Autor: Daria Rajda
Wydawnictwo: Novae Res
Data premiery:
19 września 2018 roku
Liczba stron: 310
Kategoria:
literatura obyczajowa, romans
Moja ocena: 8/10
„Wczorajsza róża” to powieść, która przyciągnęła moje oko niezwykłą okładką. A jak to było z treścią?
Magda jest osobą poukładaną, rzadko imprezującą. Na studiach musiała pogodzić naukę wraz z pracą na pół etatu. Gdy skończyła się nauka, pozostała w firmie, w której często miała więcej zadań niż zespoły czteroosobowe.
Pewnego dnia Magda decyduje się wybrać na spotkanie z ludźmi ze studiów. Gdy wraca do swojego pokoju w hotelu, spotyka tam Krzyśka, faceta, który jest totalnie jej przeciwieństwem, a będąc na studiach obracali się w zupełnie innym towarzystwie. Tym bardziej dla obojga dziwnym wydarzeniem staje się moment, gdy okazuje się, że drzwi od pokoju się zatrzasnęły z nimi w środku. Wtedy Krzysiek wpada na pomysł głupiego zakładu, który wywoła lawinę niecodziennych sytuacji i całkowicie odmieni życie tej dwójki.
Czasami można usłyszeć, że pierwsze 50 stron jest decydujące dla każdej książki. Gdybym miała podawać swoją opinię na podstawie pierwszych około 100 stron, to pewnie moją oceną byłoby 5, może 6 na 10. Na początku schemat gonił schemat. Totalne przeciwieństwa przyciągają się, dziewczyna niczym zahipnotyzowana chce mu pomóc uciec od problemów z mafią, dziewczyna jest w trudnej sytuacji miłosnej i finansowej… I wtedy właśnie nadchodzi przełom, który całkowicie zmienia podejście czytelnika do czytanej przez niego powieści. Historia zaczyna uciekać od schematów i rozwija się w coś ciekawego i intrygującego (choć muszę przyznać, że brakowało mi trochę rozleglejszego opisu problemów z mafią).
Historia Magdy i Krzyśka jest pełna intryg. Można powiedzieć, że na każdym kroku czytelnik otrzymuje wskazówkę, według której może przewidzieć, co się wydarzy, jednak mimo tych tropów, jesteśmy równie zaskoczeni tym, co się dzieje w życiu tej dwójki.
Muszę też przyznać, że sposób prowadzenia narracji przez autorkę był bardzo ciekawy. Główna bohaterka bardzo często „gdyba”, co by się wydarzyło, gdyby czegoś nie zrobiła, gdyby z czegoś zrezygnowała albo może komuś o czymś powiedziała. Fakt, na początku było to trochę dla mnie dziwne i mi przeszkadzało, jednak po jakimś czasie zrozumiałam, dlaczego wprowadzenie tego od początku było potrzebne – wtedy przyzwyczajało czytelnika, aby później mogło wesprzeć akcję, która dzięki takiej narracji była jeszcze bardziej dynamiczna i sprawiała, że czytelnik nie mógł się doczekać, co będzie dalej.
„Wczorajsza róża” to pozycja świetna do czytania w jesienne wieczory, choć nie tylko! To historia, która jest idealna na rozluźnienie i rozładowanie życiowego napięcia, ale też nie można jej zarzucić braków chwilowych skoków adrenaliny czy silnych emocji, czego dowodem jest choćby to, że książkę kończyłam ze łzami w oczach i nie mogłam się otrząsnąć przez dobrych kilka minut, dlatego też zalecam trzymanie paczki chusteczek w pobliżu.
Pozycja może nie wywołała niezwykłego pierwszego wrażenia, ale za to dzięki temu bardzo miło mnie zaskoczyła, gdy historia przestała bazować na schematach. Bohaterka na szczęście wraz z kolejnymi stronami zaczęła się zmieniać i przestała kierować się jedynie swoimi uprzedzeniami, a zaczęła logicznie myśleć i dostrzegać dziwne zależności wokół siebie.
Daria Rajda napisała ciekawą historię, która gdy mnie wreszcie zaczęła wciągać, to zrobiła to dogłębnie. Powieść całkowicie mnie oczarowała i na pewno chętnie sięgnę po drugi tom – bo taki koniec jest po prostu nie do wybaczenia i jedynie drugi tom może wynagrodzić te łzy! Zachęcam Was do dania tej pozycji szansy, bo ja z pewnością zapamiętam sobie tę historię na bardzo długo!
Za możliwość przeczytania pozycji serdecznie dziękuję autorce! <3
Czytaliście „Wczorajszą różę”? Wyznajecie zasadę pierwszych 50 stron? Dajcie znać w komentarzach!
Do przeczytania!
Pozdrawiam!
Lexi D.
Będę miał tę książkę na uwadze, ale nie jest to mój piorytet czytelniczy. 😊
OdpowiedzUsuńMiło mi to czytać! ^_^
UsuńBardzo fajnie ze wraz z czytaniem książka sie rozkreca
OdpowiedzUsuń