czwartek, 8 grudnia 2016

Sąd książkowy #1 - "Złoty Kompas"

Cześć!
Jakiś czas temu (tak ze 4 miesiące bym powiedziała) powstała na facebooku pewna grupa blogerek, które sądzą książki. Tak jakoś wyszło, że zostałam do niej dodana, jednak na początku się nie udzielałam, bo chciałam zobaczyć, jak to mniej więcej wygląda. Po jakimś czasie, wreszcie zdecydowałam się brać udział w "rozprawie" książki. Padło na "Złoty Kompas", czy też w wersji brytyjskiej - "Zorzę Północną". Osobą, z którą miałam przyjemność prowadzić rozprawę jest Suomi, także zapraszam do naszych przemyśleń i osądźcie, która z nas miała więcej racji :)






















Oskarżyciel: Oskarżam "Złoty Kompas" o bycie książką bardzo naiwną. Widziałam kiedyś fragment filmu i bardzo mi się podobał, ale niestety o istnieniu książki dowiedziałam się dopiero niedawno i od razu zapragnęłam ją przeczytać. Niestety była to tylko naiwna historia dla dzieci, a do tego główna bohaterka była całkowicie nijaka.

Obrońca: Sprzeciw! Książka rzeczywiście skierowana jest przede wszystkim do młodszych czytelników, ale co z tego? Każdy z nas patrzy na treść powieści w zupełnie inny sposób i może ona bawić zarówno młodszych jak i starszych czytelników. Główna bohaterka wychowywała się wśród ludzi wysoko postawionych, przez co na pierwszy rzut oka wydaje się być osobą nudną i bez charakteru. To właśnie sposób, w jaki próbuje naśladować starszych, sprawia, że dorośli także dobrze się bawią czytając tę pozycję.

Oskarżyciel: Pierwsze tomy Harry'ego Pottera czy moich ukochanych Zwiadowców też skierowane są raczej do młodszych czytelników, a mimo to wciąż świetnie się przy nich bawiłam. Dziecko zachowujące się jak dorosły ma zniszczone dzieciństwo i po niej było to widać. Tylko i wyłącznie słuchała się ich rozkazów oraz grała salonową lalkę.


Obrońca: Lyra zdawała sobie z tego sprawę i w pewnym momencie zdecydowała się powiedzieć „Stop” takiemu traktowaniu. Uciekła i, jak w powieści można zauważyć, udowodniła, że nie jest tylko laleczką, pokazała, że umie walczyć o swoje i wreszcie: że dla przyjaciół może zrobić wszystko. Salonowa lalka posłuchałaby swoich opiekunów i trzymałaby się od wszystkiego z daleka, a tego bohaterka nie zrobiła.

Oskarżyciel: Rzeczywiście, ale wciąż zdecydowanie daleko jej do niesamowitej postaci. Wciąż brak jej jakieś ikry, która sprawiłaby, że zakochałabym się w jej osobowości. Poza tym pomysł na fabułę był okropny i nieludzki. Zazwyczaj lubię takie rozwiązania, ale nie w książkach dla dzieci i przede wszystkim temu czegoś brakowało.

Obrońca: Nie każda powieść, którą można kupić w księgarni będzie niesamowita, sprawiająca, że zabraknie nam tchu w trakcie czytania. Lyra nie miała być kimś, kogo pokochamy, miała być dzieckiem, którego losu powinniśmy żałować, na której życie ona sama nie ma wiele wpływu. Każdy autor ma zupełnie inną wizję świata i najwidoczniej Philip Pullman zdecydował się pokazać świat, jako okrutne miejsce, dzięki czemu dzieci przestałyby postrzegać świat w jaskrawych barwach, doszłyby do tego szarości i czerń. Dzięki takiemu zabiegowi, dzieci wchodzące w dorosłość nie boją się wyzwań, mają świadomość, że mogą ponieść porażkę.

Oskarżyciel: No dobrze, po części się zgodzę, ale można było to opracować w jakiś ciekawszy sposób. Podobał mi się pomysł z daimonami, ale badania nad tym, co się stanie, gdy pozbawi się ich najmłodszych i światy równoległe? Trochę nie rozumiem związku między jednym a drugim.

Obrońca: Akurat w tym miejscu wszystko kręciło się wokół Pyłu. Z tego, co słyszałam, w kolejnych częściach jest to dokładniej wyjaśnione, dlatego też myślę, że był to zabieg świadomy, który miał sprawić, że czytelnicy sięgną po kolejne tomy, szukając odpowiedzi.


Mam nadzieję, że podobała Wam się realizacja naszej rozprawy :) Dajcie znać w komentarzach, czy chcielibyście więcej tego rodzaju postów, a także, czy powinnam częściej rozmawiać z blogerkami na różne tematy, o czym później moglibyście czytać ;) 
Pozdrawiam,
Lexi D.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jak już tu jesteś, to może zostawisz coś po sobie? Dzięki!