sobota, 30 lipca 2016

Leworęczność - wygrana na loterii czy przegrane życie?

Cześć! Pomyślałam, że napiszę zupełnie inny post niż zwykle. Tym razem chciałabym opowiedzieć o kilku aspektach życia osób takich, jak ja, czyli osób leworęcznych.

Czemu właśnie o tym? A wiecie, że nie wiem? xD Po prostu zauważyłam pewną dziwną rzecz - jeśli dziwne rzeczy Ciebie dotyczą, to ty szukasz o nich informacji. Serio.

No więc, na samym początku: Niedawno znalazłam pewien obrazek, który pokazuje statystyki z jednej z najczęściej spotykanych sytuacji przez leworęcznych.



















Osobiście, nigdy nie spotkałam się z pierwszą i drugą wypowiedzią, ale dwie ostatnie są mi bardzo dobrze znane. Mało tego! Gdy słyszę te słowa i patrzę ludziom w oczy, to widzę, że oglądają mnie jak małpę w zoo! Wiecie jakie to jest irytujące? xd

Ale teraz może trochę o podłożu bycia leworęcznym. 
Niedawno, szukając informacji o tym, doczytałam się, że tak naprawdę, to nie leworęczni są "zmutowani", jak się często słyszy, ale właśnie praworęczni. Zdziwieni? Za to, którą ręką będziemy pisać odpowiada gen PCKS6, który odpowiada za to, by w organizmie panowała symetria. Gdy zaczyna on się mutować, u zwykłych zwierząt narządy znajdują się po drugiej stronie ciała, np. trzustka i wątroba lokują się po lewej stronie. Z kolei u ludzi, gdy ten gen mutuje, stajemy się praworęczni. Więcej już nie będę o tym pisać, ale jeśli jesteście ciekawi, oto link do całego artykułu.

Teraz trochę o dziwnej historii leworęczności.

W starożytności leworęczność uważano za dar boga. Z kolei już w XVI wieku, leworęcznych osądzano o paktowanie z diabłem!
Jeszcze zaledwie 100 lat temu, leworęczne dziecko biło się, tylko po to, by nauczyło się "być normalnym".







 



Dziwne umiejętności leworęcznych.
Naukowcy zauważyli, że osoby leworęczne, częściej mają obie nogi równie sprawne. Można też zaobserwować, że dzieci leworęczne łatwiej uczą się pisać prawą ręką, niż praworęczne lewą. Jest tak, ponieważ u osób leworęcznych występuje większa symetria, objawiająca się m. in. tym, że dwie półkule mózgowe działają mniej więcej tak samo. Dzieci leworęczne bardzo często charakteryzują się umiejętnościami artystycznymi (rysowanie, granie na instrumentach itp.) a także często są uzdolnione matematycznie.

Szkoła otwarta na leworęcznych?
Nie wiem, czy istnieje coś takiego. W szkole podstawowej jest to bardzo źle traktowane, w gimnazjum jest trochę lepiej. O liceum nie będę się wypowiadać, ale myślę, że działa to na tej samej zasadzie, co w gimnazjum.

Zacznijmy od podstaw. Przed nauką w przedszkolu, nauczyciele pytają się rodziców, czy ich dziecko jest leworęczne, ponieważ muszą wiedzieć, czy muszą jakieś dziecko uczyć w jakiś nienormalny sposób. Z jednej strony rozumiem to pytanie, ale z drugiej... hello! To tylko sposób pisania!

Zanim dziecko pójdzie do pierwszej klasy, trzeba kupić wyprawkę. Rodzice leworęcznego dziecka już na tym etapie napotykają problem. Idąc do sklepu, raczej nie myśli się o tym, jakie sprzedają tam nożyczki. Zazwyczaj dzieci 6-7 letnie chciałyby nożyczki w jakieś wróżki, samochodziki itp. wzory. Niestety, takie wzory są tylko na nożyczkach dla "normalnych" dzieci. Rodzice dla dobra dziecka muszą kupić, zwykłe, jednokolorowe nożyczki dla OBURĘCZNYCH, by ich dziecko mogło bez przeszkód wycinać.

W podstawówce bardzo często zwraca się uwagę na to, w jaki sposób dziecko trzyma sztućce. Bardzo często (jestem jedną z takich osób), leworęczni trzymają widelec w prawej ręce, a nóż w lewej, czyli dokładnie na odwrót niż zaleca sovoir-vivre. Dzieciom każe się jeść "poprawnie", ale zwykle kończy się to tym, że dziecko odkłada nóż na bok i męczy się tylko widelcem.
Dodatkowo, bardzo często zwraca się uwagę na sposób trzymania długopisu. Gdy osoba leworęczna pisze powoli, to stara się nie rozmazać tuszu na papierze i dłoni. Z tego powodu, wygina nadgarstek w przedziwny sposób, tylko po to, by innym czytało się to lepiej.

Jeśli chodzi o gimnazjum i liceum, to najczęściej spotykaną sytuacją niesprawiedliwości wobec leworęcznych jest... zwracanie uwagi przez nauczycieli, gdy trzymają prawą rękę na nodze podczas sprawdzianu. Jeszcze nigdy nie spotkałam się z sytuacją, że nauczyciel zwraca praworęcznemu uwagę, za trzymanie lewej ręki na nodze. Gdy leworęczny trzyma spokojnie prawą rękę na nodze, to nauczyciel od razu każe jemu trzymać ręce na ławce i siedzieć prosto -.-.
Jest to rzadziej spotykane, z przyczyn oczywistych, ale nauczyciele są bardzo często zdziwieni, że uczeń nie notuje na lekcjach, gdy ma lewą rękę uszkodzoną (gips, szyna itp.). Bardzo często tacy uczniowie muszą się tłumaczyć przy całej klasie, a to umie czasami zawstydzić poszkodowanego.

Kilka innych faktów
Leworęczni częściej umierają na skutek wypadków samochodowych.

Najwięcej osób leworęcznych występuje wśród Żydów i Eskimosów (około 20%)

Najmniej osób leworęcznych występuje w Chinach i Japonii (ledwie 3%)


Leworęczni mają swój dzień - 13 sierpnia
Wśród znanych osób leworęcznych (poza tymi wymienionymi na obrazku obok) byli i są też:
Arystoteles,       
Aleksander Wielki,
Juliusz Cezar,              
Joanna d'Arc,
Leonardo da Vinci,     
Michał Anioł,
Napoleon Bonaparte,    
 Bill Gates,
Winston Churchill,
Albert Einstein,
Angelina Jolie,           
Julia Roberts.



Przy okazji leworęczni stanowią 8% polskiego społeczeństwa.




To już na tyle z tego postu. Ufff... Mam nadzieję, że Was nie zanudziłam, a raczej zaciekawiłam. Chciałam o tym po prostu napisać, ponieważ normalnie ludzie nie lubią o tym słuchać, a uważam, że leworęczność jest naprawdę ciekawym tematem. Uważacie, że leworęczność jest raczej darem dla takich osób, czy raczej przegraną?
 Jeśli jesteście ciekawi jeszcze kilku różnych aspektów życia leworęcznych, to zapraszam do zapoznania się z tym filmikiem. Chłopak w zabawny sposób przedstawił nasze problemy.
Dziękuję Wam za dotrwanie do końca.
Pozdrawiam!
Lexi D.

czwartek, 28 lipca 2016

Rozdział XXXVI.

 Kochani! Żeby kolejny rozdział się pojawił, proszę niech będzie tu 16 komentarzy! Wierzę, że dacie radę!

_____________________________________________



- Mike?
Wyszeptałam, czując jego dotyk na moich biodrach.
- Jesteś bezpieczna. - odszepnął.
- Co się stało?
Nagle to poczułam. Magię piekielną. Magię nieba. I magię ziemi,czyli naszą ludzką.
- Co to jest? - zapytałam.
- A o co pytasz?
- Co to za rodzaj magii. Nie jest piekielną, niebios, nawet ziemi! Co to za magia?!
- Nie jestem pewien, jak to się nazywa, ale to chyba magia dusz.
- Co?
- Powinienem był wcześniej ci powiedzieć o...
- O czym?!
W jego oczach pojawiła się bezradność.
- Wszystko ci wytłumaczę, ale najpierw zabiorę cię gdzieś, gdzie będzie bezpiecznie.
Leżeliśmy nadal na ziemi, Mike przykrywał mnie swoim ciałem. Powoli wstaliśmy. Obserwowałam salę przerażona. Wielu ludzi leżało na ziemi nieprzytomnych. Nagle zauważyłam Eleonorę powoli wstającą.
- Eleo! - szybko do niej podbiegłam. Krzyknęłam do Mike'a - Zbierz pozostałych. Spotkamy się przy bibliotece.
Złapałam Eleonorę pod ramię. Mikołaj nie był zachwycony moją decyzją, ale nie protestował. Szybko złapał Kevina i anioły. Ja już prędko szłam z przyjaciółką, uważając by się nie przewróciła. Musiałam obserwować świat za nas dwie.
- Zaraz się zatrzymamy. Wiem gdzie możemy się ukryć na czas opracowywania  planu.
Mike'a nie było jeszcze pod biblioteką.Weszłam do środka złapałam pierwszą kartkę z brzegu i flamastrem narysowałam strzałkę w stronę jednego z pomieszczeń czytelniczych. Wiedziałam, że zrozumie, o co chodzi. Kiedyś, gdy próbowaliśmy uciec przed wścibskimi spojrzeniami ukrywaliśmy się tam. Bibliotekarka, która nas lubiła, powiedziała nam o tajemnym przejściu do małej piwnicy, gdzie składowano książki,z których rzadziej się korzystało.
- Eleonoro, ufasz mi?
- Oczywiście.
- Za chwilę wyciągnę skrzydła, bym mogła Cię bez problemu znieść na dół. Pamiętaj, że cię nie puszczę.
- Dobrze.
Patrzyłam na nią chwilę, szukając oznak zdenerwowania. Gdy takich nie znalazłam, skupiłam się na okolicach moich łopatek. Czułam jak skrzydła się wyłaniały. Były jak starzy dobrzy przyjaciele, których nie doceniało się, dopóki ich nie zabrakło.
Wzięłam swoją przyjaciółkę w ramiona.
- Aha, zapomniałam, o czymś wspomnieć. Jeszcze nigdy nie latałam.
-  Co?! Czee...
Nie zdążyła skończyć bo ja skoczyłam. Spadłyśmy ledwie pół metra, a ja opanowałam latanie i powoli opadłam z nią na ziemię.
- No, no.
Stanęłam tak, by w razie potrzeby bronić Eleonory przed zagrożeniem. Z cienia wyłonił się jednak tylko Eryk.
- Fajne skrzydła.
- Co ty tu robisz? - syknęłam. - nie powinieneś być na balu?
- Tak się składa, że od początku wiedziałem, że ten bal nie zakończy się dobrze. To co działo się w szkole w ostatnim tygodniu to zapowiadało.
- Co się działo? - zapytałam zaskoczona.
- Nie wiesz? - Chyba go zdziwiłam. - Niedawno pojawił się Bonzo. Nie wiemy czym jest dokładnie, jest to duch, ale nie duch. Opętał 13 osób, wszystkie są w oddziale szpitalnym. Nie wiem, czy dzisiaj też kogoś nie opętał, co doprowadziło do tego wszystkiego.
- W jaki sposób ludzie robili się ranni?
- A jak myślisz? Wszystko to wyglądało na nieudane próby samobójcze.
- A jesteś pewien, że nimi nie były?
- A myślisz, że Laura nie miała po co żyć?
- Ona też? - Nie przepadałam za nią, ale była przyjaciółką Karoliny, więc czułam się winna coś przyjaciółce.
- No właśnie!
- Ola?! - z góry usłyszałam głos Mike'a.
- Jesteśmy na dole!
Po chwili wszyscy znaleźli się w małym pokoju.
- Eryk mi powiedział, co tu się działo. Dlaczego ty tego wcześniej nie zrobiłeś?!
- Chciałem. Ale zawsze ktoś mi w tym przeszkadzał.
- Zawsze to jakaś wymówka. - mruknęłam.
- Musimy klaunowatego pokonać. Musi być jakiś sposób.
- Jak zabić kogoś kto nie żyje?
- Wodą święconą? - zasugerował Kenji.
- To działa na umarłych. Ale Bonzo nigdy nie żył.
- Teoretycznie, jakby złączyć moc aniołów i demonów, to powinno się udać unicestwić tego klauna.
- Przecież to niemożliwe! - krzyknął anioł. - żaden szanujący się anioł nie połączy siły z demonem!
- Masz lepszy pomysł?
- To nie wypali.
- Ale to jedyny sposób.
- Znajdź lepszy.
Nagle rozległ się głośny szalony śmiech. Wiedzieliśmy, że Bonzo przypuścił kolejny atak.
- Dobra, spróbujmy.

środa, 27 lipca 2016

Letni Book Tag

Witam!
Tym razem mam dla Was Letni Book Tag. Zostałam do niego nominowana przez Między książkami a niebem za co gorąco dziękuję. Właściwie, to nominowana zostałam 3 lipca, ale jakimś cudem nominacja całkowicie mi zniknęła z oczu! Ale na szczęście ją odnalazłam, więc już nie przedłużam.



1. Słońce, czyli książka, która zawsze poprawia Ci humor.

Hm... Myślenie o akcji trylogii o Wiktorii Biankowskiej Katarzyny Bereniki Miszczuk zawsze poprawia mi nastrój.


2. Morze, czyli książka idealna na plażę.

"Greckie Wakacje" Alyson Noel. Wspaniała książka, cienka, lekka, idealna na plażę!


3. Pocztówka, czyli książka, którą najlepiej wspominasz.

Bardzo dobrze wspominam serię Lux Jennifer L. Armentrout. Zakochałam się w tej serii!


4. Podróże, czyli książka, którą polecił Ci przyjaciel.

Percy Jackson. Moja przyjaciółka mi to poleciła dwa lata temu, przeczytałam od razu. A niedawno zabrałam się za Olimpijskich Herosów :)


5. Opalanie się, czyli książka, którą się sparzyłeś.

"Kosogłos" Suzanne Collins. Dwie pierwsze części trylogii mi się podobały, ale niestety trzeci tom mnie odrzucił. Może po prostu seria mi się za bardzo ciągnęła? :/


6. Japonki, czyli książka, którą każdy zna.

Wiele można wymieniać. Harry Potter... Albo "Czerwona królowa"...


7. Wycieczki rowerowe, czyli książka, która nigdy Ci się nie znudzi.

"Akademia Wampirów" Richelle Mead. Na zawsze będzie w moim sercu <3


8. Letnie imprezy, czyli książka, która zawsze poprawia Ci nastrój.

Och... pierwsze pytanie brzmiało bardzo podobnie. Powiedzmy, że zrobiłam kopiuj-wklej tutaj :D


9. Pływanie, czyli książka, którą musisz przeczytać tego lata.

Ale tego jest... Mam trzydzieści książek na stosiku do przeczytania + drugie 30, które obiecałam mojej przyjaciółce i znajomym, że przeczytam. Na pewno w te wakacje zabiorę się za pozostałe tomy Maximum Ride :D


10. Przyjaciel, czyli książka, która zawsze jest przy Tobie.

Klub Outsiderów i "Piosenki dla Pauli" Blue Jeansa. Stoją na półeczce, która jest dosłownie na przeciwko mojej twarzy, gdy leżę w łóżku.


To już tyle z tego krótkiego tagu. No to teraz czas na nominacje.
oczywiście Paulina
Lena
Niebieskie iskry
Klaudia
Mam nadzieję, że poradzicie sobie z tym tagiem! :)

Dziękuję wszystkim za przeczytanie postu i już od razu zapowiadam: Jutro kolejny rozdział! :D
Trzymajcie się ciepło!
Lexi D.

poniedziałek, 25 lipca 2016

Jak tworzy się Dobra córka zła?

Cześć wszystkim!
Pomyślałam, że skoro na blogu jest już 35 rozdziałów opowiadania, to wypadałoby powiedzieć też trochę o tym jak się ono tworzyło.

Zacznę od tego, że jeszcze nie skończyłam pisać opowiadania. Różnica w wiedzy, między Wami, a mną jest taka, że ja wiem, jakie będą następstwa niektórych wydarzeń. Wiecie, jestem takim trochę medium :D
 Wszystko zostało przeze mnie zaplanowane i jest dobrze chronione w mojej głowie (chociaż nie wiem, czy to dobrze, bo można oszaleć, naprawdę!). Powiem Wam też, dlaczego nie zapisałam sobie planów wobec tej historii na jakiejś kartce. Powód jest dla mnie wystarczająco ważny, dla Was może wydać się błahy. Nie chcę po prostu popełniać tych samych błędów. Kiedyś pisałam pewne opowiadanie. To był czas, kiedy miałam jeszcze fazę na Percy'ego Jacksona (co śmieszne, teraz już nie jest dla mnie nie wiadomo jaką książką). No więc oczywiście - musiałam sama też spróbować napisać opowiadanie związane z mitologią grecką. Wtedy zaplanowałam sobie na kartce przebieg wydarzeń. Wiecie, jakieś ogólniki, pisząc to liczyłam, że wszystko jakoś dobrze obuduję.
Ta, chciałoby się.
Wszystko napisałam prawie tak samo, jak na tej kartce. Wymyślając, planowałam by każdy punkt zajmował od 3 do 5 rozdziałów, tymczasem często wychodziło po 1 albo dwa mieściły się w jednym.
Z tego powodu Dobra córka zła znajduje się tylko w jednym miejscu.
Co do samej inspiracji - nie mam jednego autora, który przyczynił się do tworzenia tej historii. Jest jednak 5 autorów, którzy w jakiś sposób sprawili, że ta historia w ogóle została przeze mnie wymyślona. Zacznę chronologicznie od wpływu na mnie.

1. J. K. Rowling
Gdy byłam w trzeciej klasie szkoły podstawowej (o matko, to już 6 lat!), zdecydowałam się przeczytać Harry'ego Pottera. Można powiedzieć, że Potterhead zaczęłam być już 6 lat wcześniej, ponieważ wtedy poznałam tę historię, oglądając z rodzicami telewizor. Gdy puścili "Harry'ego Pottera i Kamień Filozoficzny" siedziałam z otwartymi szeroko oczami i ustami (tak przynajmniej twierdzą rodzice, bo podobno mojej miny nie da się zapomnieć). Ale wróćmy do czasów, gdy czytałam tę serię - w trzeciej klasie stwierdziłam, że wystarczająco dobrze umiem czytać, żebym dała sobie radę z takimi ogromnymi książkami. No bo wiecie, dla 10 latki 500 stron to było dużo, a co dopiero ponad 4 tysiące! No więc przeczytałam wtedy serię w pół roku, z czego siódmy tom 2 razy. Czułam się, jak jakiś zdolniacha. Wszyscy w klasie mnie podziwiali. No więc tak zaczęła się przygoda moja z czytaniem, dzięki której poznałam pozostałych autorów, którzy bardziej przyczynili się do opowiadania.

2. Rafał Kosik
Myślę, że przynajmniej część z Was zna serię "Felix, Net i Nika", a Ci co mnie od dłuższego czasu czytają, znają już moją opinię o tej serii.
Gdy byłam w trzeciej klasie szkoły podstawowej (ale tak 3 miesiące po tym, jak zaczęłam Harry'ego Pottera) było Boże Narodzenie (tssssa, jakby co roku nie było. Myśl głupia!). Moja babcia zdecydowała się dać mi książkę "Felix, Net i Nika oraz Trzecia Kuzynka", czyli dokładnie siódmy tom serii. Pewnie Was zastanawia, czemu nie pierwszy. Ponieważ babcia nie była pewna, czy może już tego nie czytałam, a siódmy tom serii był wtedy świeżo wydany. Po skończeniu Harry'ego Pottera wzięłam się za tę serię. Książka mi się spodobała, więc na święta, urodziny itp. z Petshopami (bo wtedy były na topie, to i ja musiałam mieć. Mam je teraz schowane w szafie w pudle i jest ich koło 80) dostawałam pozostałe części serii. Tak się złożyło, że gdy skończyłam czytać wszystkie 7 części, to akurat wyszedł 8 tom, więc miałam możliwość przeczytania go od razu. Niestety, gdy jego zakończyłam, musiałam długo czekać. Do tej pory seria jest cały czas pisana, więc jest to seria z którą dorastam. Dosłownie.

3. Richelle Mead
Ach, wspaniała "Akademia Wampirów". Kocham! To właśnie ta seria sprawiła, że już do końca oddałam się czytaniu. Co jakiś czas wracam do tej serii, niedawno nawet, stwierdziłam, że przeczytam ją całą po angielsku. I wiecie co? Przeczytałam pierwszy tom, bo byłam głupia i nie kupiłam pozostałych części kiedy miałam możliwość. No ale kiedyś je kupię i przeczytam.




4. Blue Jeans
Obie jego serie głęboko weszły mi w pamięć. "Piosenki dla Pauli", które pokochałam, a gdy je skończyłam czytać, akurat w Polsce pojawiła się pierwsza część kolejnej serii. Czym prędzej ją zdobyłam, a później długo czekałam na drugi tom. Przeczytałam. I wiecie co? Trzeciego się nie doczekałam! W październiku miną 2 lata :'(



5. Katarzyna Berenika Miszczuk
Tak! I dla niej znalazło się tu miejsce. Seria o Wiktorii Biankowskiej była z tego co pamiętam przeczytana przeze mnie kilka dni przed tym, jak zaczęłam pisać Dobrą córkę zła. Motyw nieba i piekła bardzo mi się spodobał, no i dobra, przyznaję się - też go użyłam. Ale chyba historie prawie całkowicie się różnią, prawda?






To na tyle z tego postu. Czy chcielibyście raz na jakiś czas tego rodzaju historie o mnie? Przyznaję się, nie podałam tu wszystkich moich inspiracji do Dobrej córki zła, ale stwierdziłam, że na śmierć byście się zanudzili, dlatego wolę to rozłożyć na raty. Pytanie, czy wy w ogóle chcielibyście tego więcej?
Dziękuję Wam wszystkim za przeczytanie tych wypocin, mam nadzieję, że nie uważacie tego za stracony czas.
Ach, pewnie ciekawi Was, dlaczego akurat teraz daję ten post. Otóż dzisiaj mam urodziny i pomyślałam, że skoro to jest tak trochę "mój dzień", to może dodam też coś o sobie. Mam nadzieję, że nie przesadziłam xD
Pozdrawiam!
Lexi D.

piątek, 22 lipca 2016

"Cienie", Recenzja #7

Tytuł oryginału: Dark Touch: Shadows

Autor: Amy Meredith

Tłumaczenie: Alicja Marcinkowska

Wydawnictwo: Amber

Data premiery: 7 października 2010 roku

Ilość stron: 247

Kategoria: fantasy

Moja ocena: 8/10

 

 







W Deepdene pewnego lata pojawia się dwóch nowych chłopaków - syn pastora i jednocześnie flirciarz Luke i tajemniczy Mal. Eve wraz z przyjaciółką, Jess, chcą poznać obu nowych uczniów ich liceum. Bardzo szybko decydują się, którego lubić, a do którego mieć negatywne odczucia.

W tym samym czasie wokół Eve zaczynają się dziać dziwne rzeczy - wypalone żarówki, psujące się laptopy - a to tylko część z nich.
To ona do tego doprowadza, czy może nawiedza ją poltergeist?

Gdy rozpoczyna się rok szkolny sprawy jeszcze bardziej się komplikują. Nagle wiele dziewcząt i kobiet zaczyna widzieć dziwne rzeczy, aż w końcu wiele z nich trafia do szpitala psychiatrycznego.

Co spotyka te kobiety?
Dlaczego je to spotyka?
Jak Eve może temu zapobiec?
Jaki związek mają z tym korzenie Eve?
Kim są Luke i Mal?

Książka mnie naprawdę wciągnęła. Jest interesująca, pełna akcji, dialogi są naprawdę dobre.

Autorka w ciekawy sposób przedstawiła postać Eve. Z jednej strony zakupoholiczka z drugiej - lojalna i troskliwa przyjaciółka. Jej postać ma pokazać, iż piękni ludzie mogą być także utalentowani i inteligentni.

Akcja powieści jest płynna, nie ma zbędnych opisów krajobrazów. Są działania, decyzje, konsekwencje. Śledztwo, które bohaterowie tam przeprowadzają jest takie, jak powinno - zawsze pojawiają się nowe dziwne fakty, które całkowicie zmieniają sposób działania głównej bohaterki.

Książka w intrygujący sposób rozpoczyna serię. Bawi, intryguje, wciąga. Czy potrzeba czegoś więcej by zdecydować się do kontynuowania czytania historii? Nie sądzę.

Polecam tę książkę Wam wszystkim, choć ostrzegam: może Was wciągnąć!


Dziękuję Wam za przeczytanie tej recenzji :) I mam też do Was pytanie w związku z tym:
Czy chcielibyście bym recenzowała całe serie (jeśli będę takie czytać), czy tylko pierwsze tomy?
Kolejny post już w poniedziałek i to nie będzie kolejne recenzja, także obserwujcie bloga! :)
Pozdrawiam i trzymajcie się ciepło!
Lexi D.

wtorek, 19 lipca 2016

"Zorza północna"/ "Złoty kompas", Recenzja #6

Tytuł oryginału: Northern lights

Autor: Philip Pullman

Tłumaczenie: Ewa Wojtczak

Wydawnictwo: Albatros A. Kuryłowicz

Data premiery: 12 czerwca 2004 roku

Ilość stron: 446

Kategoria: fantasy

Moja ocena: 8/10










Wszechświat jest pełen magii, nauki i realizmu. Uczeni naukowo badają istotę otaczającej jej magii, dzięki której (między innymi) każdy z nich ma dajmona - istotę, która jest częścią naszej duszy. Bez niej nie ma nas.

Lyra Belacqua już od wczesnego dzieciństwa jest osobą wysoko postawioną. Pierwsze lata swojego życia spędziła w Oksfordzie pośród wielu Uczonych i ich obsługi. Mimo wysokiej pozycji, dziewczynka najlepiej czuła się w towarzystwie kucharzy lub służących.

Pewnego dnia decyduje się zrobić coś, czego jako kobieta nie ma prawa zrobić. Gdy zostaje nakryta przez swojego wuja w Sali Seniorów, nie wie, że jest to początek jej niezwykłej przygody.

Po wyjeździe wuja do Kolegium Jordana przyjeżdża niezwykła kobieta - Pani Coulter. Wkrótce staje się opiekunką dziewczynki, która wyjeżdża z nią licząc na niezwykłą podróż.

Czy Pani Coulter wywiąże się ze swojego zobowiązania?
Czy Lyra w końcu zobaczy Północ?
Czym jest tajemniczy przedmiot, który Lyra dostała od Rektora Kolegium Jordana? Do czego służy?
Co się dzieje z zaginionymi dziećmi?

"Zorza Północna", zwana też w Ameryce Północnej "Złoty kompas", jest niezwykłą opowieścią o przyjaźni, uporze i przywiązaniu. Podróż w jaką wyruszyła Lyra pełna jest nagłych zwrotów akcji, niezwykłych ludzi i ciekawych miejsc.

W książce nie ma przypadków. Zawsze coś nieistotnego umie okazać się niezbędną podpowiedzią, bądź nieoczywistym rozwiązaniem. Zwracając uwagę na szczegóły, możemy jeszcze bardziej cieszyć się czytaniem tej pozycji.

Na akcję tej powieści wpływa wiele czynników. Decyzje podejmowane przez młodą bohaterkę, ludzie którzy ją otaczają, dajmon oraz Aletheiometr, który otrzymała od Rektora.

W książce po prostu się zakochałam. Wydarzenia przechodzą w niej płynnie, prowadzone są ciekawe dialogi, bohaterowie mają zupełnie odmienne charaktery. Czytając powieść czułam, że każdy szczegół został przez autora dokładnie obmyślony. Polecam tę książkę młodym i dorosłym, ponieważ każdy na pewno odnajdzie w którejś postaci coś z siebie albo wróci do czasów swojego dzieciństwa. Jest to wspaniały początek trylogii!





Mam nadzieję, że recenzja Was zachęciła do przeczytania tej niezwykłej powieści. Należę do osób, które w pierwszej kolejności obejrzały film, a książka jeszcze bardziej wzbudziła moją ciekawość wobec dalszych losów młodej bohaterki.
Przypominam Wam o tym, że pod postami jest możliwość zostawienia komentarzy! Tak! Właśnie! Im więcej ich będzie, tym częściej będę wstawiała posty, bo będę miała większą motywację! Nie chcielibyście tego? ;)
To już tyle z postu, także dziękuję Wam za przeczytanie go :)
Pozdrawiam,
Lexi D.

niedziela, 17 lipca 2016

"Eksperyment "anioł"", Recenzja #5

Tytuł Oryginału: The Angel Experiment

Autor:James Patterson

Tłumaczenie: Maciejka Mazan

Wydawnictwo: Hachette

Data premiery:25 marca 2013 roku

Ilość stron: 334

Kategoria: fantasy/science-fiction

Moja ocena: 8/10

 



Każde z nas się czymś wyróżnia. Sami przecież w to wierzymy. Co by się stało, gdyby ktoś stwierdził, że jako zwykli ludzie, nie jesteśmy wystarczająco wyjątkowi?

Max od zawsze jest inna niż wszystkie dzieci. Jedynie podobni są do niej jej przyjaciele - Kieł, Iggy, Kuks, Gazownik i Angela, którzy tak jak ona w dzieciństwie przeszli piekło. Max, jako najstarsza wśród stada, od dwóch lat opiekuje się przyjaciółmi, stając się dla niektórych matką, mimo młodego wieku. 

Pewnego dnia w ich życiu wiele się zmienia - mimo że byli przygotowani na ewentualną ucieczkę, bądź walkę, znów spotykają się z tymi, którzy lata temu zmienili ich DNA.

Czy uda im się uciec przed białymi fartuchami?
Czy któremuś z przyjaciół stanie się coś złego?
Czy Max na pewno powinna być przywódczynią?

Jako pierwszy tom serii, "Eksperyment "anioł"" zapowiada następne części w niezwykle interesujący sposób. Książka jest lekka, wciągająca i przede wszystkim ciekawa. Czasami można się spotkać z książkami, w których główni bohaterowie za młodu mieli modyfikowane genetycznie DNA, ale zapewniam Was - to jest coś zupełnie innego.

Max jest jedną z tych bohaterek, które można by uznać za irytujące. Wybaczyłam jej kilka dziwnych interpretacji przekazywanej wiedzy, z powodu jej wieku. Gdyby tak jak inne bohaterki znanych nam książek miała 16/17 lat, uznałabym ją za tępą. W jej przypadku wiek jest jednym z czynników, które przekonują mnie do nie oceniania jej w ten sposób.

Co do samej książki - James Patterson spisał się na medal. Akcja szła gładko, było dynamicznie, kiedy było to potrzebne, a innym razem panował miły stoicki spokój.

Książka jest interesująca i już nie mogę się doczekać możliwości przeczytania kolejnych części. Gorąco polecam wszystkim!




Mam nadzieję, że recenzja Wam się spodobała :) W kolejce czekają dwie kolejne, także jeśli jesteście ciekawi to wypatrujcie kolejnych postów :) 
A wgl to pamiętajcie by komentować rozdziały! Wiecie, że to przyspiesza dodawanie kolejnych? A poza tym, jeśli nadal będzie tak mało komentatorów, to chyba nie zorganizuję konkursu :< Więc oczy w ruch do czytania i palce w ruch do komentowania! :D
Pozdrawiam!
Lexi D. 

sobota, 9 lipca 2016

"Druga Szansa", Recenzja #4

Autor: Katarzyna Berenika Miszczuk

Wydawnictwo: Uroboros

Data premiery: 6 listopada 2013 roku

Ilość stron: 330

Kategoria: fantasy (choć jak dla mnie to powieść obyczajowa)

Moja ocena: 10/10










Julia budzi się w zupełnie nowym i nieznanym sobie miejscu. Jest zagubiona, nie wie, jak się tam znalazła. Właściwie, to nawet nie wie, kim sama jest.

Chwilę po przebudzeniu, do pokoju dziewczyny wchodzi Zofia Morulska, pulchna kobieta, która uważa, że jej najważniejszym zadaniem jest sprawienie, by Julia zaakceptowała pobyt w dziwnym szpitalu. Przedstawia jej kilka faktów życia zanim ta straciła pamięć, jednak czyni to bardzo niechętnie.

Wkrótce Julia poznaje Adama, a po rozmowach z nim coraz mniej ufa personelowi Drugiej Szansy.

Znajomość młodych denerwuje Zofię, która chce ich rozdzielić. Czy uda jej się powstrzymać tych dwoje przed uzyskaniem zbyt wielu odpowiedzi?

Julia nie wie, co jest prawdą, a co fikcją. Ruda dziewczynka, krzycząca "Karolina!", "Obudź się!" czy "Otwórz oczy!" jeszcze bardziej zbija ją z tropu.

Kim jest Karolina?

Kim jest ruda dziewczynka?

Czemu nikt tej dziewczynki nie widzi?

Julia zwariowała czy może to inni próbują coś przed nią ukryć?

Powieść napisana jest wspaniałym językiem, co jest cechą wspólną wszystkich książek twórczości Katarzyny Bereniki Miszczuk. Każde słowo nadaje charakteru kolejnym wydarzeniom.

Jeśli chodzi o fabułę - z nią skojarzył mi się fragment piosenki "Dni, których jeszcze nie znamy" Marka Grechuty"
"Jak rozpoznać ludzi,
których już nie znamy?
Jak pozbierać myśli,
z tych nieposkładanych?"
Zdecydowanie odzwierciedla wszystkie wydarzenia. 

Autorka genialnie wykreowała postaci. Choćby Zofia Morulska - przez całą powieść miałam wrażenie, że jest taką Dolores Umbridge, tylko bez różowych ubrań. Ona na szczęście ubierała się stosunkowo normalnie. 
Jeśli chodzi o Julię, to teraz pewnie wiele osób zaskoczę. Jest to jedna z niewielu bohaterek, która mnie nie irytowała! Jej działania były dokładnie takie, jakich po niej oczekiwałam. 

Muszę także pochwalić okładkę powieści - jest nieziemska! Fantastycznie oddaje nastrój powieści. 
A jak już mówię o grafice - obrazki wewnątrz książki są wspaniałe! Osoba rysująca je ma ogromny talent!

Książka bardzo mi się spodobała, a nawet wywołała u mnie kaca książkowego. Polecam ją każdemu, kto lubi czytać powieści z dreszczykiem, bo tego tu nie brakuje!



Dziękuję wszystkim za przeczytanie recenzji, mam nadzieję, że Was zachęciłam do przeczytania książki, bo jest naprawdę genialna! Od dawna nie czytałam tak dobrej książki (Może to dlatego, że od dawna nie czytam ich zbyt wielu, bo musiałam się duuużo uczyć.). 
A właśnie. Chcielibyście więcej recenzji, czy może tak jak jest teraz - książek, które mają ciekawą fabułę i mogą się spodobać większej grupie ludności? Czekam na odpowiedzi!
Ciao!
Lexi D. 

niedziela, 3 lipca 2016

Rozdział XXXV.

Witam kochani! Oto kolejny rozdział, więc zapraszam do przeczytania! Stwierdziłam że trochę zmienię zasady wstawiania kolejnych rozdziałów. Od teraz będą to dwa tygodnie od wstawienia poprzedniego+ ilość komentarzy (wcześniej liczba komentarzy była liczona podwójnie). Mam nadzieję, że w najbliższym czasie więcej osób zacznie brać czynny udział na moim blogu. Kolejny próg komentarzy potrzebnych to: 15 komentarzy! Powodzenia!

_________________________________



Ola uwielbia truskawki.
Nie, cofam to. Ona żyje truskawkami.
Podeszliśmy do stołu z jedzeniem. Ona od razu rzuciła się na miskę z truskawkami.
- Uważaj. - powiedziałem. - bo dla mnie zabraknie.
- Daj spokój. Zaraz i tak tego doniosą.
- A wtedy zabierzesz im miskę i zjesz w kącie.
- To dobry plan.
- Miałaś lepsze.
- Bo ten ty wymyśliłeś.
- Sugerujesz, że nie umiem nic dobrze zaplanować? - podniosłem prawą brew.
- Sugeruję, że jeśli chodzi o truskawki, to mam lepsze pomysły.
- Czyli w innych sytuacjach to ja lepiej planuję?
- Tego nie powiedziałam.
Zaśmiałem się, a ona mi zawtórowała.
- Boję się. - szepnęła patrząc mi w oczy. Sięgnęła po truskawkę, którą już ogołocono z listków.
- Jestem przy tobie.
- Nie boję się, że ktoś mi zrobi krzywdę. - wzięła owoc do ust i stopniowo, kawałek po kawałku jadła, jakby był to najlepszy posiłek, jaki kiedykolwiek mogła zjeść.
- Boisz się, jak ludzie zareagują na prawdę.
- To nie będzie dobra reakcja.
- Zaakceptują cię.
- Nie zrozumieją mnie.
- Zrozumieją.
- Odrzucą mnie.
- Nie pozwolę im na to.
Spojrzała mi prosto w oczy. Widziałem już kiedyś to spojrzenie. Przytuliłem ją.
- Nie możesz mnie cały czas bronić. Muszę sama do czego dojść.
- Robiłaś to wiele razy. Daj sobie pomóc.
- To mój problem.
- Nie. To nasz problem. Rozumiesz?
Ustała muzyka. Z głośników zaczął wychodzić melodyjny głos dyrektor akademii.
- Moi drodzy! Proszę o zajęcie miejsc.
Poprowadziłem Olę do stołu, przy którym już siedzieli jej przyjaciele. Spojrzałem po aniołach, ale wydawały się bardziej zainteresowane tym, co kobieta ma do powiedzenia.
- Dziękuję wszystkim za przybycie! Jak pewnie wiecie, księżniczki i książęta zniknęli na jakiś czas. - ludzie na sali spojrzeli na nasz stół. Ola podniosła wzrok, by wyglądać na pewną siebie. Wyglądała, jak prawdziwa dama. Podobało mi się to. - Jako pierwsi, zostali oni poddani nowej procedurze. Polegała ona na przyspieszeniu przemiany.
Na sali rozległy się szepty. Ludzie nie mogli uwierzyć, że przemianę tak po prostu można przyspieszyć. Gdy rozmowy ucichły, pani dyrektor kontynuowała.
- Z powodu tak dobrych skutków, przejdą oni przyspieszone szkolenie i już za miesiąc ruszą w raz z innymi grupami na misje w poszukiwaniu młodych magów.
Nie. Nie możliwe. Nie wierzę, że pozwalają sobie na coś takiego. Oni byli za młodzi. Nie mogli przecież...
- Żeby przekonać was o ich przemianie, uczniowie po kolei staną na scenie i pokażą swoje znamiona.
Ola spojrzała w moje oczy. Ona nie wiedziała, co ma na karku. Ja tak. Wiedziałem, że nie chce by ludzie dowiedzieli się, jaką ma specjalizację.


***



Nie. Nie. NIE.NIE!
Wszystko, byle nie to.
Ja nie chcę.
Oni nie mogą się dowiedzieć. A jeśli wyskoczą na mnie z widłami.
Okazało się, że to ostatnie zdanie wyszeptałam Mike'owi do ucha.
- Daj spokój.  Nie jesteśmy przecież w jakimś kiepskim filmie o czarownicach.
- Aaaaale...- nie umiałam powiedzieć żadnego zdania.
- Olu,spójrz na mnie.
Patrzyłam prosto w te jego fiołkowe oczy. Boże, jak ja za nimi tęskniłam!
- Cokolwiek się przydarzy, nie pozwolę im cię skrzywdzić.
- Wtedy oni skrzywdzą ciebie.
- Zmarłego nie da się zabić po raz drugi.
- Przecież oboje dobrze wiemy, że to nie prawda.
Mike skrzywił się, ponieważ wiedział, że miałam rację. Zmarłego może uśmiercić żywy, który jest powiązany jakoś z zaświatem, do którego ten trafił. Jeśli taka osoba by zabiła zaświatowca... Zniknąłby. Na zawsze.
- Tutaj tylko ty byłabyś w stanie mnie zabić.
To zdanie wisiało nad nami. Było jakby znakiem, że każdy ruch, który zrobię, może zabić tych, na których najbardziej mi zależy.
- Prędzej zniszczyłabym wszechświat, niż ciebie skrzywdziła.
Przytulił mnie. Wiedział, że mówiłam prawdę.
- Proszę o podejście Eleonory Matysiak.
Moja przyjaciółka zaczęła wstawać z krzesła. Kevin od razu do niej doskoczył. Nawet nie zdążyłam zauważyć, kiedy oni tak blisko się zaprzyjaźnili! Ale ze mnie przyjaciółka.
Dyrektorce ewidentnie nie za bardzo podobał się fakt, że Eleo jest przez niego odprowadzana. Ktoś ubrany za tajniaka podszedł do niej i szepnął do ucha coś, co od razu spowodowało zmianę wyrazu twarzy dyrektorki. Nie patrzyła już potępiająco na moich przyjaciół.
Nagle, w zasięgu mojego wzroku pojawiła się kamera, a także włączył się projektor, na którym widać było wszystkie ruchy Eleonory. Kevin puścił ją na chwilę i się wycofał, by tę można było przedstawić.
- Eleonora otrzymała niezwykły dar, zdarzający się bardzo rzadko. - Moja przyjaciółka się odwróciła, dzięki czemu można było obserwować jej białe znamię. - Eleonora jest medium!
Ci, którzy znali znaczenie tego daru patrzyli przerażeni i ze współczuciem na moją przyjaciółkę. Młodsi uczniowie, którzy jeszcze nie znali specjalizacji zaczęli klaskać.
Kevin podszedł do mojej przyjaciółki i pomógł jej zejść ze sceny.
Dyrektorka zaczęła wołać kolejnych arystokratów po przemianie. Najpierw Kuba, który okazał się być weilium, Wyglądało na to,że będzie musiał się pożegnać z pączkami.
Następnie zawołano Kevina. Mnóstwo ludzi zaczęło się śmiać, gdy poznali  kolor jego znamienia. Mój przyjaciel zrobił się cały czerwony na twarzy ze wstydu.
- Aleksandra Barwińska!
To był ten moment. Ten, którego tak się bałam.
- Ola jest jedyną osobę, której znamienia nie poznaliśmy wcześniej, ponieważ lekarze zakazali jej wybudzać, więc musiała leżeć. Aleksandro, podnieś włosy do góry by wszyscy mogli poznać tę tajemnicę.
Zaczęłam podnosić włosy do góry.
Nie zdążyłam ich nawet podnieść na wysokość łopatek, a już leżałam na ziemi.
Chwilę później usłyszałam wybuch.