czwartek, 20 kwietnia 2017

„Tajemnica morza Egnero” - recenzja #20


Autor:Paulina Koniuk

Wydawnictwo: Novae Res

Data premiery: 25 marca 2015 roku

Ilość stron: 432

Kategoria: fantasy

Moja ocena:8/10

















„Tajemnica morza Egnero” to trzeci tom pełnej magii serii autorstwa Pauliny Koniuk.
To był deszczowy dzień i akurat wtedy mama Cyrajli spóźniła się, przez co dziewczyna zmokła, czekając na jej przyjazd. Gdy wreszcie mokra i wściekła weszła do samochodu znowu czekała ją niemiła niespodzianka.
Gdy Cyrajla trafiła do starego sklepu z antykami, była w stanie zrobić tylko to, co zawsze szło jej najlepiej – ukraść coś. Wtedy jeszcze nie wiedziała, że przedmiot ten był magiczny.
Nastolatka nie mogła sądzić, że niesamowity złoty przedmiot zabierze ją do Agwatronu – krainy, w której znane nam mity są rzeczywistością. Skąd też miała wiedzieć, że pozna tam Eweeze, Mormoda czy Lorda Artana?
Gdy dziewczyna pojawiła się na morzu Egnero nie wiedziała o niezwykłym zadaniu, jakie przypisał jej los. Wraz z Eweeze, Mormodem i Lordem Artanem czekała ją ciężka podróż, którą przetrwać mogli tylko najwytrzymalsi.

Jakie zadania wytyczył głównym bohaterom los?
Jak podróż mogła wpłynąć na bohaterów?
Co Mormod ukrywa przed przyjaciółkami?
Czego władza nie mówi mieszkańcom Agwatronu?

W trakcie czytania, powieść wzbudzała we mnie wiele sprzecznych emocji, przez co niejeden raz miałam ochotę rzucić nią o podłogę. Na szczęście za każdym razem byłam zbyt ciekawa następstw, by uszkodzić w jakikolwiek sposób książkę.
Ciekawe w całej serii jest to, że każdy z tomów można czytać niezależnie od tego, w jakiej kolejności były pisane. Choć niektóre wątki są przypominane, to i tak nie wpływają one na spojrzenie czytelnika na historię.
Nie da się ukryć, że każdy z kolejnych tomów jest pisany coraz lepszym stylem. Pierwszy tom autorka pisała w wieku 14 lat, co trochę odbiło się na sposobie pisania. Wraz z wiekiem i przybywającym doświadczeniem udało jej się uzyskać wspaniały efekt – w kolejnych częściach odczuwamy, że wypowiedzi są tworzone coraz dojrzalej i są lepiej przemyślane.
W trzecim tomie intrygującą postacią była dla mnie Eweeze. Była uprzejma, spokojna i pomocna, ale także stanowcza, uparta oraz nieustępliwie dążyła do wyznaczonego celu. Wielokrotnie czułam się, jakbym to ja stała obok Cyrajli i ją upominała, dzięki czemu znacznie przyjemniej czytało mi się powieść.
Podziwiam autorkę za przygotowanie się do pisania trzeciego tomu „Dziedzictwa Agwatronu”. Powieść ta wymagała od niej zaznajomienia się ze słownictwem używanym na statku, co wcale nie jest łatwe, jeżeli z okrętami ma się niewiele wspólnego.
Moim zdaniem trzeci tom jest najciekawiej napisany pod względem stylistycznym. Bohaterowie są znacznie lepiej opisani, niż Ci we wcześniejszych tomach, a sama historia mocno się wyróżnia pośród pozostałych części serii. Przyznam jednak, że zabawniejsza była treść „Sztyletu Krwistej Władczyni”, choć to w moim przypadku może mieć związek z tym, że tam znacznie więcej działo się na Ziemi.
Moim zdaniem warto zapoznać się z serią, gdyż opowiada o niezwykle urokliwym miejscu, wzbudza wiele emocji oraz pobudza wyobraźnię. Czytając trzeci tom, każdy czytelnik przeniesie się na statek płynący po niesamowitych i niebezpiecznych wodach morza Egnero!

Recenzja została napisana dla portalu szczecinczyta.pl

2 komentarze:

  1. Chyba tej serii nawet nie widziałam... Miło zawsze słyszeć, że warsztat autora się poprawia :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tej serii dowiedziałam się dopiero, gdy poproszono mnie o jej zrecenzowanie. Przyznam, że naprawdę nie spodziewałam się zbyt wiele o tej serii, ale miło się rozczarowałam :) A co do warsztatu - kiedyś koleżanka mi powiedziała, że nie ważne, jak kiepsko by się pisało, zawsze każda kolejna próba sprawi, że będziemy pisać trochę lepiej. Jednak w tej serii warsztat całkowicie się zmienia, co idzie na plus dla książek :)
      Pozdrawiam!

      Usuń

Jak już tu jesteś, to może zostawisz coś po sobie? Dzięki!