piątek, 23 sierpnia 2019

„Kusicielka” - recenzja #75

Autor: Natasha Lucas
Wydawnictwo:
Oficyna wydawnicza RW2010
Data wydania:
22 listopada 2018 roku
Cykl: Rasa (tom 2)
Liczba stron: 210
Kategoria: fantastyka,
paranormal romance, 16+
Moja ocena: 9/10









Science-fiction wymieszane z erotyką? Czemu nie! „Kusicielka” Natashy Lucas z pewnością zaspokoi niedosyt takich wrażeń po „Wojowniczce”!

Mikayla nigdy nie miała łatwo – matka urodziła ją tylko dla zasiłku. Choć rodzicielka ją wyzyskuje i sytuacja zmusza ją do pracy na rzecz utrzymania całego domu, dziewczyna cały czas wierzy, że los się do niej jeszcze uśmiechnie. Niestety partner jej matki nie ułatwia jej życia – insynuuje, że dziewczyna go uwodzi.
W końcu dochodzi do najgorszego – mężczyzna próbuje ją zgwałcić. W samoobronie atakuje go, a strach przed konsekwencjami zmusza ją do ucieczki. Jej czyn przeniósłby ją do więzienia w Trzeciej Strefie – a tam czekałby ją jeszcze gorszy los.
Decyduje się na ucieczkę do Drugiej Strefy — tam, gdzie ludzie boją się przebywać, gdyż teren ten należy do Rasy.
Uciekając przed chłodem i deszczem trafia do opuszczonej chaty, która okazuje się celem podróży Jareda, drugiej najważniejszej osoby wśród Rasy. Jego zaskoczenie jest jeszcze większe, gdy okazuje się, że nie dość, że w jego domu ktoś przebywa, to jeszcze jest to osoba mu przeznaczona – a on uciekał od partnerstwa, jak tylko mógł.
Strach przed połączeniem zmusza go do odtrącania Mikayli. Czy jednak uda mu się uciec przed przeznaczeniem? Czy dziewczyna skusi samotnika? Jakie konsekwencje dla Mikayli i Rasy będzie miała ucieczka dziewczyny z Pierwszej Strefy?


Natasha Lucas napisała świetną kontynuację „Wojowniczki”. Mikayla to bardzo wyrazista postać, która przeżyła wiele złego, ale walczy o siebie.
„Kusicielka” jest bardzo dobrą kontynuacją. Ukazuje jeszcze lepszy poziom, niż robił to pierwszy tom – przy pierwszym tomie moim małym zarzutem było wrażenie powtarzalności tekstów – czytając, czułam, że niektóre sceny niczym się nie różniły. W przypadku drugiego tomu znacznie się to poprawiło i wrażenie deja vu było bardzo rzadkie.
W przypadku tego tomu mam jeden zarzut – był za krótki! E-book ma zaledwie 210 stron, które wciągnęłam bardzo szybko. Gdy dotarłam do ostatniej strony, czułam porządny niedosyt. Historia totalnie mną zawładnęła i wyczekiwałam kolejnych zwrotów akcji – tymczasem dostałam epilog, który dał mi nadzieję na dalsze losy i jednocześnie zafundował kaca książkowego.
Natasha Lucas w ciekawy sposób przedstawia wewnętrzną walkę, jaka odbywa się w głowie Jareda. Mężczyzna, pamiętając o tragedii, jaka spotkała jego rodziców oraz wspominając atak, który niemal odebrał mu brata, boi się poddać swojej naturze. Wraz z nim przeżywamy te wszystkie emocje i kibicujemy, by wreszcie mógł zawalczyć o swoje szczęście, a nie tylko pozostałych mieszkańców Siedliska.
„Kusicielka” to świetne, lekko wprowadzone science-fiction – motywy tego typu są wprowadzane stopniowo i nienachalnie. Ważniejsza w tej pozycji jest relacja między Mikaylą i Jaredem, która z każdą kolejną stroną jest coraz intensywniejsza w emocjonalne doznania. Jest to pozycja, która na pewno przypadnie do gustu miłośnikom fantastyki pomieszanej z romansem.
Seria o Rasie to zdecydowanie pozycja, którą warto przeczytać w trakcie urlopu – gdy zacznie się ją czytać, oderwanie od lektury może powodować bezsenność! Akcja nie pozwala na przerwanie czytania w połowie i utrzymuje przy sobie, dopóki nie dojdzie do tego, czego każdy czytelnik wyczekuje.

Lektura „Kusicielki” przeniosła mnie na kilka godzin w niesamowity świat Rasy. Jest to pozycja, która może zaintrygować wiele osób, ale warto też dodać, że książka nie należy do najgrzeczniejszych – zdecydowanie jest to pozycja należąca do literatury dla dorosłych. Ja z czystym sumieniem mogę Wam ją polecić!

Za możliwość przeczytania serdecznie dziękuję autorce - 
Natashy Lucas <3

Czytaliście tę serię? A może dopiero ode mnie o niej usłyszeliście? Dajcie znać w komentarzach!

Do przeczytania!
Pozdrawiam!
Lexi D.

3 komentarze:

Jak już tu jesteś, to może zostawisz coś po sobie? Dzięki!