piątek, 3 lipca 2015

Rozdział XIX.

Nigdy nie wiadomo, kiedy nastanie początek, a kiedy koniec. Każdego dnia trzeba oswajać się z myślą, że się żyje, bądź jak w moim przypadku - nie żyje. Smutne w śmierci jest to, że nagle trzeba pozbyć się z pamięci bliskich, a także tych dalszych znajomych. Trzeba zapomnieć o rodzinie, czy miłości. Ja nie mogłem.
Każdego dnia śmierć zdawała mi się być bardziej odległa. W czasie swojego dotychczasowego życia, nigdy nie czułem się bardziej żywym. Ale cóż z tego, jeśli na świecie żyje tylko jedna prawdziwa osoba, która wie kim byłem. Gdyby to nie była osoba, którą kocham, nie wiem, co by się ze mną stało.
Jestem samotny, choć wokoło otaczają mnie różne istoty.
Jestem głupi, choć moja wiedza przekracza tę, którą ma wielu naukowców.
Jestem bezmyślny, choć każdy krok który zrobię jest dokładnie przemyślany.
Jestem nieczuły, choć zawsze płaczę, gdy kogoś zranię.
Jestem, choć nie powinienem być.
Nic tego nie zmieni.
Chciałbym coś zmienić w swojej przeszłości. To jak traktowałem innych, czy choćby to, jak się uczyłem i z jakim dystansem podchodziłem do nauki. Choć teraz cały świat zapomniał o moim istnieniu, jest niewiele istot, które mnie znają. Znają, aż za dobrze.
Coś się ze mną dzieje. Jeszcze nie wiem co. Ale jak się dowiem, będę chciał to zniszczyć. Inaczej to zniszczy mnie.

***

Stanąłem przed lustrem w moim pokoju akademickim. Wyglądałem tak samo jak zawsze. Ale wiedziałem, że coś chce mnie opanować. Coś złego.
Cieszyłem się, że przez tydzień, na terenie Akademii nie będzie Oli. Miałem czas na ujarzmienie tej bestii.
Moje oczy zwykle były czerwone niczym ogień. Ten potwór sprawił, że stały krwistoczerwone.
Byłem wściekły. Walnąłem głową o stół. Nie dało mi pożądanego ukojenia.
 Chciałem pokonać coś czego nie widziałem. To nie jest łatwe.
- Czy zostałem opętany? - zapytałem siebie przez zaciśnięte zęby. Uderzyłem pięścią w szafę. Nie zabolało mnie to. Gorzej z szafą. Dokładnie po środku zrobiła się dziura pełna niebezpiecznych drzazg i niepotrzebnym kawałków deski. Użyłem piekielnej magii, żeby po szkodzie nie zostało żadnego śladu. Potem stwierdziłem, że chcę móc się odprężyć w sposób, w jaki zrobiłby to ktoś śmiertelny. Wyjąłem komórkę. Znalazłem jakąś gierkę na zabicie czasu. I tak zabijałem czas, aż bateria się nie rozładowała. A potem podłączyłem ją do ładowarki i znowu grałem.

***

Nie miałem żadnych wieści od Oli. Minęły 3 dni, od kiedy wraz z przyjaciółmi wyruszyli. Najgorsze było to, że sam nie wiedziałem gdzie się znajdowali. Gdybym posiadał taką wiedzę, byłbym w stanie tam się przenieść. Mógłbym Oli towarzyszyć w czymkolwiek ona tam uczestniczyła. Zadawałem sobie wciąż pytania: Czy za mną tęskni? Kiedy wróci? Jak ją tam traktują? Czy czuje się dobrze? Czy jest bezpieczna? Nie umiałem znaleźć odpowiedzi.
Czekanie to najgorsze co można robić. Czekać to znaczy mieć nadzieję, że coś czego się pragnie przybędzie. Ale nigdy nie ma pewności, czy rzeczywiście tak się stanie. A jak to się nie wydarzy, nadzieja umiera. A wraz z nią nasze szczęście.
Co jeśli Ola nie wróci? Co jeśli ją tam zabiją? - takie zadawałem sobie pytania. Bałem się o nią. Bałem się, że ją stracę na zawsze.
Złapałem za wisiorek ze świnką morską. Osobiście chciałem przytulać się do tego godzinami. Stworzenie, które próbowało mnie opętać, chciało mnie zmusić do zerwania łańcuszka z szyi i wyrzucenia przez okno. Ale nie ze mną takie numery.
- Kim jesteś?! - krzyczałem. - Czego ode mnie chcesz!?
Usłyszałem chichot. Przerażający, przepełniony nienawiścią chichot. Bardzo mi przypominał śmiech klauna. Był troszeczkę histeryczny. 
Przez głowę przebiegła mi myśl: Czy opętał mnie klaun? Ale po chwili zbeształem się za taki absurdalny pomysł.
Cokolwiek to było, musiałem to pokonać. Dla swojego bezpieczeństwa. Dla Oli bezpieczeństwa. Ogólnie: Dla niej.

***

Byłem wtedy na plaży, wraz ze swoim przyjacielem z dzieciństwa. Miałem wtedy 8 lat, a jego rodzice nas zabrali nas nad morze, żebyśmy mogli choć jeden dzień odpocząć. Biegaliśmy, budowaliśmy zamki z piasku, pływaliśmy. Wszystko wydawało się być dobrze. Ale nie było.
W pewnym momencie nadeszła ogromna fala. My popłynęliśmy trochę za daleko, rodzice mojego przyjaciela wyglądali, jak mrówki z miejsca, w którym się znajdowaliśmy. Woda zbierała się nad nami. Dryfowaliśmy. Nigdy się nie bałem, tak jak wtedy. Próbowaliśmy stamtąd uciec, płynęliśmy ile tylko sił mieliśmy w nogach. Ale nam ich nie wystarczyło. W połowie drogi, mój przyjaciel dostał skurczu nogi.
Mój przyjaciel zaczął płakać. Zawtórowałem mu. Ciągnąłem go, on też próbował, ale skończyło się na tym, że jego ręka niewiele pomagała moim małym nogom i ręce. W pewnym momencie wyśliznął mi się z ręki.
- Miki! Miki! - zaczął piszczeć, gdy fala zaczęła go pożerać.
- Adam! - krzyknąłem. Rzuciłem się w jego stronę. Ale coś się z nim stało. Nic nie mówił. Chyba nie oddychał. Stał się dziwnie lekki. Zabrałem go na plażę, gdzie jego rodzice nas szybko dopadli z ratownikiem u boku.
Mężczyzna zaczął mu robić masaż serca. Jako dziecko byłem przestraszony, myślałem, że ten mężczyzna chce coś zrobić mojemu najlepszemu przyjacielowi. Spojrzałem na jego rodziców, którzy mieli łzy w oczach. Skoro oni pozwolili ratownikowi to robić, to ja też mogłem.
Spojrzał na nas smutno. Gdy jego spojrzenie padło na mnie, miałem wrażenie, że cały smutek zebrał się w jego ciemnobrązowych tęczówkach.
- Przykro mi. - odparł tylko.
To oznaczało tylko jedno. Nawet jako ośmiolatek, zrozumiałem o czym on mówił. Mój przyjaciel umarł. Nie byłem mu w stanie pomóc. To tego dnia obiecałem sobie, że kogokolwiek znowu pokocham, choćby po przyjacielsku, ocalę, choćby nawet przed komarem.

10 komentarzy:

  1. Tak dla zobaczenia czy mi się spodoba postanowiłam przeczytać ten rozdział. Powiem, że nie mam pojęcia o co chodzi, ale było ciekawe. Chyba zacznę nadrabiać resztę. :)
    Zapraszam :)
    Raven

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wielkie dzięki! Cieszę się, że opowiadanie się podoba i mam nadzieję, że reszta także Cię nie zawiedzie!

      Usuń
  2. Podoba mi się, trochę krótki ale jest super. :)
    wspólna obserwacja ? http://inna-historia-stefana.blogspot.com/
    ja już twój obserwuję :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że się podoba :) Ja również zaobserwowałam :)

      Usuń
  3. Cześć! Chciałam napisać, że zostałaś nominowana do Tagu. Więcej informacji znajdziesz tutaj: http://blue-spark-books.blogspot.com/2015/07/tag-czyli-zostaam-nominowana.html :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wielkie dzięki! Zaraz wezmę się do odpowiedzi! :D

      Usuń
  4. No witam! Dzięki Fb znalazłam Cię! Piszesz bardzo fajnie, bez błędów (a przynajmniej ich nie zauważyłam) i krótko mówiąc po prostu mi się podoba! ;) jedyne co bym Ci zaproponowała to żebyś pisała imiona bohaterów, z których perspektywy jest pisany dany akapit czy cały rozdział...wiesz żeby było się łatwiej zorientować czy to Mike czy Szatan czy ktoś jeszcze inny..;)
    To tyle..pozdrawiam i weny życzę! ♡

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam Olu! Cieszę się, że ci się podoba :) Co do pisania perspektywy - właściwie to nie uważam tego za potrzebne. Charakterystyczne dla tej historii jest to, że jest pisana z zaledwie dwóch perspektyw - Oli i Mike'a. A skoro tak, to da się odróżnić kiedy mówi dziewczyna, a kiedy chłopak.
      Dziękuję za życzenia weny, na pewno się przyda ;)
      Pozdrawiam ;)

      Usuń
  5. Ciekawy rozdział, a swoją drogą pomy z klaunem wcale nie był taki absurdalny! ^_^

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdział najlepszy do tej pory. Zwłaszcza początek!

    OdpowiedzUsuń

Jak już tu jesteś, to może zostawisz coś po sobie? Dzięki!