sobota, 10 listopada 2018

O lekturach, których nie przeczytałam, ale po maturze zamierzam to zmienić

Cześć kochani!

Długo mnie tu nie było :/ Niestety, nauka trwa, olimpiady się piszą, matury próbne szykują... Jednak tak łatwo się mnie nie pozbędziecie ;)
Skoro szkoła dość intensywnie rozporządza teraz moim życiem, pomyślałam, że czemu miałabym tego nie wykorzystać? Literatura i szkoła mają wspólny temat - lektury szkolne.

Ach, lektury szkolne! Moja największa zmora. Choć książki, jak wiecie, czytać uwielbiam, przy lekturach szkolnych często odpadam. Moja umiejętność wciągnięcia 400 stron w jeden dzień wygasa, gdy te strony okazują się należeć do Reymonta czy Sienkiewicza. Z tego powodu, wiele razy odpuściłam sobie lekturę szkolną na rzecz interesujących mnie książek - i szczerze powiedziawszy wcale tego nie żałuję. Bo tak właściwie...  na maturze chyba bardziej przyda mi się znajomość dziewięciu, bardziej intrygujących mnie utworów, niż jednego, z którego niewiele pamiętam? Tak przynajmniej to sobie tłumaczę.

Są jednak takie dzieła, których nieznajomość aż mnie boli. Nie przeczytałam ich, nie dlatego że nie chciałam, ale z powodu braku czasu. Ucząc się na 4 rozszerzenia, czasu poza szkołą mam naprawdę niewiele. A muszę go wykorzystać na zadania domowe, powtórzenie wiadomości z lekcji, czas dla siebie, pracę nad olimpiadami... Gdzie tu czas na lektury? Chętnie bym siedziała codziennie do 2 w nocy i czytała, ale mój mózg chyba nie dałby rady. I tak oto wiele lektur po prostu straciłam :<

A więc cóż to za książki? Już Was nie męczę i zapraszam do zapoznania się z zestawieniem :D


„Wesele” akurat przerabialiśmy w szkole lekko ponad miesiąc temu. Niestety, po doświadczeniach z III częścią „Dziadów” boję się czytać takie lektury - okazuje się, że zdaniem nauczycieli nie wynoszę z nich odpowiednich informacji. Zauważyłam, że czytając streszczenia i słuchając omówienia na lekcji, dowiaduję się po prostu więcej. I choć chciałabym móc takie lektury czytać, czasu nie wystarcza mi na to, bym zrobiła to z taką dokładnością, jakiej nauczyciele ode mnie oczekują.


„Romeo i Julia” to dzieło, na które czaję się już dobre 6 lat. Kiedy było to akurat moją lekturą, przeżywałam swego rodzaju bunt - stwierdziłam, że nie przeczytam tego, bo nie pozwolę dysponować swoim czasem. Chciałam, by przeczytanie tego dzieła, było moją decyzją. I taką ją też sobie zostawię, dlatego przeczytam to dopiero po maturze. A kiedy? Tego nie umiem Wam powiedzieć :')

„Kordiana” bardzo chciałam przeczytać, kiedy był moją lekturą, ale akurat wtedy byłam w trakcie intensywnych przygotowań do konkursu i po prostu nie miałam czasu na nic. Dlatego zdecydowanie muszę to kiedyś nadrobić.


No i siara... Nie przeczytałam „Oskara i Pani Róży”... Na swoje usprawiedliwienie mam to, że kiedy było to moją lekturą, poszliśmy na sztukę na podstawie tej historii i po tak silnych emocjach, jakie ta mi zafundowała, nie byłam w stanie sięgnąć po tę powieść. Ale to nadrobię, obiecuję!


„Mistrz i Małgorzata”, która również przypadała na okres moich przygotowań do konkursu. Ta historia sama przez siebie mówi „Przeczytaj mnie!” i po maturze zdecydowanie będę musiała spełnić jej oczekiwania.



„Skąpca” Moliera chcę przeczytać, bo gdy omawialiśmy go w gimnazjum na lekcjach, wydawał mi się bardzo ciekawy. Mam zamiar przekonać się czy rzeczywiście takim jest :)


Tyle z lektur, których wstydzę się, że jeszcze nie przeczytałam. A czy Wy macie takie lektury? I jaki macie stosunek do czytania lektur w szkołach? Uczniowie robią to Waszym zdaniem bardziej dla siebie czy nauczyciela? Jestem bardzo ciekawa Waszych opinii! :D

Ze względu na to, że ostatnio siedzę w rytmie szkolnym, takie tematy są mi bliższe. Pomyślałam, że mogłabym to wykorzystać i w najbliższym czasie przygotować cykl lekturowy, w którym trochę bym jeszcze ponarzekała na lektury. Co Wy na to? ;) Dajcie znać w komentarzach! ;)


Do przeczytania!
Pozdrawiam!
Lexi D.

10 komentarzy:

  1. Sama wielu lektur szkolnych nie przeczytałam, aż wstyd! Ale teraz jakoś nie mam motywacji żeby po nie sięgać. Chociaż kto wie, może kiedyś... :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest tyle wspaniałych książek, które od nadrabiania odciągają, co? ;) Mam nadzieję, że mimo wszystko niektóre lektury przyciągną do siebie w odpowiednim momencie :)

      Usuń
  2. A ja te lektury czytałam wszystkie, oprócz Kordiana. Ja z kolei np. jako jedyną lekturę zaczęłam, a porzuciłam przy końcu to Kamienie na Szaniec, ale raczej do nich już nie powrócę. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kamieni na szaniec jakoś się złożyło, że moja klasa nie miała :) Chociaż szczerze powiedziawszy nie za bardzo mnie do nich ciągnie :/

      Usuń
  3. Ja przeczytałam jedynie Mistrza i Małgorzatę - za moich czasów była to lektura na rozszerzeniu i żałuję, że nie ma jej na podstawie bo jest naprawdę świetna :D
    http://whothatgirl.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas też jest na rozszerzeniu, ale polonistka stwierdziła, że warto to przerobić :)

      Usuń
  4. Ja lektury szkolne czytałam, prócz "Folwarku zwierzęcego", co do tych tylko "Oskar i Pani Róża" byłyby mnie w stanie z powrotem przyciągnąć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Folwarku zwierzęcego też nie przeczytałam :< Z Orwella bardziej mnie ciągnie do Roku 1984, zobaczymy czy kiedyś nadarzy się okazja :)

      Usuń
  5. Sama nie czytałam lektur szkolnych. Czytałam, bo lubiłam, ale to na co miałam ochotę, a nie to co mi kazano :)

    OdpowiedzUsuń
  6. "Kordian" to piękny tekst, ale trzeba się liczyć z tym, że trudny. Bez kontekstów, zwłaszcza historycznych, politycznych może być problem ze zrozumieniem go. Ale za to, kiedy już się zrozumie - cóż to za piękna utwór. Dramat, poemat, wszystko w jednym, poza tym analiza psychologiczna wspaniałego bohatera. Moim zdaniem Kordian to taki bohater, którego się nie zapomina. "Skąpiec" to tez ciekawy utwór, ja to czytałam także już po ukończeniu szkoły :) Mnie w nim najbardziej zainteresowała relacja ojca z dziećmi, zwłaszcza z synem.
    A mój lekturowy wstyd? To "Lord Jim". Kiedy ja chodziłam do szkoły, był lekturą, nie wiem, czy nadal jest. Poległam, nie dałam rady tego przeczytać.
    Co do kolejnego Twojego pytania, z moich doświadczeń ze szkoły wynika, że uczniowie czytali dla nauczyciela, ze strachu przed pałą, z obowiązku. Większości lektur nie lubili. Ja byłam dziwadłem i wyjątkiem, większością lektur byłam zafascynowana.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń

Jak już tu jesteś, to może zostawisz coś po sobie? Dzięki!