czwartek, 13 października 2016

Rozdział XL.

Witam kochani!
Mam nadzieję, że rozdział Wam się spodoba. Jeśli chcecie kolejny, pokażcie, że Wam zależy! Im więcej komentarzy tym lepiej (najlepiej 22). Przepraszam Was za ostatni brak aktywności na blogu, ale już od samego początku roku muszę się intensywnie uczyć. Postaram się zwiększyć swoją aktywność. A teraz, zapraszam Was do czytania!




__________________________________________



Czułam go. Był wszędzie i nigdzie jednocześnie. Nie mogłam kontrolować mojego ciała. On też nie mógł.
Chyba upadłam, ale nie poczułam bólu.
- Czym ty jesteś? - rozbrzmiewał w mojej głowie.
- Stworzeniem, które cię pokona. -  odpowiedziałam.
- Mnie się nie da pokonać. Jestem Bo...
- Tak, tak. Jesteś Bonzo. MAM TO GDZIEŚ. 
Poczułam jego strach. Był jakby mój, ale wiedziałam, że w tamtym momencie nie odczuwałam strachu. Czułam, że mam tyle siły, by go pokonać.
- Pokonam cię!
- Ach tak? W takim razie podnieś moje ciało.  Jak na razie leż na podłodze i jest chronione przez moich przyjaciół.
- A co powiesz na to, bym opętał tę twoją ślepą przyjaciółkę?
- Nawet nie próbuj!
- Bo co? Zaczarujesz mnie? Nie masz ze mną żadnych szans!
Wtedy to poczułam. W mojej  krwi zaczęła płynąć  obca magia. Wypełniała po kolei każdy mój narząd. Czułam się potężniejsza niż kiedykolwiek wcześniej.
- Mylisz się Bonzo. Mam coś,czego ty nigdy nie zdobędziesz.
- Nic takiego nie istnieje. - czułam jego niepokój.
-  Ja mam przyjaciół, którzy mi zawsze pomogą.
Pozwoliłam mocy zawładnąć moim ciałem. Zaczęłam słyszeć, co się dzieje wokół mnie.
- Co się dzieje? - krzyknęła Alessia.
- Nie wiem. Mogła dostać drgawek od zbyt dużej ilości magii? - odpowiedział Mike.
- Nie ma opcji!
- Nieeee!
Nie byłam pewna, czy słyszałam to w mojej głowie, czy może krzyknął to moim głosem.
Wiedziałam jedno:  byłam wyczerpana.


***


Oli się udało. Zwalczyła Bonza, narażając się na śmierć.
Dźwięk, który wydobył się z jej ust był potworny, brzmiał jak mieszanka głosów jej i Bonza. Po tym wiedzieliśmy, że wygrała walkę.
Chwilę później zemdlała.
- Co jej jest? - zapytał Kevin.
Sprawdziłem puls, by się upewnić, że na pewno tylko zemdlała.
- Zemdlała. Musi zregenerować siły po walce.
Przynajmniej taką miałem nadzieję.
- Alessio, ty z Eleonorą i szamanem zostańcie tutaj i pilnujcie Oli. Pozostali niech znajdą nauczycieli. Trzeba im powiedzieć, że już jest bezpiecznie. Ja zaraz wrócę.
Pojawiłem się koło dowódcy armii demonów.
- Wiecie już jakie są straty?
- Niewielkie pośród nas. Zmarło 10 uczniów. Wszyscy trafili do piekła.
- Jakim cudem?!  - to była nowość. Do tej pory byłem jednym z niewielu magów, którzy trafili do piekła.
- Wiesz, magowie normalnie nie umierają na tej wyspie. I to nie z byle powodu. Znajduje się tutaj szczelina do piekła. Na świecie są tysiące takich szczelin do dwóch zaświatów i wszystko zależy tylko od tego, która będzie bliżej umierającego.
- Czy czarodzieje o tym wiedzą?
- Nie. I tak ma pozostać. Ich intuicja i tak sprawia, że zamieszkują tereny oddalone od naszych szczelin. Jeśli ich o tym powiadomisz, ich pamięć zostanie wyczyszczona, a ty zniszczony.
-  Możecie się wycofać.
Nie chciałem już drążyć tematu. Nie wiedziałem, co zrobić ze zdobytą wiedzą. Wróciłem do Oli.
- Obudziła się?
- Nie.
Alessia miała zaniepokojony wyraz twarzy. Coś było nie tak.
- Trzeba ją zanieść do skrzydła szpitalnego.
- Dasz radę? Nie jestem w stanie jej unieść. Próbowałam już, ale nie jestem zbyt silna.
Podniosłem Olę delikatnie. Oparłem jej głowę o swój tors, żeby nie zwisała bezwładnie. Poczułem, że była rozgrzana.
- Ona ma gorączkę.
- Musimy się pospieszyć.
Szliśmy szybkim tempem, bo Alessia nie ufała mi na tyle, byśmy mogli  biec. Bała się, że upuszczę Olę.
Gdy dotarliśmy do skrzydła szpitalnego, było w nim mnóstwo dzieciaków. Większość z nich siedziała na łóżkach, jęcząc i trzymając się za głowy lub obolałe kończyny. Kilka łóżek było przykrytych białymi prześcieradłami, na których znajdowały sie wybrzuszenia w kształcie ciał.
Pielęgniarka szybko nas zauważyła.
- Co jej się stało?
- Zwalczyła Bonzo.
- Co zrobiła?! - rozdziawiła szeroko usta. - Jakim cudem?!
- Czy to naprawdę ważne? Dostała zastrzyki z mocami żywiołów wody, powietrza i ognia - wolałem nie wspominać, że tak naprawdę magię piekła też w niej drzemie.
- Czy wyście powariowali?! To ją mogło zabić! Jako mag wykorzystała przede wszystkim magię ziemi, a pozostałych użyła po trochu. Prawdopodobnie w jej krwi pozostało więcej obcej magii niż tej dla niej właściwej!
- Jak jej pomóc? - byłem przerażony. Ola musiała żyć.
- Trzeba przekazać jej jak najwięcej magii ziemi. Uratowała wiele istnień. Niech teraz one uratują ją.

5 komentarzy:

  1. Co to się dziej?! Brawo Ola! Nie mogę wręcz uwierzyć, że tak łatwo jej to poszło ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. no nieźle, kurcze Ola przypomina mi Blue z Winx :D Ale rozdział świetny i już chce kolejny <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Geniusz! Jesteś geniuszem! <3 czekam na powrót Oli do zdrowia ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. No nieźle Ola daje czadu ciekawe co jeszcze sie wydarzy

    OdpowiedzUsuń

Jak już tu jesteś, to może zostawisz coś po sobie? Dzięki!