sobota, 15 listopada 2014

Rozdział I.

Na to bym nigdy nie wpadła. Jestem kompletnie zaskoczona tym co powiedziała moja nauczycielka.
Jestem Ola, mam 14 lat. Dzień zaczął się właściwie normalnie. Chodzę do szkoły z internatem znajdującej się na środku Morza Bałtyckiego. Niewiele osób o niej wie, ponieważ nie ma jej na żadnej mapie. No, prawie. Jest specjalna mapa, do której mają dostęp tylko, tacy jak ja.
Ale kim ja właściwie jestem, skoro uważam się za kogoś specjalnego? No cóż, to już trochę trudne do wyjaśnienia, tym bardziej, że sama wiem o tym od niedawna. Jestem córką dobrej czarownicy i, jak można się pewnie domyślić, "złego" szatana. Dokładnie tego samego, który był jednym z aniołów Boga zanim przeszedł na złą stronę. Choć moje geny wskazują na co innego, jestem prawie zwykłym człowiekiem, zachowuję się i wyglądam jak oni. Moja matka uważa, że to minie z czasem, ale najpierw muszę przejść specjalne szkolenie. Dlatego trafiłam tu.
W tej szkole uczą się wszyscy, których rodzice używają magii. Jednak bardzo rzadko się zdarza, właściwie nigdy, żeby czarownica zadawała się z diabłem, zwłaszcza ta dobra. Wszyscy myślą, że jestem córką czarownicy i czarodzieja. Nie jest to całkowita ucieczka od prawdy, ponieważ oboje z moich rodziców umie korzystać z magii. Moja matka, najsławniejsza i najbardziej szanowana z czarownic, robi wiele dobrych rzeczy, chociaż nie zawsze to widzimy. Natomiast mój ojciec... on robi rzeczy, które wszyscy dostrzegają. To przez niego ludzie zabijają, okradają, gwałcą. Ucieszyłam się, gdy powiedziano mi, że nie muszę robić takich rzeczy.
Gdy obudziłam się dziś rano, tak samo jak każda inna osoba, nie chciałam wstawać z łóżka. Do tego jednak przekonała mnie moja współlokatorka mówiąc:
- Wstawaj ! Pamiętasz, że dzisiaj w końcu sporządzimy eliksir wspomagający naukę? To będzie mój pierwszy wywar!
Nie byłam tym tak podekscytowana, jak ona, ale bardzo lubię tematy związane z alchemią. Eliksir wspomagający naukę nie jest wcale trudny, zwłaszcza kiedy już praktykuje się magię.
Wiele osób w moim wieku nie może jeszcze czarować. Magia, zazwyczaj się ujawnia u dzieci w wieku 16 lat, ale każdy wie, że dziecko będzie uprawiało czary, jeśli i jego rodzic to robi. W moim przypadku tego rodzaju umiejętności ukazały się rok temu, co zaskoczyło wiele osób. Szkoła nie do końca wiedziała co ze mną zrobić, ponieważ program nauczania wymyślono tak, bym w wieku 18 lat stała się pełnoprawną czarownicą. Ech... co ja mogłam poradzić? W każdym razie jestem teraz na przyspieszonym szkoleniu. Uczę się ze swoimi rówieśnikami, ale jednocześnie mam indywidualne zajęcia, na których nabywam wiedzę przekraczającą podstawy obowiązujące osoby z mojej klasy.
A teraz, może wytłumaczę o co chodzi z tymi eliksirami. Osoby, które nie potrafią czarować, mogą uwarzyć eliksir, jeśli mają odpowiednie składniki. Problem tkwi w tym, że bez użycia magii trzeba się bardzo spieszyć. Niektóre składniki bardzo szybko rozpuszczają się w pewnych substancjach albo na odwrót - nie robią tego. Czarownica jest w stanie zatrzymać coś w czasie (w przypadku tych pierwszych) albo przyspieszyć (jeśli chodzi o te drugie). W tym czasie możemy dodawać inne substancje bez ryzyka, że coś się może nie udać. Są też sytuacje, gdy trzeba czekać kilka godzin, zanim coś się uwarzy, by potem dodać jakiś składnik. Ktoś taki, jak ja jest w stanie ominąć ten proces i doprowadzić do tego, że mikstura byłaby szybciej zdatna do użytku. Jest to jedna z wielu zalet bycia czarownicą.
A jak nas, czarownice, rozpoznać wśród ludzi ? Właściwie, teraz wydaje się to być dla mnie śmieszne. Gdy żyłam pomiędzy ludźmi nie znając swojego pochodzenia, uważałam to za coś normalnego. Wszystkie czarownice i wszyscy czarodzieje są... leworęczni. Oczywiście nie znaczy to, że każda osoba, która pisze lewą ręką, będzie używała magii. To jest tylko jedna z najbardziej charakterystycznych cech. Kolejnym, z takich najwidoczniejszych oznak bycia magiem, jest znamię. Od naszego urodzenia widnieje ono na naszych karkach. Widzą je tylko stworzenia magiczne, dlatego ludzie nas nie rozpoznają.
Cały czas rozmyślam o tym, kim jestem. Właśnie to utrudniało mi dzisiaj koncentrację, co nie obeszło uwagi mojej nauczycielki historii zaklęć. To były moje ostatnie zajęcia w tym tygodniu, ponieważ nazajutrz czekał mnie weekend. Niestety, fakt bliskości wolności nie sprawił, że nauczyciele skrócili mi zajęcia. Mało tego - w planie zamiast mniej, miałam o wiele więcej godzin lekcji. A to wszystko przez to, że umiejętności szybciej się ujawniły...
- Pokaż mi swoje plecy. - usłyszałam słowa nauczycielki.
- Słucham ? - zapytałam z niedowierzaniem i lekkim strachem. Od roku unikałam różnych lekarzy i załatwiłam sobie lewe, dożywotnie zwolnienie z w-fu. Zrobiłam wszystko,żeby nie musieć pokazywać komukolwiek tylnej części mojego ciała, a tu, proszę. To nie było tak, że ja nie chciałam tego zrobić. Wręcz odwrotnie, korciło mnie, by podzielić się z kimś swoją tajemnicą. Wiedziałam jednak, że nie powinnam. Reakcja tej osoby mogłaby zniszczyć wszelkie moje starania.
- To co słyszałaś. - odpowiedziała niewzruszona historyczka.
Nie miałam wyboru, musiałam to zrobić. Nie ukrywając niechęci, powoli zaczęłam zdejmować swoją luźną bluzkę, która pomagała mi ukrywać mroczny sekret.
- Mogłam się tego spodziewać - mamrotała - To było takie oczywiste, a ja tego nie zauważyłam. Trzeba coś z tym zrobić... O tak...
- Co chce pani ze mną zrobić ? - zapytałam przez łzy. - Proszę ! Błagam! - opadłam na kolana - Proszę nikomu o tym nie mówić !
Spojrzała na mnie. Nie wyglądała, jak osoba żądna mordu, ale kto ją tam wiedział... Miałam wrażenie, jakby patrzyła na mnie bardziej opiekuńczo, niż nagannie.
- Słońce drogie... Nie mam zamiaru mówić o tym komukolwiek. Wiem, że musisz to ukrywać, sama też bym to zrobiła na twoim miejscu. Ale... Czy ty wiesz, co one ci dają ?
- Powód do zniszczenia mnie ? - zapytałam niepewna. Nigdy nie zastanawiałam się nad tym, co mam. Zawsze myślałam, że jest to powód do pośmiewiska.
- Skarbie, nawet tak nie myśl ! Nigdy nie zastanawiałaś się nad tym co potrafisz ?
- No... nie.
- Jesteś silniejsza od wszystkich osób w tej szkole, wiesz co to znaczy? - już otwierałam usta do odpowiedzi, ale przerwała mi - Jesteś w stanie robić rzeczy, o których wszyscy tu marzą.
- Nie wiedziałam. Ja...
- Jest jeszcze coś. Ta umiejętność jest niespotykana, ale jestem pewna, że z czasem jej nabierzesz.
- Jaka to umiejętność ?
- Możesz wejść do lustra. - patrzyłam na nią. Myślałam, że sobie ze mnie kpi. Ledwo mogłam patrzeć na lustro, a wchodzić do niego, nie miałam zamiaru.
- To... niemożliwe - wyszeptałam.
- To jest możliwe. Zresztą spytaj swojego ojca.
- Słucham ?
- Jest tylko jedno stworzenie na tym świecie, po którym mogłaś to - wskazała na moje plecy - odziedziczyć.
Skinęłam głową. Bez żadnego pożegnania spakowałam swoje podręczniki do torby i wyszłam zdenerwowana. Jej słowa brzmiały kompletnie nierealistycznie. Zgadzałam się jednak z jej zdaniem "spytaj swojego  ojca". Tylko on wiedział, co mnie może czekać. Oznaczało to jednak, że muszę wyruszyć na wycieczkę. Prosto do piekła.

2 komentarze:

  1. Zapowiada się ciekawie:) pisz dalej, z pewnością będę sledzila kolejne rozdziały:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Prosto do piekła! Jej! Ktoś jedzie ze mną? Może będą pamiątki? Rogate czapki, mini-widły, koszylki "i love hell"?

    OdpowiedzUsuń

Jak już tu jesteś, to może zostawisz coś po sobie? Dzięki!