środa, 10 grudnia 2014

Rozdział VI.

- Kup go! Kup go! Kup go! - krzyczały Karolina i Eleonora.
Właśnie wpatrywałam się w lustro. Strój kąpielowy jakimś cudem leżał na mnie doskonale. Niebieski stanik bez ramiączek podkreślał jasną karnację skóry. Turkusowe spodenki do kąpieli w hawajskie kwiatki dodawały egzotycznego charakteru budowie mojego ciała.
- No dobra. - odparłam. Podeszłyśmy do kasy by zapłacić za nasze zakupy. Mimo mojego wcześniejszego stwierdzenia, 1000 złotych mi nie wystarczyło. Dziewczyny wzięły ze sobą dużo kasy, dlatego dołożyły mi trochę pieniędzy, które miałam oddać im w akademiku.
Kenji w czasie tego wyjścia cały czas mnie obserwował, jakbym miała po chwili podpalić laskę dynamitu.
- Jestem wykończona. - powiedziałam. Gdy spojrzałam na zegarek, była już 15.00 - Wracamy do szkoły?
- A może najpierw pójdziemy coś zjeść ? - zapytała Eleonora - Bardzo rzadko mam okazję pójść do KFC.
- Może lepiej nie... - zastanowiła się Karolina - Dzisiaj w szkole jest włoskie jedzenie, a ja mam wielką ochotę na spaghetti.
- Skąd wiesz ? - zdziwiła się Eleonora.
- Mam kontakty - na twarzy mojej przyjaciółki pojawił się łobuzerski uśmiech.
- No to faktycznie lepiej wracajmy do szkoły na obiad, bo z przyjemnością zjadłabym lazanię.
Anioł otworzył bagażnik. Z dziewczynami spojrzałyśmy po sobie i wybuchłyśmy gromkim śmiechem, bo w samochodzie było już bardzo dużo toreb i kolejne by się nie zmieściły.
- Może ja usiądę z przodu, a na tyle, obok was, położymy pozostałe torby.
- Okey - równocześnie z Karoliną odpowiedziałyśmy, po czym usiadłyśmy na dużej kanapie, a pomiędzy siebie postawiłyśmy pakunki.
Do szkoły jechaliśmy w kompletnej ciszy. Brakowało mi takich wyjść. Od roku, czuję się inaczej. Nie wiem, dlaczego ale mam wrażenie, że coś się wtedy stało. Coś co sprawiło, że moja moc się pokazała, skrzydła wyrosły, a matka zaczęła się bać. Na dodatek, gdy próbuję coś przypomnieć sobie z okresu, w którym nie umiałam używać magii, niewiele widzę. Wszystko jest jakby spowite mgłą, szczegóły zamazane. Jedyne co dostrzegam to cudowne, fiołkowe oczy wpatrujące się we mnie. Przez chwilę nawet pomyślałam, że znam ich właściciela, ale po chwili myśl zniknęła.

 ***

 Nie chciałem się z nią spotkać po jej wypadku i pobycie u pielęgniarki. Szybko, zanim wyszła na korytarz, odszedłem do swojego pokoju. 
Do głowy powróciły kolejne wspomnienia. Ja i Ola, trzymający się za ręce. Jej cudowne oczy, wobec mnie bardzo ufne. Mieliśmy zamiar być ze sobą zawsze. Wiek, który nas różnił, zdawał się nieważny. Niestety los, musiał nas poróżnić. 
Nie do końca wiem, kto mnie zabił. Tamtego dnia wraz z Olą wyszliśmy do kina. Oglądaliśmy film, jedliśmy popcorn...byliśmy szczęśliwi. Po seansie, chciała pójść do kiosku po gazetkę dla nastolatek. Przeszliśmy na drugą stronę ulicy, tłum nie był w stanie rozłączyć naszych dłoni. Staliśmy krótką chwilę w kolejce, a potem Ola zapłaciła za pismo. Nigdzie nam się nie spieszyło, dlatego wolnym krokiem skierowaliśmy się na parking, na którym zostawiłem swój samochód. Byliśmy zaledwie pięć metrów od naszego transportu, gdy z naprzeciwka nadjechał jakiś pirat drogowy. Niewiele się zastanawiając, odepchnąłem swoją dziewczynę, ale siebie niestety nie potrafiłem uratować. Poczułem ogromny ból, gdy po moim ciele przejechał pojazd. Nie trwało to długo - po chwili byłem już martwy. Pamiętam, jak Ola klęczała nad moim ciałem, płakała i waliła w asfalt. Chciałem przekonać ją by przestała, bo mogła sobie zrobić w ten sposób krzywdę, ale nie potrafiłem, bo moje ciało zmieniło się w proch. 
Po kilku sekundach nie leżałem już na asfalcie. Znajdowałem się w czerwonej nicości. Naprzeciwko mnie stał mężczyzna. Nie znałem go, ale aż mnie ciarki przeszły na jego widok.
- Witaj, jestem Lucyfer. - powiedział. - Właśnie umarłeś i trafiłeś do piekła. Twój obowiązek, Mikołaju, to słuchanie moich rozkazów.
- Kim ja jestem? - zapytałem. Wtedy na chwilę zapomniałem o wszystkim. Byłem wrakiem człowieka.
- Za życia, byłeś Mikołajem Platem. Po śmierci musisz przybrać nowe imię. Nazywasz się Mike.
- Czym jestem? - kolejne głupie pytanie.
- Demonem. Wiem kim byłeś, Mike. Dlatego mam dla ciebie specjalne zadanie, któremu na pewno podołasz. Moja córka, Ola właśnie straciła chłopaka, ale udało mi się usunąć go z wszystkich wspomnień z nim związanych. W każdym razie, nie ma teraz osoby, która mogłaby jej pilnować, a jest to bardzo ważne, bo gdy zrozumie, jaką moc skrywa, może zniszczyć świat. Twoim zadaniem jest dopilnowanie tego, by krzywda jej się nie stała, bo chciałbym uczestniczyć w przyspieszonej apokalipsie. Czy to jest zrozumiałe?
Przytaknąłem. Miałem obserwować i dbać o bezpieczeństwo osoby, którą kochałem, ale ona mnie nie pamiętała.

***

Jest cudowna. Wpatrywałem się, jak rozpromieniona siadała obok swoich przyjaciół. Kiedyś jej towarzyszyłem, ale przez diabła, nawet tego nie pamięta.
Przy sąsiednim stoliku siedziały anioły, które patrzyły na mnie wilkiem. Nawet słyszałem ich myśli skierowane do mnie "Wynoś się stąd!", "Tylko tu przeszkadzasz!". Miałem gdzieś ich przekazy. Moje myśli cały czas wypełniała Ola. "Obiecuję", pomyślałem "sprawię, że sobie przypomnisz".
Ona i jej przyjaciele wstali, zaczęli się ze sobą żegnać i iść w swoim kierunku. Wiedziałem co chcieli zrobić tego wieczoru. Mieli zamiar pójść na imprezę u Eryka, dwa lata starszego chłopaka. Jego rodzice są jednymi ze sponsorów tej szkoły, dlatego ma prawo do korzystania z auli i znajdującego się w pobliżu basenu. Za życia, nienawidziłem tego gościa. Podrywał każdą dziewczynę, którą spotkał, nawet Olę. Na szczęście udało mi się wybić ją z jego pustej głowy, gdy jako starszy kolega dałem mu radę. Jednak skoro nikt mnie nie pamięta, Eryk mógł znów startować do córki szatana. Oznaczało to, że musiałem pojawić się na basenowej imprezie.

1 komentarz:

Jak już tu jesteś, to może zostawisz coś po sobie? Dzięki!