Cześć!
Dzisiaj wraz z Leną Magdosz zdecydowałyśmy się połączyć siły i napisać post, podzielony na dwie części (jedna u niej, jedna u mnie) o różnicach w czytaniu w dużym i małym mieście.
Z Leną poznałyśmy się prawie 2 lata temu. Od tamtej pory często ze sobą piszemy i rozmawiamy i często zdarza nam się rozmawiać o tym, jakie są różnice w kupowaniu książek w naszych miejscach zamieszkania. Niedawno wpadłyśmy na pomysł, że mogłybyśmy zestawić te różnice i tak oto powstały posty, jeden u mnie, drugi u niej 😊
No to co, zaczynamy? 😄*
1. Księgarnie.
Nie da się ukryć, że za wielkością miasta, idzie ilość. Na przykład liczba księgarni. Im więcej mieszkańców, tym większe zapotrzebowanie na książki, choćby nawet podręczniki czy słowniki.
Nie jestem w stanie powiedzieć, ile dokładnie jest księgarni w Szczecinie. W samych galeriach handlowych można ich naliczyć ponad 10, a przecież mniejszych księgarni jest jeszcze więcej. Dla porównania, Lena mogła mi się pochwalić dwiema księgarniami, z których tylko w jednej można kupić coś do poczytania.
Dzięki liczbie księgarni w dużym mieście nie mamy tak dużego problemu wynikającego z braku danej książki - Nie ma jej tutaj? Przejdę się te kilka metrów do innej. Oczywiście zakładając, że książka jeszcze jest dostępna, a nie że czeka na dodruk.
2. Konkurencja.
Skoro już mowa o liczbie księgarni, to trzeba zauważyć, że tworzy to konkurencję. Im bliżej siebie są różne księgarnie, tym więcej różnych zniżek można w nich znaleźć. A tu 10%, a tu wyprzedaż urodzinowa, cokolwiek! Jest tego pełno, wystarczy się dobrze rozejrzeć.
3. Akcje na darmowe e-booki.
Od jakiegoś czasu można słyszeć o różnych akcjach, dzięki którym można znaleźć w różnych miejscach kody na darmowe e-booki. Zwłaszcza w dużych miastach jest to organizowane i przy większych przystankach można zyskać naprawdę ciekawego e-booka. Choć ostatnia edycja takiej akcji umożliwiła mieszkańcom małych miejscowości na wzięcie w tym udziału, to jednak znacznie częściej można to spotkać w dużych miastach, gdyż łatwiej się to tam organizuje.
4. Kina.
Na to zwróciła uwagę Lena. Książkoholicy przecież też oglądają filmy, a czy może być coś lepszego niż możliwość obejrzenia filmu opartego na lubianej książce w kinie? (Okay, współczuję wszystkim ludziom, którzy wtedy przy mnie siedzą, bo mnie zawsze koleżanki uspokajają, jak zaczynam ryczeć, czy śmiać się z rzeczy które wyjdą na jaw później i ogólnie to na mnie się patrzą, jak na wariatkę). W dużych miastach są kina! Przyznam szczerze, że ja tak przyzwyczaiłam się do ich obecności, że nawet nie pomyślałabym, że komuś mogło ich brakować. Dla mnie pójście do kina to kwestia sprawdzenia repertuaru i jazda tramwajem (w którym poczytam sobie książkę) i po 20 minutach jestem w kinie. A Lena? Lena musi sobie zorganizować wyjazd do miasta, w którym jest kino, a do najbliższego ma pół godziny jazdy samochodem + jeszcze dojazd do kina itd. Choć i tak wcale nie ma tak daleko ;P
5. Promocje książek.
Może nie są one tak powszechne jak wszędzie obecne reklamy filmów, ale zdarza się, że w dużym mieście zobaczymy okładkę świeżo wydanej książki na jednym z przystanków albo budynków. Dzięki temu nawet osoby, które nie są książkoholikami widzą książki i mogą się skusić na ich przeczytanie. No, bo skoro jest reklama, to chyba jest fajne, nie? Jak wszyscy wiemy, z tym bywa różnie...
6.Dostawy.
Wszyscy lubimy oszczędzać, dlatego kupujemy książki przez internet. Tylko, że to się wiąże z kosztami przesyłki. W dużych miastach często można znaleźć punkty darmowego odbioru albo nawet po prostu zamówić książkę do księgarni. Ile to w życiu ułatwia... Jeszcze jak jest kiosk ruchu w mieście, to dostawa nie jest tak droga, ale nie chciałoby mi się płacić za dostawę do domu xD
7. Targi, Plenery Literackie.
W dużych miastach coś się dzieje. Są to różne imprezy, często na całą Polskę. Niestety Szczecin dopiero zaczyna organizować takie imprezy, mam nadzieję, że za te kilka lat ludzie będą tak samo chętnie tu przyjeżdżać, jak do Krakowa czy Wrocławia. No ale prędzej Szczecin, niż mała miejscowość, prawda?
Jeżeli Wam się spodobało, to zapraszam Was na bloga Leny, gdzie pojawiła się druga część naszego postu. Mam nadzieję, że Wam się spodobało! Dajcie znać, jeżeli widzicie jeszcze jakieś różnice w czytaniu w różnej wielkości miejscowościach! ;)
*Uwaga. Post był oparty na sytuacjach w naszych miastach i tym co my same obserwujemy. Nie musi to oznaczać, że tak sytuacja wygląda zawsze. Część informacji proszę traktować z przymrużeniem oka.
Pozdrawiam!
Lexi D.
Dodałabym, że w dużych miastach są jeszcze antykwariaty, których niestety nie ma w małych miasteczkach.
OdpowiedzUsuńO antykwariatach akurat pisałam ja ;)
Usuń