środa, 14 grudnia 2016

Rozdział XLIII.

Nasze BLOGMAS nadal trwa! Po wczorajszej przerwie przychodzę do Was z kolejnym rozdziałem. Żeby nie było - wszystko odnośnie rozdziałów działa tak jak zwykle, Może będzie tu 26 komentarzy? Dacie rady. 


A co jutro w ramach BLOGMAS? Jutro będziecie mogli poczytać już o czymś typowo świątecznym, a dokładniej o tym, jakie świąteczne piosenki towarzyszą mi w te święta. :) No cóż, miłego czytania!







_____________________________



Po kilku próbach, Oli wreszcie udało się wejść do świata luster. Wtedy zdecydowałem się przypomnieć jej kilka podstawowych faktów.
- Pamiętaj! Jeżeli nie chcesz, by cię ktoś w realnym pomieszczeniu widział, poprzez lustro, to nie możesz dotykać tafli szkła. Możesz się przemieszczać po świecie luster, tylko tam, gdzie we właściwym świecie znajdują się lustra. Przedmioty poruszone w tym świecie przesuną się tak samo w świecie rzeczywistym.
- Okay. - odpowiedziała. - Możemy wrócić?
- Oczywiście.
Ola podeszła do lustra i przeszła na drugą stronę. Poszedłem w jej ślady.
Po chwili byłem już w świecie rzeczywistym.
- Nie lubię tam być. - nagle znikąd powiedziała Ola. Zdziwiłem się jej wyznaniem, ponieważ moim zdaniem przebywanie w świecie luster było znacznie przyjemniejsze. Nikt mnie nie obrażał, mogłem robić co tylko chciałem, a i tak nikt nie mógł się o tym dowiedzieć.
- Dlaczego? - zapytałem, zastanawiając się nad tym, jaka może być jej odpowiedź.
- Sama nie wiem... Ta energia... czuję, jakbym nie miała tam nad niczym władzy.
- Ach, no tak. - i wszystko stało się jasne. - Czarodzieje pobierają energię z ziemi. Trudno to zrobić, kiedy jest się w świecie stworzonym ze szkła.
- Jak ty możesz korzystać z magii? - zastanowiła się. - Przecież ogień  nie jest zapalony wszędzie, gdzie jesteś, a mimo to jesteś w stanie czarować.
- Demony pobierają energię z ognia piekielnego. Zauważyłaś, że jestem cały czas rozgrzany? To dlatego, że moja krew wchłania na jakiś czas ten ogień, by się ogrzewać, dając mi magię na długi czas. Jeżeli nie nadużywam mocy, energia sama mi się regeneruje dzięki promieniom słonecznym. Dla porównania, ty, jako dziecko szatana, masz drobną cząstkę tego płomienia w sobie, dzięki czemu nie musisz znajdować się w piekle, by regenerować moc.
- Och...
Widziałem, że coś jest nie tak z Olą. Przez cały czas jej oczy patrzyły na mnie smutno, były szkliste i jakby nieobecne.
- Olu, co się dzieje? - zapytałem. - I nie wmawiaj mi, że nic, bo dobrze cię znam.
- Po prostu... - zaczęła zrezygnowana. - Nie chcę jechać  na misję. Chcę odnaleźć moją przyjaciółkę. Jak mam to zrobić, będąc na tej przeklętej misji?
- Na pewno odnajdziemy Karolinę. - ciężko mi było w to uwierzyć, ale mówiąc coś takiego, czasu jest się w stanie samemu do siebie przekonać. Na mnie nie podziałało.
- Jak możesz być tego pewien? - Ola chyba nie zauważyła mojego braku przekonania. Może to i lepiej. - Jedyny nasz trop prowadził do piekła, a tam jej nie ma!
Dało mi to do myślenia. Po chwili uświadomiłem sobie, gdzie nie szukaliśmy.
- A jeśli Karolina jest w niebie?
- Jakim cudem? Przecież nie umarła!
- A jeśli została tam przeniesiona, ponieważ nikt by nie pomyślał, że może tam być?
- Zapytajmy Alessię. Może ona coś słyszała.
- Dobry pomysł.
Ruszyliśmy w stronę szkoły. Nad nami wisiały ciemne chmury.
- Pospieszmy się. Chyba będzie padać.
Nie myliłem się. Ledwo weszliśmy do szkoły, a już za nami lało.
- Alessandra! - usłyszeliśmy z końca korytarza. Szybko podeszliśmy do anielicy.
- Akurat do ciebie szliśmy. - odparła Ola.
- Powiecie o co chodzi po drodze. Twoja matka chce z tobą rozmawiać, a ja oczywiście zapomniałam wziąć z twojego pokoju telefon.
- Dobrze. Miejmy to za sobą.
Po drodze powiedzieliśmy Alessii o naszych podejrzeniach.
- Impossibile! Przecież anioły mają chronić, a nie krzywdzić.
- Może ktoś dał fałszywy alarm, że jest w niebezpieczeństwie?
- Sama nie wiem... No dobrze, zobaczę co da się zrobić.
W momencie, gdy weszliśmy do Oli pokoju, zadzwoniła jej komórka. Od razu odebrała.
- Halo? Cześć mamo.
Przez chwilę  słuchała.
-Aha, tak wiem, jestem okropna... Tak, to chyba dobrze, że ludzie gratulują ci odważnej córki... Mi też szkoda, że tak się wydarzyło... Dobrze, następnym razem zrobię coś takiego, zanim dojdzie do jakiejkolwiek śmierci... Czekaj, co?!
Ostatniej reakcji towarzyszyły szerokie jak spodki oczy Oli. Spojrzeliśmy z anielicą po sobie, a potem Ola wróciła do rozmowy.
- Jak długo?... Czemu mi nie powiedziałaś?... Dobrze... Cześć.
Rozłączyła się. Alessia od razu zapytała:
- O co chodziło?
- Moja matka... ona... jest w ciąży.
-Co?! - krzyknąłem z anielicą jednocześnie.
- To ósmy miesiąc.  Poprosiła znajomą elfkę, by rzuciła czas, dzięki któremu nie widać jakichkolwiek objawów po niej. Typowe.
- Dlaczego to przed tobą ukrywała?
- Coś mówiła, że nie chciała, bym się emocjonowała, czy coś.
Na chwilę zapadła cisza.
- Gdzie będzie rodzić? - zapytałem.
- W Szczecinie. Ma tam znajomą lekarkę, która pomoże utajnić jej wizytę. W trakcie misji pozwolą mi zobaczyć dzieciaka, zanim zostanie oddany ludzkiej rodzinie.
- Będziesz chciała go zobaczyć?
- Nie wiem.
Wiedziałem, że w głowie Oli był wtedy chaos. Ola pewnie myślała, że jej matka będzie kochała tego dzieciaka bardziej niż ją.
- Może to lepiej. Może będzie to chłopiec, który później zapewni mojemu rodowi wiele potomków, którzy sprawią, że ród nie wygaśnie. - powiedziała Ola.
- A co z tobą? - zapytała Alessia. - Za te kilka lat nie chciałabyś mieć dzieci?
- Nie powinnam mieć dzieci. Byłyby to w jednej czwartej istoty piekła. To nie wyszło by nikomu na dobre.
- No tak...
- Mogę zostać sama? Muszę to wszystko poukładać w głowie.
- Oczywiście. - anielica wyszła od razu.
Podszedłem do Oli i ją przytuliłem. Wyszeptałem do jej ucha, że wszystko będzie dobrze i przeniosłem się do siebie.
***
- Ola? Ola, wstawaj! - ktoś krzyczał.
- Za chwilę. - wymruczałam.
- Spóźnisz się na śniadanie!
- Cicho...
Jak tak można kogoś budzić? To zbrodnia w biały dzień.
Nagle zrobiło mi się zimno. Nie, mokro. Zostałam oblana wodą!
- Tego już za wiele!
Wyskoczyłam z łóżka, wprost na Alessię, trzymającą kubek, w którym wcześniej musiała być woda.
- O, wstałaś już. - udała zaskoczenie. - Idź się szybko ubrać, to może zdążysz na śniadanie.
- Nigdy więcej nie oblewaj mnie wodą.
- To się budź o czasie. No już, pospiesz się!
Ten dzień nie zapowiadał się kolorowo.

3 komentarze:

  1. No to ładnie się porobiło! Kolejne dziecko :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam nadzieję, że w przyszłości rozwiniesz wątek świata luster, bo intryguje mnie, a teraz tak tylko go przedstawiłaś :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie mogę się doczekać dalszych części!!!
    Super piszesz 😜

    OdpowiedzUsuń

Jak już tu jesteś, to może zostawisz coś po sobie? Dzięki!