabiać. Dochodzi do tego, że uczniowie nie są w stanie wyrobić się z czasem, więc zaczynają robić to, czego powinno się unikać - szukają gotowych rozwiązań.

2. Stres.
W szkole uczniowie zaczynają się coraz bardziej stresować. Nauczyciele próbując zmusić ich do nauki, do której młodzi podchodzą niechętnie, zapowiadają wiele kartkówek i sprawdzianów, a czasami robią je niespodziewanie. Niestety zamiast motywować to uczniów do nauki, tylko ich od tego odrzuca i dodatkowo powoduje, że się bardzo stresują, co później doprowadza do depresji lub problemów z sercem. 

3. Uczą nas ZŁYCH obyczajów!
 Nie zgadzacie się? To ja Wam udowodnię! Na lekcjach historii na pewno omawialiście historię pierwszej wojny światowej, a jeśli nie, to prędzej czy później to zrobicie. Myślicie, że jakim cudem Polska odzyskała niepodległość? Działając NIELEGALNIE! A oni nas tego uczą! Potwory jedne!

4. Tam jest NIEBEZPIECZNIE!
Zastanawialiście się kiedyś, dlaczego co najmniej raz w roku organizuje się próby przeciwpożarowe? HA! Bo może tam coś się zapalić! A wiecie, co to znaczy? Że narażają nasze życia każąc nam tam przebywać! Zło wcielone! Naszej zguby chcą!


No tak... Jak już pisałam, nie bierzcie dwóch ostatnich bardzo na serio. A teraz tak już na końcu... Co myślicie o takim zestawieniu wad i zalet? Zgadzacie się? A może na odwrót - uważacie, że patrzę na to złym okiem? Co byście dopisali do wad, a co do zalet? 
Do "zobaczenia" jutro! ;)

czwartek, 12 maja 2016

Czy warto czytać trylogie?

Pewnie powoli macie mnie dość, co? No cóż, dzisiaj mijamy już połowę postów zaplanowanych na ten tydzień ;) Mam nadzieję, że się Wam spodoba ;)

Pojęcie "trylogia" jest pewnie wszystkim dobrze znane. Ale czy znacie ich historię?
Mimo, że przed Tolkienem były już pisane trylogie (choćby "Ogniem i mieczem" Sienkiewicza), to jego "Władca Pierścieni" zapoczątkował erę pisania trzy-tomowych serii. Początkowo miała być to jedna powieść, ale wydawca stwierdził, że książka byłaby zbyt gruba i ludzie nie chcieliby jej czytać. Najwidoczniej interes się opłacił, bo trylogia ta jest znana na całym świecie.
No dobrze, historię już mamy za sobą. Teraz przejdę do sedna, czyli co sądzę o trylogiach?

1. Długość.
Gdyby byłyby to jednotomowe powieści, autorzy z pewnością napisaliby mniej stron, choćby dlatego, że nie musieliby się odnosić do poprzedniej części. Dzięki temu, że historię dzieli się na trzy książki, możemy więcej czasu spędzić z bohaterami.

2. Szczegóły a akcja.
Niestety czasami autorom brakuje miejsca w powieści, co kończy się tym, że albo mamy za dużo szczegółowych opisów albo akcji. Rzadko zdarza się, by autor rozprowadził to równomiernie po wszystkich trzech książkach, co z pewnością działa na niekorzyść.

3. Bohaterowie.
Zaletą dłuższego trwania powieści jest to, że mamy większe możliwości na poznanie bohaterów. W sumie, można by to też uznać za wadę, ponieważ często skutkuje to tym, że zaczynamy bardzo lubić pewne postaci i nie chcemy się z nimi rozstawać.

4. Niemiłe skojarzenia.
Prawda jest taka, że coraz częściej, trylogie kojarzy się z głównymi bohaterkami, które są albo nieogarnięte, albo irytujące. Sprawia to, że niekoniecznie chcemy próbować kolejnych takich serii.

5. Objętość.
Osobiście, wiele trylogii określiłabym: nie jest za krótka, nie jest za długa, ale w sam raz. Nie ciągnie się, tak jak ostatnio można zauważyć w przypadku wielu serii. W końcu, wiadome nam jest kiedy się skończy. Nie jest też za krótka, ponieważ bardzo rzadko czytanie trylogii kończy się kacem - jest tak, ponieważ autorzy pilnują by seria była dokładnie zakończona i nie dawała możliwości kontynuowania bezsensownego.

6. Wydatki.
Niestety, kupowanie książek jest wydatkiem. Kupowanie trzech książek na raz jest źle postrzegane, ale z drugiej strony - mam nie przeczytać na raz całej serii? Często z tego powodu wolimy kupić trzy książki na raz, czyli wydać więcej, ale po to by starczyło na dłużej.

7. Rynek wydawniczy.
Nie ma co się oszukiwać - jest ich dużo, a będzie jeszcze więcej, na rynku wydawniczym. Nie jestem w stanie stwierdzić, czy jest to wada, czy zaleta. Z jednej strony mamy między czym wybierać, a z drugiej - są problemy: co wybrać najpierw?

8. Fandomy.
Z jednej strony to fajnie, że jest mniej fandomów - mamy mniej większych skupisk ludzi z którymi możemy wymieniać opinie na temat książek, ale z drugiej strony - często w tych dużych skupiskach musimy szukać pojedynczych osób, które znają książkę. Czy nie lepiej byłoby, gdyby było wiele malutkich fandomów?

9. Wyczekiwanie.
Niestety, często mamy pecha i musimy czekać BARDZO długo na kontynuacje trylogii (np. ja już czekam ponad rok na 3. część PLAY, ale chyba się nie doczekam...), a to się dzieje czasami nawet po latach. Jest to bardzo męczące, gdy seria nam się spodoba.

10. Okładki.
Bardzo podoba mi się drukowanie książek w wielu różnych wersjach okładek. Dzięki temu mamy wybór, jaka książka lepiej wyglądałaby na naszej półce. Przy okazji bardzo często daje nam to powód do dyskusji ze znajomymi o tym, którą okładkę wybrać i dlaczego.

Jakoś tak wyszło, że akurat udało mi się napisać 10 cech. Co sądzicie? Zgadzacie się ze mną? O czym jeszcze byście wspomnieli?
No cóż, chyba tyle tego postu wystarczy ;) Do jutra!

środa, 11 maja 2016

Rozdział XXXIII.

 Mamy już 3 dzień w tygodniu postów. Post miał być w piątek 13, ale w ostatniej chwili doszedł nowy komentarz. Tak jak zwykle daję wam pewną liczbę komentarzy do uzyskania. Napiszcie tu... 13 komentarzy! Dacie radę! Wierzę w Was! ;)


_____________________________________________



W naszej szkole bal jest organizowany co roku. Jednak nie zawsze przyjeżdżają na nie rodziny królewskie. Gdy miałem 10 lat odbył się bal z udziałem mojej rodziny. Karolina została zaproszona grzecznościowo, ponieważ jeszcze nie zaczęła nauki w akademii. Nie było tam zbyt ciekawie, ludzie rozmawiali, a ja byłem osamotniony. W moim wieku nie było za dużo dzieciaków - nasze głupie tradycje sprawiają, że uczniowie przychodzą do akademii w wieku 9-12 lat. Jestem jednym z niewielu, którzy zaczęli uczyć się mając 8.
Gdy się urodziłem, moja matka zachorowała. Okazało się, że w mojej obecności czuje się o wiele lepiej, więc zdecydowano się zachować mnie przy rodzicach, zamiast poddać się tradycji oddania dzieci rodzinie śmiertelników. Właściwie, sama idea mi się podoba - dzieciaki mają w tym czasie poznać pewne miasta, zwyczaje rówieśników, nauczyć się ludzkich odruchów, by później, w wieku tych 16-17 lat wybrać się na misje do tych miejsc w poszukiwaniu takich dzieci. Niby dorośli magowie mogliby to zrobić, bo wiedzą gdzie szukać, ale chodzi o to, byśmy nauczyli się wykorzystywać nowo nabyte zdolności. W dniu śmierci, wiedziałem, że miałem jechać na taką misję miesiąc później. No cóż - śmierć pokrzyżowała moje plany.
Gdy mając 2 lata, dowiedziałem się, że będę miał rodzeństwo byłem bardzo szczęśliwy. To oczywiście sprawiło, że jak Karolina się urodziła to jej także nie wysłano do jakiejś rodziny niemagicznej, tylko pozostawiono z nami. Zresztą nie tylko to było powodem jej zostania z nami. Bardzo szybko nauczyła się mówić. Wtedy się zaczęło. Połowa okolicy wiedziała, co rodzice myślą o sąsiadach, jak się zachowujemy w domu i co jedliśmy na obiad. Magowie nauczyli Karolinę trzymać język za zębami.
Gdy byłem na pierwszym balu, myślałem tylko o tym, że mojego dobrego przyjaciela, Adama, tam nie ma. Wtedy wydarzyło się coś dziwnego. Przechodząc między gośćmi zobaczyłem coś dziwnego. To był on, ale trochę starszy. Miał szare skrzydła. Później zniknął z moich oczu, więc pomyślałem, że to tylko urojenia. Teraz po upływie czasu, zastanawiam  się, czy aby na pewno był to tylko wymysł małego chłopca.
Karolina zniknęła w bardzo dziwnych okolicznościach. Postaci były zamaskowane, atak ewidentnie zaplanowano. Nie przewidziano jednak demona stróża. Zastanawia mnie, jaki motyw miał porywacz i kim on jest. Wiem już, że nie jest to demon, ani inne stworzenie piekielne. Zostają więc anioły. Ale one przecież nie powinny być złe.
- Olu? - spojrzałem na nią niepewnie.
- Tak? - jej oczy skierowały się ku moim.
- Jak myślisz, czy anioły mogły porwać Karolinę?
Na jej twarzy pojawił się smutek. Natychmiast ją przytuliłem, by mogła się poczuć lepiej.
- Nie wiem. Anioły nie są takie. Ale może jest coś, o czym nie wiemy. Znam sposób by się tego dowiedzieć.
- Tak? - bałem się jej pomysłów. Nie powiedziałbym jej tego, ale bałem się, że użyje piekielnej magii. To nie byłoby dobrym pomysłem w otoczeniu pełnym demonów i aniołów.
- Alessio? - zawołała cichutko.
- Kim jest Alessia?
- Tak, Alessandro? - nagle obok pojawiła się ruda anielica. Spojrzała na mnie spode łba i ustawiła się w pozycji obronnej. - Odejdź od niej!
Uderzyła mnie w ramię. Nie żebym coś poczuł.
- Alessio, spokojnie. - Anielica spojrzała na Olę.
- Jak mam  być spokojna, gdy demon tak po prostu cię abbracci?!
- To nie tak. Alessio, poznaj Mike'a, mojego zmarłego chłopaka. Mike, poznaj Alessię, która jest moim aniołem stróżem.
- Dostałaś anioła stróża?! To znaczy, że nie uważają cię za bardzo złą! Masz szanse dostać się do nieba! - byłem bardzo podekscytowany. Nie chciałem, by Ola po śmierci trafiła do piekła, a w tej sytuacji to było możliwe.
- Nie chcę tego. Tam nie będzie ciebie.
- Czekaj... - ruda się wtrąciła. - Przecież demony mają jakieś tam zadania od szatana. Jakim cudem może tak po prostu z tobą przebywać?
- Dostał zadanie. Ma mnie chronić.
- To chyba musimy się polubić, co Mikuś?
- Wątpię by to było możliwe. - odpowiedziałem. Jeśli jeszcze raz mnie nazwie Mikusiem, to oderwę jej skrzydła.
- Ja też. Ale ze względu na nasze zadania o podobnym charakterze, musimy się znosić,
- Milutko... - mruknęła Ola. Uścisnąłem ją lekko i uśmiechnąłem się. - Ale pomyśl o pozytywach. Masz anioła i demona stróża!
- Wolałabym mieć tylko anioła. Nie obraź się, ale wolałabym byś żył.
- Wiem. - schyliłem się by patrzeć jej prosto w oczy. -  Gdybym mógł, cofnąłbym  czas, byle tylko do tego nie doszło. Nie zamieniłoby to Lili w wisiorek, Karoliny może by nie porwano.
- To wszystko moja wina...
- Czy tylko w celu poznania go mnie wezwałaś? - zapytała się anielica.
- Ach, nie, zapomniałabym. Czy jest jakaś możliwość by anioły porwały Karolinę?
Ruda coś wiedziała. Nachyliła się tak, byśmy nie mogli patrzeć na jej twarz, ale to tylko potwierdziło nasze przypuszczenia.
- Mów, co wiesz.
- Nie tutaj. Porozmawiamy później.
- Dlaczego?
- Bo to jest zbyt skomplikowane. A poza tym kręci się tu zbyt wiele istot. Jeszcze usłyszą coś, a nie chcę mieć kłopotów.
-  Dobrze.  Po balu porozmawiamy.
Anielica odeszła.
- Mike?
- Tak?
- Muszę ci o czymś powiedzieć.
- Słucham.
- Na tej wyspie... Oni zrobili coś dziwnego. Oni doprowadzili do przemiany.
- Ale... Jak?!
- Nie wiem. Chyba odnaleźli coś, co przyspiesza przemianę. Nie podoba mi się to. Wyobrażasz sobie 9-latka panującego nad żywiołami?! Negatywne emocje bardzo źle wpłyną na otoczenie.
- Nie dobrze... Czekaj. Przeszłaś przemianę.
- No tak. Właśnie to powiedziałam.
- Jaką masz specjalizację?
- Bałam się sprawdzić. To dla mnie zbyt wiele.
- Mogę?
- Tak. - szepnęła.
Podniosłem delikatnie jej włosy. Nie spodziewałem zobaczyć się tam tego, co się tam znajdywało.

wtorek, 10 maja 2016

Książkobranie, czyli jak znaleźć książki

Witam Was w drugim dniu tygodnia postów!
Tym razem trochę oczywistości, ale może ktoś znajdzie coś, czego nie wie. Wypisałam tu kilka znanych sobie sposobów na odnajdywanie ciekawych tytułów książek oraz kilka miejsc, skąd książki pozyskiwać. Najpierw zacznę od dowiadywania się. Zapowiem też od razu, że te drugie są ułożone w kolejności od najmniej skutecznych, do najbardziej.


Jak poznać nowe ciekawe tytuły?

1. Facebook.
Wszyscy pewnie znają kilka ciekawych stron o tematyce książkowej, np. Nie przeszkadzaj mi, gdy czytam. Na takich stronach można poznać adminów, którzy mają podobne zainteresowania do Was, a skoro tak, możemy poszukać jakie książki ostatnio czytali, czy im się podobało itp.

2. Księgarnie.
Choć żadne z nas by się nie przyznało, szukając ciekawych książek, patrzymy na okładki. Przejście się po księgarni może nas przyciągnąć do wielu ciekawych pozycji, a to tylko dzięki narządowi wzroku!

3. Strony wydawnictw.
Jeśli ktoś ma wiele wolnego czasu, spojrzenie na strony wydawnictw wydaje się nie do uniknięcia. Obserwując je, możemy poznać nowości wydawnicze, jak i zapowiedzi, które mogą nas zaintrygować.

4. Znajomi.
Prawda jest taka, że człowiek, jako istota społeczna, musi szukać rad u stworzeń tego samego gatunku. To ze znajomymi i przyjaciółmi omawiamy niedawno przeczytane powieści, także nic dziwnego, że dzięki nim poznajemy nieznane nam wcześniej historie, które chcemy poznać.

5. Biblioteka.
Tutaj chyba nie mam zbyt wiele do powiedzenia. Poza oczywistym przejściem się między półkami, zawsze można się zapytać zaprzyjaźnionej bibliotekarki, która z pewnością zasugeruje ciekawą powieść w naszym guście.

6. Blogi i youtube.
Książkoholicy nie zawsze mają kontakt z ludźmi podobnymi do siebie. W takiej sytuacji szukają kontaktu z blogerami, którzy piszą o świecie książkowym. Czytają ich opinie na temat powieści, a także wszelkiego rodzaju artykuły z ciekawostkami, o których często nie mamy pojęcia.

7. Szkoła.
Myślę, że każdy z nas przeczytał choć jedną lekturę szkolną. Mimo że często okazują się one być nudne, każdy z nas umiałby wymienić przynajmniej jedną, która mu się podobała. W moim przypadku byłaby to "Antygona" choćby albo "Szatan z siódmej klasy".



Gdzie zyskiwać tanio książki?

1. Konkursy na blogach.
Zawsze można liczyć, że na jakimś blogu będzie konkurs z wygraną w postaci ciekawej książki. Może okazać się, że będzie mało chętnych, a dzięki temu szanse na wygraną wzrosną. Ale słowo "może" chyba sugeruje, że nie koniecznie pójdzie po naszej myśli.

2. Przyjaciele.
Czasami przyjaciele są w posiadaniu zbędnych im książek i je nam oddają, bądź sprzedają za małe pieniądze. Oczywiście, można też się umówić, że będzie się z nimi wymieniało prezentami, ale to i tak będzie wydatek. A przecież nie chodzi o to, by cały czas wydawać duże pieniądze.

3. Księgarnie stacjonarne.
Poza tym, że mamy do nich najlepszy dostęp, czasami możemy natrafić na fajne promocje. Ale niestety czekając na nie, możemy się przeliczyć - może nie być naszej ukochanej książki na wyprzedaży, co będzie się mijało z naszym celem.

4. Wymienialnie książek.
Jednym z takich miejsc jest "Wymienialnia książek", czyli grupa na facebooku, na której można wymienić się książkami z innymi ludźmi. Z tego co czytam, większość wymian zachodzi pomyślnie, więc raczej nie trzeba się obawiać, że ktoś zabierze naszą zbędną książkę, a potrzebnej nam nie wyśle.

5. Supermarkety.
W wielu miejscach, takich jak Carrefour, Tesco, Auchan są półki z tanimi książkami. Warto czasami tam pogrzebać, bo ciekawe książki za małe pieniądze, to fajne książki!


6. Księgarnie internetowe.
Nie ukrywam, że jest to najczęstsze miejsce, skąd kupuję książki. Są one tam często na dużych zniżkach, np. na aros.pl książki są na przecenie -34% (chyba zawsze, jeszcze nigdy nie spotkałam się tam z książką bez podobnej promocji). Można je zamawiać do domu lub kiosku w pobliżu, co bardzo ułatwia sprawę.


Mam nadzieję, że post Was nie zanudził. Które z tych sposobów uważacie za najskuteczniejsze? Co wy robicie, by znaleźć dla siebie książki? Gdzie je najczęściej kupujecie?
Do "zobaczenia" jutro ;)

poniedziałek, 9 maja 2016

18 książek, które chciałabym przeczytać

Witam kochani! Jest to pierwszy post w tym wspaniałym tygodniu. Codziennie będą tu wstawiane posty, o których mogę Wam powiedzieć tylko tyle, że jednym będzie Q&A, Rozdział, specyficzna rzecz, która pojawi się w środę, a pozostałe będą w tematyce około-książkowej. Liczę, że posty się Wam spodobają! Nie przedłużając, Oto 1. post, czyli 18 KSIĄŻEK, KTÓRE CHCIAŁABYM PRZECZYTAĆ. Na wstępie powiem, że serie uznaję, jako jedną książkę, ponieważ opowiadają tę samą historię. Lista nie jest ułożona według moich preferencji, po prostu losowo wszystko poukładałam.


 LAUREN OLIVER

1. Trylogia "Delirium"
2. "Panika"













KATARZYNA BERENIKA MISZCZUK
3. Szeptucha
4. Pustułka













COLLEEN HOOVER
5. "Maybe someday"



CECELIA AHERN
6. "Love, Rosie"



GAVIN EXTENCE
7. "Wszechświat, kontra Alex Woods"



KIERA CASS
8. "Selekcja"



MORGAN MATSON
9. "Lato drugiej szansy"
10. "Odkąd cię nie ma"
11. "Aż po horyzont"



KATJA MILLAY
12. "Morze spokoju"




ALYSON NOEL
13. "Nieśmiertelni"



SARA SHEPARD
14. "Pretty Little Liars" wszystko poza dwoma pierwszymi tomami. Zaczęłam tę serię, ale niestety nie miałam szansy jej do tej pory skończyć. Wiem, że zdjęcie jest wybrakowane, ale stwierdziłam, że po tych kilku okładkach będzie wiadomo, o co chodzi.



LAUREN KATE
15. "Upadli"



VERONICA ROSSI
16. "Przez burzę ognia"




LILI ST. CROW
17. "Inne anioły"











CARIE RYAN
18. "Las zębów i rąk"



To na tyle z tej listy. Co z tego chętnie byście przeczytali? A co dodalibyście tutaj? 
Mam nadzieję, że zestawienie się Wam podobało. Jutro będzie kolejny post, więc zapraszam do obserwowania bloga! ;)