niedziela, 7 października 2018

„Żądza” - opowiadanie, epizod #2

Cześć kochani!

Jakiś czas temu na blogu Leny pojawił się drugi epizod wspólnie pisanego opowiadania Spirits. W związku z tym i na moim blogu nie mogło zabraknąć Żądzy! :D Przepraszam, że oba opowiadania pojawiły się w takim dużym odstępie czasowym, ale sytuacja w szkole mnie bardzo w tym opóźniła :< Mam nadzieję, że mimo tego będziecie się dobrze bawić,czytając nasze „wypociny” :')
Jeżeli jeszcze nie znacie Żądzy, to zachęcam do przeczytania pierwszego epizodu ;)

- Lepiej, żebyś miała dobry powód. I tak masz przerąbane u stada, ale może cię oszczędzę i zabiję teraz, nie w męczarniach. 
Wilkołak. O nie, o nie, o nie. Nie jestem gotowa na innego wilkołaka. Ta zdrajczyni zasłużyła na śmierć i jeszcze mam za to beknąć? Co to, to nie! 
- Zdradziła mnie. Zasłużyła na śmierć. 
- Zdradziła cię? A kim ty niby jesteś? Śmierdzisz szczeniakiem. Znając życie, dałaś się ugryźć przez jakiegoś faceta i tak się dowiedziałaś, że Melody jest wilkołakiem. Ale tajemnice nie są powodem do mordowania! 
- Tajemnice?! Błagam. Jestem córką czarownicy, o czym ona doskonale wiedziała. Już nie ważne, że nie powiedziała mi, że jest potworem, bo pewnie obawiała się reakcji mojej matki. Ale nie wybacza się komuś, kto niszczy całe twoje życie. 
- To ona cię przemieniła?! Niemożliwe! 
Ten facet zaczął mnie irytować. I poczułam coś jeszcze. Coś, czego nigdy dotąd nie czułam tak intensywnie. Żądzę krwi. 
Jego krwi. Chciałam widzieć, jak tryska na podłoże. 
Co się ze mną działo?! 
Nagle poczułam, że tracę równowagę. Zanim się obejrzałam, już leżałam na ziemi. 
- Co się z tobą dzieje? Ej, ty! 
Wilkołak pochylił się nade mną. 
- Czy ty mi chcesz powiedzieć, że jeszcze nie polowałaś?! Nie dość, że Melody traciła na ciebie ostatnio sporo czasu, a ty się jej tak odpłaciłaś, to jeszcze nie nauczyła cię polować? Jezu! 
To ostatnie było reakcją na drgawki, które nagle mnie opanowały. A później straciłam przytomność. 


*** 


Okazało się, że wilkołak po przemianie, by w pełni wrócić do zdrowia musi iść na prawdziwe polowanie. Właśnie dlatego miałam ciągle taki apetyt, którego nie mogłam zaspokoić. Po prostu mój organizm potrzebował porządnej regeneracji, a do tej może dojść jedynie w postaci wilka. Zaspokojonego wilka. 
Czyż moje życie nie jest cudowne?! 
Facet, który był świadkiem mojego morderstwa, nazywa się Sean. Nie pasuje to do niego kompletnie, dlatego w głowie nazywam go zawsze Jack. Bo kto mi zabroni?! 
W każdym razie – Jack, po tym jak zemdlałam, zabrał mnie do lekarza. Tego wilkołaczego (czyli w sumie do weterynarza, ale nie chciałam o tym myśleć). Ten, wymusił na mnie przemianę za pomocą jakiegoś zastrzyku. Gdy obudziłam się w postaci wilka, zrobiłam im niezłą jazdę! (Tak, nadal uśmiecham się na wspomnienie tego, jak im rozwaliłam pół siedziby. Niestety podobno do tego przywykli). 
Jak już mnie złapali, zmusili do wyjścia na polowanie. I wiecie co? To było okropne. Okropne i cudowne. Ta część mnie, która jest wegetarianką, czuje obrzydzenie do wilkołaczej natury. I jeszcze ta krew – błe! 
Jak już wróciłam z tego obrzydliwego polowania, padłam ze zmęczenia. Bo nawet jedzenie męczy. Niestety, jak się obudziłam, kazali mi opowiedzieć, dlaczego zabiłam Melody. Okazuje się, że tak naprawdę zrobiłam za nich czarną robotę, bo Mels była szpiegiem. I to podwójnym! Poprzez przyjaźń ze mną wyciągała informacje dotyczące czarownic (na szczęście moja matka jest na tyle inteligentna, że nie wyjawiała przy niej tajemnic) a przy okazji przekazywała informacje wampirom o tym, gdzie będą polować wilkołaki. Czuję jeszcze większą satysfakcję z powodu tego, co zrobiłam! 
A co do Jacka – na morderstwo zareagował tak a nie inaczej, ponieważ bał się, że jestem z innego stada. No i to on miał zabić Melody. Ups! Trzeba było być szybszym! 


***


- Jaką pijesz kawę, Katherine? - spytał mi się Jack podczas przerwy na podwieczorek w moim szybkim kursie Jak być fajnym wilkołakiem w kilku prostych krokach. 
- Nie mam tak na imię. I latte – przeciągnęłam się. Bolały mnie wszystkie kości i miałam wrażenie, że zbliżała mi się miesiączka, co nie poprawiało sprawy. 
Jack tylko skinął głową. Zniknął na kilka minut, po czym wrócił z moją latte i swoim espresso. Wzięłam od niego napój i oparłam się wygodnie na fotelu. Jack zaś ukradł krzesło od stolika obok, a następnie usiadł na nim okrakiem. 
- W takim razie Kate to twój pseudonim? - spytał zaciekawiony. 
- Nie, to tylko skrót od Caitlin – upiłam łyk kawy i poczułam, jak wracam do żywych. 
- Jak ta laska z tego serialu Szóstka w pracy, co nie misiu? - do Jacka podeszła młoda kobieta w idealnie ułożone fryzurze oraz butach na obcasie i pocałowała go w policzek. 
- Pewnie tak, kochanie – uśmiechnął się na jej widok – Caitlin poznaj Ashley, moją narzeczoną. 
Podałyśmy sobie dłonie, a długie hybrydowe paznokcie Ashley omal nie przebiły mi naskórka. Zaskoczyło mnie jak bardzo dbała o swój wygląd, biorąc pod uwagę, że była wilkołakiem, a to na pewno nie ułatwiało jej życia. Nikomu nie ułatwiało. 
Zamyśliłam się na chwilę, a kiedy wróciłam z powrotem na ziemię, Jack i Ashley szli właśnie na papierosa, co mi nie przeszkadzało. Wielu spośród moich znajomych paliło, więc już przyzwyczaiłam się do ubrań przesiąkniętych zapachem papierosów. 
Korzystając z ciszy, postanowiłam rozkoszować się kawą i upijać ja małymi łykami, aby rozciągnąć tę przyjemność w czasie. Jednak już po chwili mój spokój został zakłócony. 
- Salut! Przywódca stada informuje, że dzisiaj śpisz u mnie, bo twoja mama wybrała się na jakąś misję i nie chce, żebyś była sama w domu. Mówi także, że powinnaś wcześnie iść spać, bo jutro wiele cię czeka. I ma na myśli, że masz iść spać teraz a nie za godzinę – odezwał się chłopak z wyglądu w moim wieku. 
- Ciekawe w co mama się tym razem wpakowała – westchnęłam – Jestem Kate – wyciągnęłam dłoń, którą uścisnął. 
- Leo, miło poznać. Czyli serio jesteś tą Kate, o której wszyscy teraz mówią? - w jego głosie wyczułam niepewność. 
- Serio wszyscy o mnie mówią? Nieźle – pokiwałam głową. Wzięłam ostatni łyk kawy i odłożyłam szklankę na stolik – To jak DiCaprio, zaprowadzisz mnie? 
- Wolę da Vinci. Chociaż DiCaprio też lubię. Długo mógłbym rozmawiać na ten temat – wzruszył ramionami. 
Skinęłam głową. Naprawdę się nie wyspałam i nie potrafiłam myśleć o zawieraniu nowych znajomości, chociaż Leo sprawiał wrażenie miłego chłopaka. Z reguły nie ufałam facetom w hawajskich koszulach, a w szczególności, gdy były pozapinane na wszystkie guziki, ale dla niego mogłabym zrobić wyjątek. 
Kiedy idąc na miejsce spotkania, spojrzałam przez okno, zdałam sobie sprawę, że słońce już zaszło i od razu poczułam się zmęczona. Zapomniałam, jaki efekt ma na mnie kawa. Zamiast mnie pobudzać, dobija mnie, przez co zawsze robię się śpiąca. Choć może tym razem dodano mi do napoju środek usypiający. 
- Przywódca mówił, że masz spać na materacu, ale jak chcesz, to się zamienimy, bo pewnie jesteś obolała po przemianie – zaproponował Leo po wejściu do jego pokoju. 
Pomieszczenie sprawiało wrażenie małego. Na środku stało się łóżko. Oprócz niego były tam jeszcze szafa, komoda i szafka nocna. Na podłodze już czekał na mnie przygotowany materac. 
- Łazienka jest wspólna dla wszystkich na piętrze – poinformował mnie – Idę pierwszy, bo padam z nóg. Au revoir! - wziął piżamę i ręcznik i już go nie było. 
Usiadłam na łóżku. Skoro zaproponował zamianę miejsc, to jak mogłam odmówić! Co prawda moje feministyczne ja mówiło: Śpij na materacu!, ale moje kości absolutnie się z tym nie zgadzały. Bardzo chciały trochę wygody. 
W końcu po kwadransie Leo wrócił do pokoju w piżamie w kropki i starannie położył spodnie, koszulę i binder na komodzie. Mimowolnie zaczęłam przyglądać mu się dokładnie. Zorientowałam się dopiero, kiedy zwrócił mi na to uwagę. 
- Nigdy cycków nie widziałaś? Oczy mam wyżej, a te są piękne – puścił mi oczko – Jeśli będziesz miała jakieś pytania, pytaj. Mam się tobą zająć, więc nie bój się pytać. 
- Masz jakieś ciuchy do pożyczenia? - przypomniałam sobie, że przez ostatnie dwa dni miałam cały czas te same ubrania i chciałam się wreszcie przebrać. 
Na wspomnienie o ubraniach Leo się uśmiechnął i już wiedziałam, że znajdziemy wspólny język. 
Kiedy wreszcie położyłam się spać, zdałam sobie sprawę, że nareszcie się uspokoiłam i nie czułam chęci mordu. Jednak już o niebawem miało się to zmienić.


___________________________________

Mam nadzieję, że ten epizod Wam się spodobał :) Dajcie znać w komentarzach, co sądzicie o tej historii! ;)

Do przeczytania!
Pozdrawiam!
Lexi D.