środa, 29 marca 2017

Przypadek czy przeznaczenie? "Dziedzictwo Agwatronu" - recenzja


Autor: Paulina Koniuk
Wydawnictwo: Novae Res
Data premiery: 19 grudnia 2010 r.
Ilość stron: 252
Kategoria: fantasy
Moja ocena: 6/10










Czy w życiu rzeczywiście jest miejsce na przypadek?
Życie Emmy wydawało się być normalne. Miała rodzinę, przyjaciół, marzenia. Jednak dziewczyna od zawsze czuła, że nie jest tam, gdzie być powinna.
Pewnego dnia w jej życiu pojawia się nietoperz, który na jej oczach złamał skrzydło. Współczująca piętnastolatka nie mogła być obojętna wobec krzywdy zwierzęcia i wzięła je do domu, by pomóc mu się uleczyć.
Gdy dziewczyna kładzie się do łóżka, nietoperz budzi się, by przybrać swoją właściwą postać. Stworzenie okazuje się być wampirem, który przybył z innego wymiaru na polowanie. Zasady jego świata nie pozwalają mu pożywić się Emmą, więc decyduje się wrócić do domu. Gdy otwiera portal do swojego wymiaru, nie zauważa, budzącej się dziewczyny, która podąża za nim do Agwatronu.
W nieznanej Emmie krainie, zwanej Agwatronem, dziewczyna musi zaakceptować istnienie magicznych stworzeń, jakimi są wampiry, trolle, a także mroczniejsze wcielenia syren. Gdy Emma poznaje poznaje tragedię, jaka spotkała krainę 500 lat wcześniej, nastolatka jeszcze nie wie, że wytłumaczenie zagadki związanej z przedziwną historią jest bliżej niż ktokolwiek mógł sądzić.

Jakie przygody spotkają Emmę w Agwatronie?
Co połączy dziewczynę z wampirem?
Jak magiczne stworzenia zareagują na człowieka w swojej krainie?
Jaka prawda wyjdzie na jaw?

Czytając powieść, znalazłam się innym świecie, pełnym niezwykłych, magicznych stworzeń. Powieść zaskakiwała mnie na każdej stronie oraz wielokrotnie wywołała u mnie falę śmiechu.
Moim zdaniem najciekawszą postacią jest Dymitr, wampir przez którego zaczęła się historia Emmy. Wobec dziewczyny jest on czuły, delikatny i wrażliwy, a wobec swoich przyjaciół staje się sarkastyczny i dowcipny. Swoich wrogów i stworzenia zagrażające życiu Emmy traktuje agresywnie, bezwzględnie i bez kontroli atakuje ich słownie lub fizycznie. Jego zmienne uczucia i zachowania jasno wskazywały mi, jako czytelnikowi, jaki stosunek do danego stworzenia miał Dymitr.
Główna bohaterka była dla mnie niezwykle irytująca. Pomijając jej nielogiczny sposób myślenia (z jednej strony twierdziła, że chłopcy są okropni i nie warto się do nich zbliżać, a z drugiej – jej zdaniem każda dziewczyna powinna mieć chłopaka), fakt, że nie umiała połączyć kluczowych informacji i wyciągnąć z nich odpowiednich wniosków, sprawiał, że miałam ochotę rzucić książką o ścianę.
Powieść swoją historią zachęca do kontynuowania czytania serii, wzbudza w czytelniku chęć poznania więcej. Młodszych czytelników na pewno zaciekawi swoją treścią, a starszym przypomni czasy, gdy sami mieli po 15 lat.
Uważam, że warto sięgnąć po tę książkę, ponieważ jest intrygująca i zabawna, a także dlatego, że takiej polskiej fantastyki jest niewiele. Może więc warto zapoznać się z powieścią, po której przeczytaniu patrzy się na każdego nietoperza, jakby za chwilę miał się przemienić w wampira?

Recenzja została napisana dla portalu szczecinczyta.pl

poniedziałek, 27 marca 2017

Więcej do kochania... - marcowy Book Haul

Cześć!
Już od dawna na moim blogu nie było postu typu Book Haul. No cóż, nie miałam zbyt wielu nowych zdobyczy. Ale teraz?! To zupełnie inna sprawa. W tym miesiącu zyskałam kolejne 8 książek! Tyle do kochania! <3



Żeby łatwiej się to omawiało, podzieliłam książki na dwie grupy - te do recenzji i te które sama kupiłam.


1. „W Otchłani” ~ Beth Revis
2. „Milion Słońc” ~ Beth Revis
3. „Bursztynowy Dym” ~ Kristin Cast
Tak naprawdę nie miałam w planach kupować tych dwóch pierwszych, a na „Bursztynowy Dym” czaiłam się już od dłuższego czasu. Te oto książki kupiłam w Auchan i za każdą z nich zapłaciłam 6,99, co dało mi razem 20,97! Moja mama jak usłyszała cenę, to zaczęła się książkom dokładniej przyglądać, bo nie mogła uwierzyć, że nie mają żadnego defektu.



4. „Kradzież stulecia” ~ Barbary Freethy
5. „Klątwa przeznaczenia” ~ Moniki Magoskiej-Suchar oraz Sylwii Dubieleckiej
6. „Dziedzictwo Agwatronu” ~ Paulina Koniuk (niedługo recenzja)
7. „Dziedzictwo Agwatronu. Sztylet Krwistej Władczyni” ~ Paulina Koniuk
8. „Dziedzictwo Agwatronu. Tajemnica morza Egnero” ~ Paulina Koniuk

Te 5 książek dostałam do recenzji <3 Za zaufanie oczywiście dziękuję wydawnictwom bis oraz Novae Res <3

A jak to u Was wygląda z tymi zdobyczami? Ile Wy kupiliście/dostaliście w tym miesiącu książek? :)

Na facebooku już się Was o to pytałam, ale że tam nie było odpowiedzi, to zapytam się tu: Co byście powiedzieli na mały Book Shelf Tour po mojej biblioteczce? Jest co oglądać, ale pytanie czy ktoś by chciał...

To tyle na dzisiaj, ale prawdopodobnie jeszcze w tym tygodniu pojawi się recenzja! :)

Pozdrawiam!
Lexi D.

piątek, 24 marca 2017

Zieleń i szczęście, czyli dlaczego nie lubię wiosny.

Wszystkim wiosna kojarzy się z powrotem do życia, krokusami, ciepłą temperaturą. Z dobrym humorem, spotkaniami na świeżym powietrzu, Wielkanocą.








Cały ten optymizm sprawia, że nie mogę wytrzymać tej pory roku, najlepiej gdyby jej w ogóle nie było w kalendarzu. Dlaczego?

1. Wszystko wraca do życia i przechodzi nam zimowa chandra/depresja.

Guzik prawda. Tak jak chandra rzeczywiście może przejść po nadejściu wiosny, tak depresja pozostaje nadal. Nie próbujcie mi wmówić, że każda osoba z depresją bez stosownego leczenia się tego pozbędzie, bo byłoby to tylko mydleniem oczu.

2. Wiosna jak każda kobieta jest zmienna.

Wszystkim wiosna kojarzy się z kobietą. Dlaczego ludzie zapominają o tym, że kobieta jest zmienna?! Ludzie kochają wiosnę, bo jest tak ciepło. A ja wiosny nie lubię za to, że pogoda jest zmienna i nigdy nie wiem, czy mogę się ubrać w krótkie spodenki i t-shirta, czy raczej w jeansy, bluzę i kurtkę. Ale tak, tak. Wiosną jest taaaaak cieeeepło. A później okazuje się, że było Wam tak ciepło, że poszliście na lody i następnego dnia już jesteście chorzy. Bo wiosna jest zdradziecka!

3. Szkoła staje się więzieniem.

Dobrze, powiedzmy że akurat trafił nam się ładny wiosenny dzień. No ale co z tego, skoro ponad połowę dnia spędzam w szkole? Tracę ładną pogodę na rzecz przedmiotów, o których za jakieś 10 lat nie będę pamiętała. A później mówcie mi, że się gorzej uczyłam! Co ja poradzę, że ptaki za oknem są ciekawsze od niektórych nauczycieli?

4. Zbliża się koniec roku szkolnego.

Każdy kto się uczył, bądź teraz się uczy, wie co oznaczają kwiecień, maj i czerwiec. Poprawki, zaliczenia, uzupełnianie ocen, dodatkowe prezentacje... No bo przecież pierwsze miesiące są po to by nic nie robić i dopiero na końcu trzeba trochę zmęczyć uczniów prawda?! W ten sposób nie pozbędziemy się zimowej chandry. Co najwyżej przerodzimy ją w ciągłą depresję.



 5. Wszyscy nagle stają się optymistami.

 Zauważyłam, że od pierwszego dnia wiosny, nagle wszyscy zaczęli się z tego powodu cieszyć. Nie rozumiem tego! Jak można tak z dnia na dzień zrezygnować z ogarniającego nas pesymizmu na rzecz optymizmu? To jest nierealne!

6. Wszyscy wyciągają mnie z domu.

"Jeeej jaka ładna pogoda! Pójdziesz ze mną na spacer?". W tym momencie chcę powiedzieć nie. Co za różnica jaka jest pogoda? Nie będę przecież czytać książek w towarzystwie, bo mi przeszkadzają w czytaniu. Jak ja mam się wyrobić z czytaniem, jak wszyscy się upierają bym poszła z nimi na spacer, trening lub na zakupy? I wtedy rodzi się problem, którego by nie było, gdyby nie nadeszła wiosna!

7. Wydawnictwa wydają dużo książek.

No dobra, nie ma czegoś takiego jak za dużo książek, jest za mało półek. Ale nie uważacie, że to lekka przesada, że zimą jest bardzo mało premier, a wiosną
nagle rzuca się na nas ze 30 książek na miesiąc? Jak mamy wyrobić się z kupowaniem i czytaniem? Nie lepiej, żeby to wszystko rozłożyło się na kilka miesięcy?



A z czym Wam się kojarzy wiosna? Czy tak jak ja jesteście jej przeciwnikami, czy raczej na odwrót - to Wasza ulubiona pora roku? 



Mam nadzieję, że podoba Wam się wystrój bloga. Bo choć nie lubię wiosny, to muszę przyznać, że ten odcień zieleni naprawdę mi się podoba. Oczywiście nie mogło zabraknąć chłodnych barw, ale mam nadzieję, że Wam nie przeszkadzają. Jeżeli nowy wygląd się przyjmie, to na jakiś czas zostanie :)

Trzymajcie się cieplutko (w trakcie tej zdradzieckiej pory roku)!
Pozdrawiam!
Lexi D.



czwartek, 16 marca 2017

W pogoni za wolnym czasem...

Witam kochani!
Na początku chciałabym Was przeprosić za tak długi okres bez żadnego postu :< Ostatnio mam strasznie dużo na głowie, 2 tygodnie temu się przygotowywałam do wyjazdu, w kolejnym tygodniu byłam na wymianie uczniowskiej, a teraz z kolei muszę nadrabiać zaległości :< Nie chciałam by się to odbiło na blogu, ale niestety, nie dałam rady tego uniknąć :<
Postaram się w najbliższym czasie poprawić swoją aktywność, mam nadzieję, że niedługo będzie po staremu.
W związku z tym, że tak długo mnie nie było, to pomyślałam, że post o szukaniu wolnego czasu na czytanie książki były ciekawym pomysłem. Mam nadzieję, że się Wam spodoba :D

Dlaczego szukam czasu?

Nie chodzi już o to, że po prostu czuję się jak robot wykonujący polecenia nauczycieli. Chciałabym się odprężyć, a książka jest na to najlepszym sposobem.
Aktualnie przydałby mi się czas na przeczytanie książek, gdyż po raz pierwszy dostałam od wydawnictw nie dwie książki do przeczytania w miesiąc, a cztery (patrzcie jakie cuda <3)

Trzy z nich jest to seria napisana przez pewną autorkę, z którą będę miała możliwość się spotkać 1 kwietnia na Pałacowym Uniwersytecie Fantastycznym w Pałacu Młodzieży w Szczecinie. Także, jeżeli  ktoś jest ze Szczecina lub okolic to serdecznie zapraszam na stronę wydarzenia , gdyż poza wieloma atrakcjami możecie też spotkać mnie i będzie możliwość pogadania ze mną o książkach <3

A teraz właściwa część, czyli: JAK SZUKAĆ CZASU NA CZYTANIE?

W dzisiejszych czasach ciężko znaleźć chwilę na przeczytanie książki. Rozprasza nas szkoła lub praca, a jak nie one to social media jak facebook, czy instagram, no bo przecież "muszę się dowiedzieć co napisali, prawda?!". 
W pogoni za czasem na czytanie znalazłam kilka sposobów na czytanie.

1. Czytam w wannie.
Kiedyś nie lubiłam gorących kąpieli. Umiałam wejść do wody, umyć się i po 5 minutach być gotowa. A teraz? Gorąca kąpiel zajmuje mi minimum pół godziny, bo czytam książkę. Zwykle stawiam sobie wyzwanie, by przeczytać minimum 10 stron, a najlepiej przeczytać cały rozdział. 

2. Biorę książkę ze sobą, gdy idę do toalety.
Tak. Serio. Jedni biorą gazetę, inni telefon, a ja idę z książką. Dziennie, spędzamy w toalecie co najmniej 10 minut, a to wcale nie jest tak mało. Możemy wtedy przeczytać kilka stron, a jak nas zaciekawią, to może zostaniemy na dłużej?

3. Zawsze biorę książkę do torebki, gdy idę na miasto.
Po co? Jadąc tramwajem lub autobusem siedzę bezczynnie 20 minut. A tak, mam łącznie 40 minut na czytanie! Ja się nie nudzę w czasie jazdy i jeszcze czytam książkę. Przyjemne z pożytecznym!

4. Bez książki nie pójdę do szkoły.
Naprawdę. Za każdym razem mam książkę w torbie. Po co? Nie żeby czytać na przerwach, chociaż czasem i to mi się zdarza. Czasami nauczyciele robią luźne lekcje (okay, to rzadziej), ale częściej zdarza mi się napisać sprawdzian zanim inni skończą, a w takim wypadku, po prostu wyciągam książkę i czytam. Jest to jedna z tych niewielu form rozrywki, na które nauczyciele się nie wkurzają. No bo przecież chyba nie będę podpowiadać kolegom na sprawdzianie, korzystając z cytatów z książki, co? 

5. Czytam przed snem.
Wyrobiłam sobie taki nawyk, że nie ważne o której idę spać, muszę przeczytać chociaż kilka stron przed snem. Z tego powodu, książka jest zawsze przy mnie i znacznie przyjemniej mi się śpi :)

Tymi 5 sposobami, każdego dnia zyskuję około 2 godzin czytania. Nie robię praktycznie nic, a mogę przeczytać sporo. 

Mam nadzieję, że nie zanudziłam Was tym postem. Jeżeli macie jakieś prośby, w kwestii tego, co chcielibyście na moim blogu przeczytać, to dajcie mi znać, a postaram się zrobić to, o co prosicie ;)

Pozdrawiam cieplutko!
Lexi D.